Krystian Rempała w rękach profesora. Woryna bez winy – twierdzi Gollob
Nowe wieści w sprawie niedzielnego wypadku. Do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie przebywa Krystian Rempała – przyleciał helikopterem prof. Jan Talar. To znany specjalista zajmujący się wybudzaniem pacjentów ze śpiączki.
Po przebadaniu żużlowca, podjął decyzję, że organizm zawodnika Unii Tarnów będzie pobudzany specjalną metodą, polegającą na stymulacji tkanek nerwowych poprzez stosowanie wielu bodźców jednocześnie. Na rezultaty tej terapii będzie trzeba poczekać kilka tygodni.
Wczoraj w kilku miastach odbyły się msze św. w intencji Krystiana. Modlono się m.in. w Tarnowie, Rzeszowie i Rybniku.
Dziś do sprawy wypadku odniósł się Tomasz Gollob, legenda polskiego żużla. W felietonie dla Przeglądu Sportowego napisał m.in.: Wszyscy modlimy się za młodego Krystiana Rempałę. Trzymamy kciuki, chcemy żeby z tego wyszedł. Ale ja bym chciał, żebyśmy wreszcie wyciągnęli wnioski z tej lekcji. Od sześciu lat mówię, że zatkane tłumiki są złe, że tytan to … (trzeba by użyć mocnego słowa, a tego nie chcę), że pędzimy w kierunku Formuły I. Po drodze mamy ofiary, bo żużlowcy giną na torze, bo przytrafiają im się paskudne kontuzje. Ja też jestem ofiarą tych zmian. Właściwie to mój kręgosłup jest ofiarą. Doskonale pamiętacie sytuację, gdy motocykl wymknął się spod kontroli Taia Woffindena i uderzył we mnie jak pocisk. To samo stało się teraz w Rybniku. Kacper Woryna jest Bogu ducha winny. To co się stało to wina tłumika i tylnego koła. On złapał przyczepność i nagle przyspieszył w stronę Krystiana. Nie mógł nic zrobić. To jest właśnie najgorsze, że zarówno Woryna jak i Rempała nie popełnili błędu, a stało się to co się stało. Słyszę jak się mówi, że Krystianowi spadł kask, ale to przecież było tylko następstwo uderzenia. #KrystianTrzymajSie
Zobacz także: