Michalina Klimek – fotomodelka z Miami

Nigdy nie marzyła o zostaniu modelką, choć wiele osób ją do tego namawiało. Miała nadzieję, że swój sukces uda się jej wytańczyć, jednak los miał wobec niej inne plany. Im bardziej uciekała przed aparatem, tym bardziej on chciał ją widzieć przed swoim obiektywem. W końcu dopiął swego celu, dzięki czemu cały świat może podziwiać urodę Michaliny Klimek z Kornowaca.

Prawie każda dziewczynka widzi siebie w przyszłości w jednym z dwóch zawodów: jako aktorkę, bądź jako modelkę. Twoje marzenia były podobne?
W moim przypadku było zupełnie inaczej. Jako dziecko marzyłam o tym, aby zostać tancerką, jednak musiałam z tej pasji zrezygnować. Modeling poniekąd uzupełnił tę pustkę. Uzupełnił pod tym względem, że w tańcu, jak i przed obiektywem, makijaż oraz kreacja mają ogromne znaczenie, a zarówno na tancerce, jak i na modelce, ciąży odpowiedzialność ich zaprezentowania. Nigdy jednak nie myślałam o modelingu poważnie. Mój trener akrobatyki mi to chyba wywróżył. Podczas treningów nadał mi pseudonim „modelka” – i do dziś się z tego śmiejemy, że wtedy były to niewinne żarty, a dziś naprawdę robię coś w tym kierunku.

Od zawsze interesowałaś się modą?
Nie tak bardzo, jak przystało ma stereotypową modelkę. Od zawsze jednak lubiłam przebieranki, czy zakupy z przyjaciółkami. Do dziś pamiętam jak tworzyłyśmy różne stylizacje do naszych amatorskich sesji.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z modelingiem?
Wraz z nauką na Uniwersytecie Opolskim. Jakoś w połowie pierwszego roku, wracając z zakupów, natrafiłam wraz z koleżankami na grupkę osób z samorządu studenckiego w naszym akademiku oraz reklamy i ulotki o nagłówkach: „Miss Uniwersytetu Opolskiego”. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie mężczyzna z Inkubatora Przedsiębiorczości, który wybiegł do mnie i prosił, bym wzięła w konkursie, zapewniając o wygranej. Speszona wróciłam do pokoju, jednak tam przyjaciółki nie dawały mi spokoju, namawiając do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Ku uciesze wszystkich wzięłam udział w wyborach i to właśnie tam miałam swoje pierwsze „profesjonalne” sesje zdjęciowe. Doszłam wtedy do wniosku, że taka praca mi się podoba. Wygrałam ten konkurs. Po wyborach zaczęłam otrzymywać sporo propozycji współpracy i tak właśnie się to zaczęło. Nie żałuję podjętej wówczas decyzji.

Jak wspominasz swoje początki?
Bardzo dobrze. Sesje zdjęciowe sprawiały mi wiele radości już od samego początku i pomimo pewnych obaw, czułam się bardzo swobodnie przed obiektywem. Początkowo nie wiedziałam, jak się w tym świecie odnaleźć, ale trafiłam na cudowne osoby, które mnie ukierunkowały, za co jestem im bardzo wdzięczna. Z większością z nich współpracuję do dziś, co napawa mnie ogromną radością.

Opowiedz o najdziwniejszej sesji, do jakiej udało Ci się pozować.
To różnego rodzaju sesje „beauty”. W takich sesjach wizażysta ma szansę się wykazać i pokazać makijaż z zupełnie innej strony, bardziej awangardowej, artystycznej. Lubię te sesje, ponieważ mogę się wcielać w różne role. Tych dziwnych sesji już się trochę uzbierało w moim portfolio. Mogłam nawet zobaczyć, jakbym wyglądała bez włosów!

