Piętnastolatek z Żerdzin nadzieją polskiego tenisa stołowego
Artur Grela, kadrowicz Polski, jeden z największych talentów tenisa stołowego w kraju żegna się z KS Naprzód Borucin
Piętnastolatkiem z Żerdzin zachwycają się eksperci tenisa stołowego z całej Polski. Jest kadrowiczem kraju, ale przede wszystkim wychowankiem Naprzodu Borucin. Od kilku miesięcy o przychylność młodego zawodnika walczyło kilka polskich klubów. Ostatnio Artur Grela, jako jeden z dwóch reprezentantów naszego kraju znalazł się w szesnastce najlepszych kadetów i juniorów w Europie. Nowy sezon rozpocznie w barwach zespołu Superligi – ASTS Olimpia–Unia Grudziądz.
Był czas, gdy rozpisywały się o nim nie tylko lokalne media. O jego talencie przekonaliśmy się, gdy zdobył wicemistrzostwo Polski kadetów w grze pojedynczej. Spełnieniem jego pragnień stała się gra w Kadrze Polski Kadetów. Dzięki temu został pierwszym kadrowiczem w historii Naprzodu Borucin.
Stół w domu
Mirosław Piecowski, trener tenisowej sekcji Naprzodu Borucin mówi o Arturze, że to „diament, chłopak o niezwykłych predyspozycjach do gry w tenisa, a przy tym pracowity i solidny. Samego zainteresowanego tego typu opinie oczywiście cieszą, ale jak przyznaje, zachowuje do nich pewien dystans. – Nie czuję się jakiś wyjątkowy, robię to, co kocham, i to się liczy. Cieszę się, że trafiłem do Borucina. Mają tutaj świetne warunki treningowe. Fajne jest to, że gramy w drugiej lidze co pozwala nam „ogrywać się” i zdobywać doświadczenie w starciach z mocnymi rywalami – powiedział w czasie naszej przedostatniej rozmowy Artur Grela, który w popularnym ping–pongu zakochał się już w domu, grając z ojcem czy wujkiem. – Nie wiem, czy dziś grałbym na tak wysokim poziomie, gdybyśmy nie mieli w domu tego stołu do tenisa. Zacząłem w bardzo młodym wieku, miałem może niecałe sześć lat – wspomina Artur.
Pierwsze treningi odbył nie w Borucinie, a w Pawłowie, gdzie grał jego wujek. Do Borucina trafił przez przypadek po dwóch latach regularnych ćwiczeń. – Razem z bratem przeszedłem pod skrzydła pana Bogdana Piecowskiego. Jeździliśmy do Borucina praktycznie codziennie. Spodobało mi się, że tam była druga liga, a więc wyższy poziom niż w Pawłowie – opowiada tenisista. Jak twierdzi, najważniejsze było dla niego to, aby regularnie grać. – W Naprzodzie nauczyłem się dosłownie wszystkiego: poruszaniu się przy stole, trzymania rakiety aż po wyrobienie pewnych nawyków i zachowań w czasie meczu, ale i w życiu codziennym. To zdecydowanie był etap, który mnie ukształtował – ocenia dojrzale piętnastolatek.
Kurs na Pomorze
W czasie odbywających się ostatnio Mistrzostw Europy Kadetów i Juniorów 2015 w Bratysławie Artur był jednym z dwóch Polaków, którzy zakwalifikowali się do grona szesnastu najlepszych zawodników Starego Kontynentu. Drużynowo Polacy, z Grelą w składzie, zajęli czwarte miejsce. Bój o brąz przegrali z Francuzami.
– Robię coraz większe postępy – twierdzi Artur. – Aby móc się dalej rozwijać musze odejść do jeszcze lepszego zespołu. Wybrałem ASTS Olimpia–Unia Grudziądz, ponieważ to jeden z najlepszych klubów w Polsce, mistrz polskiej Superligi. Poza tym i tak przeprowadzam się do Gdańska, gdzie będę chodzić do gimnazjum. A Grudziądz jest położony bardzo blisko, więc nie będzie problemów z dojazdami na mecze – wyjaśnia młody sportowiec.
– Chciałbyś związać się z tenisem na dłużej? – pytam Grelę.
– Na całe życie – odpowiada bez chwili wahania. – Jeśli jest się dobrym tenisistą, można się z tego utrzymać. Nie ukrywam, że chciałbym, aby sport stał się moim źródłem dochodu.
– Jak widzisz siebie za kilkanaście lat?
– Chciałbym być zawodnikiem Superligi i Kadry Polski Seniorów.
MAD