Narodowy poszedł z dymem, czyli finał Pucharu Polski: Lech Poznań - Legia Warszawa [ZDJĘCIA, WIDEO]
W teorii każdy piłkarz zrzeszony w klubie piłkarskim może tu zagrać. W praktyce jest to dużo trudniejsze. Mowa o Pucharze Polski. W poniedziałek, 2 maja na Stadionie PGE Narodowy w Warszawie rozegrano finał sezonu 2015/16. Zmierzyły się tak samo jak przed rokiem drużyny Lecha Poznań i Legii Warszawa. Byliśmy na miejscu, aby przyjrzeć się z bliska na czym polega magia tych rozgrywek. ZOBACZ ZDJĘCIA!
Materiał wideo:
Polski Związek Piłki Nożnej od trzech lat staranniej przykłada się do organizacji finału Pucharu Polski. We wcześniejszych latach był on traktowany po macoszemu. Gdy w finale mierzy się Legia Warszawa z Lechem Poznań, mecz nabiera jeszcze większego znaczenia nie tylko piłkarsko, ale i w świecie kibolskim. Dwie zwaśnione grupy z Warszawy i Poznania prześcigują się w oprawach meczowych, aby wypaść jak najlepiej.
W tym roku pod względem kibolskim było lepiej niż piłkarskim. Zawodnicy obu drużyn stworzyli słabe widowisko, natomiast fani swoich klubów zrobili prawdziwe show. Do tego stopnia, że od zapalonych rac na stadionie paliło się kilka krzesełek. Czarny dym wydostający się przez - na szczęście - otwarty dach stadionu po kilku minutach ustąpił i można było skupić się na meczu, który jak wyżej napisałem nie porwał. Jedyną bramkę w meczu zdobył Aleksandar Prijović w 69. minucie spotkania i to Legia w tym roku ponownie sięgnęła po puchar. W drugiej części meczu sędzia międzynarodowy Szymon Marciniak musiał przerwać mecz ze względu rzucanych rac na murawę stadionu. Efektem było przedłużenie meczu o ponad 12 minut.
Wracając do Pucharu Polski lokalnie, nasze kluby, aby dostać się do finału muszą grać przez niemalże dwa sezony eliminacji. Klubów z czwartej i niższych lig na Narodowym raczej się nie doczekamy, chociaż kto wie? W minionym roku drugoligowy zespół Błękitnych Stargard dotarł do półfinału rozgrywek, a więc dopóki piłka w grze...
Zainteresowanie meczem wykazali kibice z naszego regionu, co pokazały portale społecznościowe. Na meczu byli obecni m.in. dyrektorzy raciborskich placówek, a także piłkarze i kibice.
Z Warszawy
Maciej Kozina