Tak utytułowanego zawodnika w Gliwicach jeszcze nie było
Kiedy 6 marca 2020 roku trafiał w Gliwicach "trójkę", która dała zwycięstwo Anwilowi Włocławek w starciu z GTK, zapewne nikt się nie spodziewał, że kilka miesięcy później trafi w to miejsce na stałe. Życie pisze jednak różne scenariusze, a Szymon Szewczyk właśnie został zawodnikiem GTK Gliwice i podpisał kontrakt 1+1.
Szewczyk w ciągu 22 lat dotychczasowej zawodowej kariery trzykrotnie zostawał mistrzem Polski (raz ze Stelmetem BC Zielona Góra i dwa razy z Anwilem Włocławek), mistrzem Słowenii z Olimpiją Ljubljana, dwukrotnie brązowym medalistą mistrzostw Polski (z BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. i Anwilem) i dwukrotnie brązowym medalistą mistrzostw Niemiec (z Albą Berlin). Do tego dorobku należy dopisać: zdobywca Pucharu Słowenii (Olimpija) i Pucharu Polski (Anwil) oraz zdobywca Superpucharu Słowenii (Olimpija) i trzykrotnie Superpucharu Polski (Stelmet i dwa razy Anwil). Wśród otrzymanych nagród indywidualnych warto wspomnieć o MVP Superpucharu Polski w 2019 roku i tytule najlepszego debiutanta Bundesligi w 2003 roku. W tym samym roku popularny "Szewcu" został wybrany w drafcie NBA z nr 35 przez Milwaukee Bucks, ale ostatecznie w najlepszej lidze świata nigdy nie zagrał, choć dwukrotnie brał udział w rozgrywkach Letniej Ligi. Co ciekawe, w 2013 roku Bucks, w trójstronnej wymianie przekazali prawo do zakontraktowania zawodnika do Oklahoma City Thunder. Szewczyk to jednak nie tylko sukcesy w klubowej koszykówce. Przez wiele lat stanowił podporę reprezentacji Polski i był jej kapitanem, a w latach 2007, 2009 i 2011 wystąpił z nią na mistrzostwa Europy. Gdyby nie poważna kontuzja, razem z kadrą zagrałby także na EuroBaskecie w 2013 roku. W późniejszych latach brał jeszcze udział w kwalifikacjach do ME i po raz ostatni w barwach "biało-czerwonych" wystąpił w 2016 roku.
Występujący na pozycji silnego skrzydłowego lub środkowego zawodnik w polskiej ekstraklasie zadebiutował w rodzinnym Szczecinie w sezonie 1998/99. W SKK grał przez trzy sezony, aby następnie przenieść się do I-ligowej Polpharmy Starogard Gdański. Ten teoretycznie krok w tył, okazał się prawdziwą trampoliną do wielkiej kariery. Kolejnym przystankiem w karierze "Szewca" był niemiecki Energie Brunszwik. Jego klub prezentował się wybornie i był bliski wyeliminowania w fazie play off utytułowanej Alby Berlin. Ostatecznie się nie udało, ale sam Szewczyk został wybrany debiutantem roku w Bundeslidze, co zaowocowało propozycją nowego kontraktu właśnie z... Alby. Dwuletni pobyt w stolicy Niemiec przyniósł pierwsze medale i szeroko otworzył drzwi do Europy. Z kraju naszych zachodnich sąsiadów mierzący 209 cm zawodnik przeniósł się do słoweńskiej Olimpiji Ljubljany. Następnie był roczny pobyt we włoskim Scafati Basket oraz wyjazd do Rosji, gdzie przez dwa lata Szewczyk grał dla Lokomotiwu Rostów. Dalej swoją karierę kontynuował we włoskich klubach. Najpierw Air Avellino, następnie Umana Wenecja i na zakończenie w Virtusie Rzym. Po 12 latach europejskich wojaży zdecydował się na powrót do ojczyzny. Pierwszym klubem był AZS Koszalin, do którego ściągnął go Igor Milicić. Drogi obu panów jeszcze się ponownie skrzyżują, ale zanim do tego dojdzie Szewczyk zagra w Stelmecie BC Zielona Góra i zdobędzie pierwszy tytuł mistrza Polski - nie licząc tych z czasów juniorskich. Po sezonie odejdzie jednak ze Stelmetu i zagra dla BM Slam Stali Ostrów, co zostanie uwieńczone brązowym medalem. Wreszcie zdecyduje się na przyjście do Anwilu Włocławek i współpracując z Miliciciem dwa razy zdobędzie medal z najcenniejszego kruszcu. Latem 2020 roku we Włocławku dojdzie jednak do sporych zmian, a w raz z erą Milicicia zakończyła się też era Szewczyka. Sam zawodnikiem miał latem kilka propozycji m.in. Legii Warszawa i Pszczółki Start Lublin, ale ostatecznie do podpisania kontraktu nigdzie nie doszło. Koszykarz skupił się na życiu rodzinnym, ale jednocześnie cały czas był w treningu, by być gotowym do powrotu na parkiet.
