Działkowcy boją się promieniowania. A raport NIK wcale nie uspokaja
Postawiony w lutym przy ul. Raciborskiej nadajnik sieci komórkowej wzbudza emocje ze względu na bliską odległość od ogródków działkowych.
RYDUŁTOWY Jeszcze w lutym, w zaledwie dwa dni w sąsiedztwie Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Setka Śląska” powstał maszt nadajnikowy sieci komórkowej. Użytkownicy działek w lutym rzadko tam zaglądają. Teraz, gdy z wiosną wrócili na swoje działki, przecierali oczy ze zdumienia.
– Chociaż ta antena powstała na prywatnym gruncie w sąsiedztwie działek, jesteśmy oburzeni i boimy się o własne zdrowie. Tyle mówi się o szkodliwym promieniowaniu, a tu praktycznie pod naszym nosem postawiono nam ogromną antenę. Na działkach przebywają rodziny z dziećmi, zdarza się, że całymi dniami. Jak mamy się czuć bezpiecznie, kiedy około 20 metrów od płotu ogródków działkowych mamy wieżę nadajnikową? – pyta pan Jan, działkowiec ROD „Setka Śląska”. Podobne zdanie mają inni właściciele działek. – Spodziewamy się, że maszt powstał zgodnie z przepisami, odległości pewnie są zachowane, ale moim zdaniem ktoś powinien zapytać o opinię nas. Nie wiemy, czy teraz przebywanie w bliskiej odległości nadajnika nie będzie miało negatywnego wpływu na nasze zdrowie. Inna sprawa, to wartość naszych działek. Obawiamy się, że w sąsiedztwie masztu ta wartość może spaść – podkreśla pan Krzysztof, którego ogródek znajduje się bardzo blisko nadajnika. W ogrodzie jest 150 działek. Według informacji, które uzyskaliśmy od zarządu ogrodu, działki to tereny niezamieszkałe, więc zgodnie z przepisami postawienie masztu nie wymagało uzyskania zgody działkowców. Zarząd ROD „Setka Śląska” otrzymał jedynie informację od zarządu Okręgu Śląskiego Polskiego Związku Działkowców w Katowicach o planowanej budowie masztu.
Decyzję musiał wydać starosta
Zgodnie z przepisami, pozwolenie na budowę masztu musiał wydać starosta powiatu wodzisławskiego, po przedłożeniu przez inwestora – firmę P4, czyli operatora sieci komórkowej Play stosownej dokumentacji. Zadaniem inwestora było m.in. wykonanie pomiarów pola elektromagnetycznego wokół budowli. Według przedłożonych dokumentów, które dostępne są w starostwie, wszystko jest zgodnie z przyjętymi normami. Starostwo nie miało więc wyjścia i pozwolenie wydało. – Jako organ wydający decyzję w tej sprawie nie mamy swobody. Nie ma też pola dla uznaniowości. Gdy spełnione są wszystkie warunki i kryteria określone przepisami prawa – pozwolenie musi zostać wydane – informuje Wojciech Raczkowski, kierownik Biura Komunikacji Społecznej i Informacji w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śląskim. Pozwolenie na budowę wydano już 10 października ubiegłego roku. Po budowie nadajnika zgodnie z procedurami wykonano pomiary i 15 kwietnia dokonano zgłoszenia instalacji wytwarzającej pola elektromagnetyczne o częstotliwościach od 30 kHz do 300 GHz.
Promieniowanie pod znakiem zapytania
Warto dodać, że choć obecnie promieniowanie takich nadajników jest w normie, to poziomy norm wynikają z ustawy o telekomunikacji. Ta zaś została znowelizowana, a normy podwyższono. Ponadto instytucje kontrolne nie otrzymały narzędzi i kompetencji do badania oddziaływania nadajników, o czym już w maju ubiegłego roku informowała w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli. – Poszerza się zasięg sieci komórkowych, podwyższa się standard transmisji danych, jego szybkość i jakość. A to nie koniec: do 2030 roku rynek ten ma odnotować 24-krotny wzrost. Oznacza to m.in. coraz większą liczbę anten oraz ich instalację na mniejszych wysokościach. Oddziaływanie pól elektromagnetycznych (PEM) emitowanych przez stacje bazowe (SBTK) i urządzenia mobilne na ludzi i środowisko będzie więc coraz silniejsze. Dlatego tak istotna jest wiarygodna i systematyczna kontrola poziomu PEM, szczególnie w miejscach najbardziej narażonych na promieniowanie – czytamy w raporcie NIK. – W kilku województwach pomiarów PEM w ogóle nie przeprowadzano. Nie istnieje natomiast koncepcja prowadzenia kontroli PEM w miejscach najbardziej narażonych nad przekroczenia „limitu PEM” ani rzetelna analiza ryzyka pozwalająca na identyfikację takich miejsc – podaje NIK.
Te informacje stawiają pod znakiem zapytania doniesienia o braku szkodliwego oddziaływania na zdrowie pola elektromagnetycznego stacji nadajnikowych. Nic dziwnego, że sąsiadujący z nadajnikiem działkowcy widzą problem w tak bliskim położeniu stacji nadajnikowej. – Prawdopodobnie podejmiemy inicjatywę zbiórki podpisów właścicieli działek w proteście dla tej inwestycji w pobliżu naszych ogródków. Może to przyniesie skutek, zobaczymy. Na pewno nie zostawimy tak tej sprawy – zapowiadają oburzeni działkowcy.Szymon Kamczyk