Indie – historia prawdziwa według Sebastiana Góry

Sebastian Góra – z zawodu, pasji i zamiłowania fotograf. Spędził w Indiach pięć tygodni, mieszkał w aszramie jogowym Paramanand w Indore oraz w Jajpur, Agrze oraz Delhi. Miał okazję jadać indyjskie dania w przydrożnych punktach gastronomicznych, podróżował słynnymi tuk tukami zatłoczonymi i bardzo głośnymi ulicami, poznał zwyczaje oraz prawdziwe życie w Indiach. O swojej wyprawie opowiedział podczas wernisażu swoich fotografii w Teatrze Ziemi Rybnickiej.

Na zgromadzonych czekała bardzo obszerna galeria licząca aż 30 wybranych zdjęć oraz zdrowy, indyjski bufet, by każdy mógł poczuć namiastkę tego kraju. Galeria i jedzenie miały wspólny mianownik – bogato nasycone kolory, z których Indie słyną na cały świat. Dodatkowo pan Sebastian przygotował dla przybyłych obszerną prezentację, zawierającą zdjęcia oraz nagrania wideo wykonane podczas swojej kilkutygodniowej podróży. Z prelekcji zgromadzeni dowiedzieli się, że z posiłkami w Indiach należy bardzo uważać. Wodę najlepiej posiadać własną, butelkowaną, w przeciwnym razie może skończyć się to zatruciem. Z jedzeniem także trzeba być ostrożnym. W Indiach wiele potraw smaży się w głębokim oleju, co choć niezdrowe, jest bezpieczne, bo zabija to wszelkie zarazki. Nie istnieje tam mydło czy papier toaletowy. Warte zapamiętania jest także to, że prawa ręka zawsze musi pozostać czysta – do jedzenia. Ta lewa – jest brudna (z racji na warunki sanitarne).

Fotografowanie w Indiach stanowiło dla pana Sebastiana wyzwanie. Widok białego człowieka z aparatem co prawda wzbudzał entuzjazm wśród tamtejszej ludności, bo dla nich możliwość bycia sfotografowanym była wielkim wyróżnieniem, ale mimo to należało zachować wielką czujność i nie zapuszczać się w niebezpieczne rejony.

Zaprezentowane fotografie obrazowały przeżycia pana Sebastiana, emocje oraz reakcje napotkanych przez niego osób oraz sytuacji. Na swojej drodze spotykał żołnierzy, dzieci, rodziny, ludzi handlujących rękodziełem czy bezdomnych żebrzących na ulicy. Jak przyznał sam zainteresowany, największe wrażenie zrobiło na nim podejście tamtejszych ludzi do życia. Mają niewiele, czasem tylko jedną koszulę czy spodnie, ale są szczęśliwi. Nie narzekają na ucisk. W jednej z malutkich kamienic, które odwiedził pan Sebastian mieszkało 37 osób – jedna wielka rodzina. W Europie ludzie wciąż za czymś gonią, wciąż mają na głowie nowe problemy, które sami sobie stwarzają, nieustannie się martwią, a w Indiach tego nie ma. Tam z kolei bardzo mocno można odczuć radość z życia i jego celebrację i – niestety – istniejący podział na kasty.

Indie to piękny, religijny i bardzo kolorowy kraj, mający swoje uroki, ale także drugą, ciemniejszą stronę. Bieda, zanieczyszczone powietrze, mnóstwo śmieci, bezdomni śpiący na ulicach. Gdy przeciętnemu Europejczykowi coś się zepsuje, wyrzuca to i kupuje nowe. W Indiach z kolei ludzie starają się naprawiać wszystko co się da, bo nie stać ich na kupno nowego.

Wystawa fotografii w była prezentowana w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Jedno z zaprezentowanych zdjęć pt. „Na drugą stronę rzeki”, przedstawiające mężczyznę w wodzie, ciągnącego ze sobą wanienkę z mydlinami, zdobyło Grand Prix FotoGlob podczas Kolosów w Gdyni.

Agnieszka Kaźmierczak