- W ostatnich dniach były jeszcze tematy gry w innych zespołach. W tym miejscu muszę jednak podkreślić profesjonalizm prezesa Jarosława Zięby, po rozmowie z którym odniosłem bardzo pozytywne wrażenie. Bardzo szybko ustaliśmy konkrety, a jednocześnie prezes wykazał się pełnym zrozumieniem mojej sytuacji. Byłem już po słowie z innym klubem, ale kiedy okazało się, że temat nie może zostać sfinalizowany, wróciliśmy do tematu mojej gry w Gliwicach i dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie - przyznaje Szewczyk, który we wtorkowy wieczór stawi się na pierwszych zajęciach w Arenie. - Jak każdy mężczyzna lubię wyzwania. GTK w ekstraklasie występuję dopiero czwarty sezon, ale cały projekt wywiera mocno pozytywne wrażenie. Wokół klubu działa kilka ambitnych oraz pracowitych osób i mam nadzieję, że razem zrobimy kolejny krok do przodu - zapowiada weteran ligowych parkietów, który po cichu liczy też na powrót kibiców. - Obiekt w Gliwicach wygląda bardzo dobrze i mam nadzieję, że kiedy w końcu uporamy się z pandemią, na trybunach zobaczę komplet widowni - dodaje.
GTK najbliższe spotkanie rozegra w piątek w Warszawie z Legią. - Oni jeszcze u siebie nie przegrali? Dobrze, lubię takie mecze - zaznacza pół żartem pół serio. - Nie jestem już w stanie dominować atletyzmem czy też szybkością, ale ciągle posiadam wiedzę, umiejętności i doświadczenie, które mogą być pomocne dla zespołu. Mamy młodą drużynę, więc razem ze sztabem szkoleniowym mamy nad czym pracować. Jestem w Gliwicach też po to, by pomóc młodym zawodnikom. Jedno co mogę obiecać, to że gwarantuję pełne zaangażowanie i odpowiednie nastawienie. Wierzę w to, że razem jako zespół będziemy szli powoli do przodu. Po ostatnim sezonie mam spory niedosyt i nadal mam sporo do udowodnienia na parkiecie - dodaje na zakończenie. Na współpracę z Szewczykiem cieszy się także trener Matthias Zollner. - To nadal jeden z najlepszych polskich zawodników na pozycjach podkoszowych. Ma za sobą wiele lat rywalizacji na europejskich parkietach wśród najlepszych, a to coś czego nikt inny w naszym młodym zespole nie miał możliwości okazji doświadczyć. Szymon posiada odpowiedni charakter i osobowość, by pomóc drużynie - podkreśla niemiecki szkoleniowiec. - Po odejściu Mateusza Szlachetki nasza kadra meczowe była dość wąska, dlatego cieszę się, że pozyskaliśmy tak wartościowego zawodnika - przyznaje trener GTK.
Biuro Prasowe GTK Gliwice