Jak wygląda praca na planie zdjęciowym?
Wbrew pozorom dzień na planie może być męczący. Zwykle zaczynamy od makijażu, później jest czas na stylizację fryzury, czasem również wykonania manicure – te etapy są najbardziej relaksujące. Zdjęcia z reguły zaczynają się rano, czasami przed sesją odbywają się przymiarki kreacji. Warunki zależą od miejsca, w jakim się pracuje. Wiadomo, że praca w plenerze będzie trudniejsza od tej w studio. Na efekt końcowy wpływa także atmosfera, jaka panuje na planie zdjęciowym. W dobrze zgranym zespole niestraszne są nawet najgorsze warunki pogodowe! Jak na razie trafiłam na świetne osoby. Oby ta passa się nie skończyła.

Co najbardziej podoba Ci się w modelingu?
Możliwość ujrzenia siebie w różnych odsłonach. Gdyby nie modeling, nie zobaczyłabym się w sukni ślubnej, czy w stylizacjach wielu wspaniałych projektantów. Podoba mi się również to, że mam okazję poznać wielu wspaniałych ludzi, którzy tak jak ja, żyją w tym świecie i pomagają mi się w nim realizować. Praca z ludźmi, którzy czują to samo, napełnia niesamowitym optymizmem, a ujrzenie owoców tej współpracy w gazetach czy na bilbordach, jest czymś, czego nie da się opisać.

Czy jest coś, co chciałabyś zmienić w tym zawodzie?
Mimo tych wszystkich pozytywnych aspektów, modeling ma również swoje złe strony. Można trafić w nim na nieodpowiednie osoby. W tym świecie jest wiele zła. Trzeba być bardzo ostrożnym. Oprócz tego warto byłoby zmienić stereotyp modelki.

Modelką się jest, czy modelką się bywa?
Wydaje mi się, że to zależy od człowieka i tego, jaki ma stosunek do tej pracy. Są osoby, które tym żyją i muszą pamiętać o tym, że przez cały czas są modelkami ze względu na reporterów i paparazzi. Są też osoby takie jak ja, które traktują to jako hobby – wtedy bywa się modelką na sesji, a zaraz po niej wraca się do normalnego życia i obowiązków.

Jest wiele pięknych kobiet, ale tylko nieliczne mają szansę na zaistnienie w świecie mody. Jak myślisz, dlaczego?
To prawda, jest wiele pięknych kobiet, ale świat mody jest brutalny i wymagający. Bardzo ważny jest wzrost. Kobiety poniżej 175 cm mają nikłe szanse na zaistnienie w tym świecie. Oprócz tego ogromną wagę przykłada się tutaj do wymiarów sylwetki. Ważne jest też to, aby kobieta czuła się swobodnie przed obiektywem, bo będzie musiała współpracować z obcymi ludźmi, których pozna dopiero na planie. Modelka nie może się wstydzić przed fotografem, bo to widać na zdjęciach. Ważna jest swoboda ruchu i świadomość swojego ciała, a wiele urodziwych kobiet tego nie potrafi, dlatego nie jest to praca dla każdego.

Gdybyś miała wybrać jedno ze swoich najlepszych zdjęć, które by nim było? Dlaczego akurat to?
Miałam wiele sesji, które wywołały we mnie dużo pozytywnych emocji, więc trudno mi wybrać jedno. Lubię zdjęcia z sesji ślubnej Macieja Domańskiego. Od początku modelingu marzyłam o tym, aby zostać modelką sukien ślubnych, więc ta sesja ma dla mnie ogromne znaczenie.

Od jakiegoś czasu jesteś związana z marką „Artesy Miami”. Jak oceniasz współpracę z tą firmą?
Artesy to firma odzieżowa z Miami. Zdjęcia z tej sesji będą wyświetlane podczas Miami Fashion Week! Współpraca z ich projektantką to czysta przyjemność, nie mogłam wyjść z zachwytu, co do jej kreacji. Miło jest zostać docenionym przez taką markę.

Marzysz o zapozowaniu do jakiegoś konkretnego obiektywu?
Jak każda modelka, marzę o tym, by kiedyś ukazać się na okładce Vogue’a czy Glamour. Jednak każda publikacja, niezależnie od tego, czy to polski czy zagraniczny magazyn, przyprawia mnie o dumę. Myślę, że małymi kroczkami i ciężką pracą uda mi się te marzenia zrealizować.

Aleksandra Piwowarczyk