Nasza Matka z Jasnej Góry…
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia.
Istnienie Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze wiąże się z panowaniem Władysława Piasta, księcia Opola i ziemi wieluńskiej. Kiedy Władysław przebywał na Rusi Halickiej na jego zamku w Bełzie znajdował się obraz Matki Boskiej, będący w wielkiej czci i poszanowaniu. Książę zabrał ten obraz z kaplicy zamkowej i zawiózł na Jasną Górę, gdzie w roku 1382 założył klasztor Paulinów, sprowadzonych z Węgier. Przekazanie obrazu zakonnikom na Jasnej Górze nastąpiło prawdopodobnie 31 sierpnia 1384 roku. Rzeczą historycznie pewną jest profanacja i uszkodzenie obrazu w roku 1430, ponieważ twarz Matki Bożej była kilkakrotnie cięta, a następnie renowacja w Krakowie z dodaniem blach gotyckich przez króla Władysława Jagiełłę. Obraz niemal od samego początku istnienia na Jasnej Górze doznawał szczególnej czci… Lud polski intuicyjnie odnalazł tam serce i Matkę…, ponieważ grzesznicy doświadczali tam szczególnej łaskawości i życie stawało się inne.
Matka Miłosierdzia
Kronikarze klasztoru nazywali ją Matką, Opiekunką i Pośredniczką Miłosierdzia oraz Dziewicą Pocieszycielką strapionych, Bogarodzicą lub Bogarodzicielką, Uzdrowicielką, Dobrodziejką Najdobrotliwszą, Protektorką w beznadziejności. Paulini w XVII wieku podkreślali, że dzięki jej opiece klasztoru nie dotknęła zaraza (1622 – 16230), ani pożar. Polecił się jej król Zygmunt II August i ofiarował jej złote berło, a Król Władysław IV przekazał jej król Zygmunt II August dwie korony (1648). Największą sławę zapewniło Jasnej Górze i jej obrazowi odparcie czterokrotnego oblężenia przez Szwedów (1655). Odtąd nie było już wielkiej i ważnej sprawy narodowej, by nie wiązano z pośrednictwem Pani Jasnogórskiej. Nieświadomie oddał jej hołd gubernator Frank w swoich pamiętnikach (2.03.1940): „… gdy wszystkie światła dla Polski pogasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół”. Na Jasnej Górze z inspiracji Papieża Piusa XII biskupi polscy dokonali aktu poświęcenia narodu polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi (8.09.1946 r.). Pątnicy, znajdując się w sanktuarium częstochowskim przed jej Obrazem przeżywają obecność Najświętszej Maryi Panny, są przeświadczeni, że ona rozumie, czuje i wie wszystko: „jej nic nie trzeba mówić, wystarczy, że na mnie popatrzy– moja Matka Miłosierdzia Jasnogórska..”.
Twoja Matka
Jest taka opowieść o Matce, która mieszkała w skromnej chatce ze swoimi trzema synami. Żyli skromnie walcząc każdego dnia o swoje życie i przeżycie. Kiedy już synowie dorośli, wybrali się w świat, by lepiej sobie swoją codzienność ułożyć. Pracowali ciężko i czuli się szczęśliwi. Matka zestarzała się w swojej chacie i pewnego dnia zmarła. Po wielu latach synowie wrócili do swej Matki, ale zastali tylko grób… zapłakali nad nim i wtedy pierwszy z nich zawołał, „Matko wróć… błagam, mam piękny dom z wielkim ogrodem, żonę piękną i dzieci… tam zostawiłem pokój dla ciebie… proszę wróć!”. W miejscu tym panowała tylko cisza, a słowa odbijały się echem. Potem stanął drugi syn krzycząc i płacząc to samo: „wróć Matko! Mam piękny dom i ogród, gdzie będziesz mogła trzymać Twoje zwierzęta. Mam dzieci dorodne, które na ciebie czekają, proszę wróć!” Cisza jednak stała się jedyną odpowiedzią. Przyszedł wtedy trzeci syn i prosił bardzo pokornie: „ Mamo nie wracaj… straciłem wszystko! Nawet wiarę w siebie, nie mam nic, prócz nadziei, że Ty i Bóg mi przebaczycie! Straciłem nawet swoją godność. Nie mam nic, czym mógłbym cię obdarować, prócz łez.” A wtedy jak mówi legenda… Matka wstała i objęła go swoimi rękoma. Przytuliła do swego serca i powiedziała: „synu zostanę z tobą, by ci wskazać jak żyć, by być przy tobie w chwilach najtrudniejszych, by ci być wsparciem i siłą. Pójdę z tobą w życie, gdziekolwiek będziesz ty, tam będę ja– Twoja Matka! ”
Ona zawsze jest
Taka jest właśnie Matka… zostaje tam, gdzie świat odrzuca. W czasie mojego 20-letniego życia w Afryce zauważyłam, że prawie wszystkie ośrodki katolickie dla ludzi niepełnosprawnych, chorych, trędowatych były pod wezwaniem Maryi. Pamiętam kobietę już starszą, która przyszła do naszego ośrodka ludzi chorych na AIDS ze swoim synem na plecach. Żal mi jej było, bo to już właściwie staruszka, a syn prawie umierający. Spojrzałam na chudą kobietę, i zaproponowałam, że pomogę w niesieniu. W drodze do kliniki zaczęła opowiadać: „To mój syn siostro, powiedziała! Pracował daleko od domu, by utrzymać swoje pięcioro dzieci. Ale tam życie też nie było łatwe, koledzy, wódka i samotność daleko od rodziny. Zaraził się rożnymi chorobami, przepił wszystko, zaraził żonę, dziecko urodziło się martwe. On sam nie potrafi przestać pić, a żona chora opuściła go wraz z dziećmi, bo nie ma sił. Ja jako Matka nie potrafię, bo jestem Matką, nawet gdyby cały świat opuścił, to ja przy nim stanę! Serce Matki nie potrafi inaczej, to mój syn, tylko ja mu pozostałam…”.
Maryja jak każda Matka, cieszy się z sukcesów… ale jest najbliżej tych, którzy przeżywają swoje porażki, poniżenia, odrzucenie i wielką samotność w tłumie.
Nasza Matka
Niedawno byłam na Jasnej Górze. Spotkałam wielu ludzi. Jedni mówią, że przyjechali bo chorzy, a wierzą w to, że dla Boga nie ma chorób nieuleczalnych, drudzy szukają sensu i drogi, by zacząć od nowa, a jeszcze inni po prostu do Mamy, która zawsze czeka ze swym otwartym sercem, niezależnie od sukcesów czy porażek, po prostu czeka, aż dziecko wróci z dalekiego świata. Jasna Góra – serce naszej Matki, które bije dla każdego człowieka. Kiedy byłam na misjach w Angoli, spotkałam tam również Polaków, którzy pracowali zawodowo. Różne było ich życie i często żyli daleko od Kościoła, ale każdego roku, kiedy byli na swych urlopach w Polsce, jechali na Jasną Górę, by Matkę z Polski pozdrowić, tę która wszystko zrozumie i sercem pełnym miłości każdego dotyka.
Matko z Jasnej Góry prowadź drogami XXI wieku… byśmy do Boga doszli.