Czterech do Tokio. Ambitne plany Polonii Rybnik
Z Juliuszem Kowalczykiem, prezesem Polonii Rybnik rozmawiamy o igrzyskach olimpijskich i planach na przyszłość.
Marek Pietras: Czy już po igrzyskach w Rio, uważa pan, że ściągnięcie do klubu Katarzyny Kłys było dobrym posunięciem?
Juliusz Kowalczyk: Sprecyzuję. My nie ściągnęliśmy Katarzyny Kłys. To zawodniczka i jej trener Artur Kłys, chcieli kontynuować karierę w naszym klubie. Uznaliśmy, że jesteśmy w stanie im pomóc, a ta współpraca będzie korzystna zarówno dla nich jak i dla nas.
Nadal pan tak uważa?
Gdybym miał jeszcze raz podejmować taką decyzję, byłaby ona taka sama jak wówczas, gdy decydowaliśmy się na tę współpracę.
Jakie korzyści odniosła Polonia z tej współpracy?
Od początku mówiliśmy, że sukces Kłys, jeżeli będzie na IO, to będzie sukces głównie jej i trenera. Sukces Polonii to fakt, że oni docenili nasz klub pod względem organizacyjnym, sportowym, uznali, że pracując z nami mogą, osiągnąć zakładane cele. My, jako klub na pewno odnieśliśmy korzyści wizerunkowe. Ale nie tylko. Zdobyliśmy doświadczenie w prowadzeniu zawodnika przed igrzyskami, przeszliśmy cały cykl eliminacyjny.
Rozumiem, że to ma zaprocentować w przyszłości.
Oczywiście. Przed nami igrzyska w Tokio. Chcielibyśmy, aby na tę imprezę pojechali nasi zawodnicy. Więc takie doświadczenia są nieodzowne.
Katarzyna Kłys pozostanie w klubie?
Nasza umowa obowiązuje do końca tego roku. Czy ją przedłużymy? Najpierw Kasia musi zdecydować, czy chce kontynuować karierę sportową. Nigdy nie ukrywałem, że chcemy klub opierać na filarach, którymi będą nasi zawodnicy – pochodzących z Rybnika lub okolic i ćwiczących na co dzień w tym klubie. Kasia, jeżeli nadal będzie startować, nie będzie trenować w klubie. Muszą się więc pojawić jakieś cele, projekty – które będą na tyle atrakcyjne dla niej i dla nas, że podejmiemy decyzję o kontynuacji współpracy, np. do czasu mistrzostw Europy seniorów, zaplanowanych na kwiecień 2017 roku, a które odbędą się w Warszawie. Zobaczymy, co przyniosą najbliższe tygodnie.
Jak pan oceni walki Katarzyny Kłys w Rio?
Chciałbym, aby te walki ocenili szkoleniowcy. Przed Arturem Kłysem zostało postawione zadanie, dokonania formalnej oceny zarówno przygotowań jak i samego startu. Chodzi o to, aby wyeliminować potencjalne błędy przed kolejnymi startami na tak ważnych imprezach.
Uważam, że zarówno Kasia Kłys, która miała indywidualny tok przygotowań, jak i również pozostali zawodnicy reprezentujący Polskę, mieli wszystko, co było potrzebne, aby przygotować się dobrze do igrzysk.
Wyniki tego nie potwierdzają.
To prawda. Polskie judo na tych igrzyskach wypadło źle. Bardzo nieudane były same kwalifikacje do Rio. Nigdy nie mieliśmy tak skromnej reprezentacji.
Dlaczego jest tak źle?
Od stwierdzenia dlaczego tak jest, są szkoleniowcy kadry, szef wyszkolenia, zarząd PZjudo, którzy powinni dokonać oceny i zdiagnozować, dlaczego tak się stało. Nie spodziewam się jednak, że tak się stanie. Uważam, że nadal będzie trwało zaklinanie rzeczywistości i mówienie, że świat nam uciekł, my zrobiliśmy wszystko, ale nam nie wyszło.
Katarzyna Kłys ostatecznie została sklasyfikowana na pozycji 9-16.
Czyli zgodnie z rankingiem jaki ma. To oczywiście żadne pocieszenie, ponieważ liczyliśmy na medal. Po to podejmowaliśmy wszystkie działania, łącznie ze sprzeciwianiu się władzom związku, kiedy uważaliśmy, że pewne działania są nieprzemyślane. Wierzyliśmy w sukces, i w moim odczuciu był on blisko. Trener Artur Kłys powiedział, że zabrakło trochę szczęścia, że tego dnia – na tyle Kasię było stać.
Klub i prezes jest od tego, żeby stwarzać odpowiednie warunki do treningu, tak jak Miasto stwarza nam warunki, użyczająć nam np. obiekt i dzięki temu nie kapie nam na głowę, co jest ważne, patrząc na to, jakie warunki stwarza Warszawa np. Anicie Włodarczyk. Nasi zawodnicy mają stworzone warunki do pracy, muszą tylko pracować. Artur i Kasia Kłys to doceniają. Sami po igrzyskach chcieli i poszli do prezydenta Rybnika, aby mu podziękować za wsparcie jakie ma judo w Rybniku i jakie oni z Rybnika otrzymali.
Kto z Polonii ma szansę na kwalifikację olimpijską w 2020 roku?
Tacy zawodnicy jak Agata Perenc, Julia Kowalczyk, Piotr Kuczera czy Anna Borowska cały okres wakacyjny spędzają na zgrupowaniach kadry narodowej, ciężko pracując i rywalizując. To są na pewno zawodnicy, będący na odpowiednim poziomie, aby walczyć o kwalifikację olimpijską do Tokio. Wiele zależy od tego, czy np. uchronimy się przed kontuzjami, bo, w moim odczuciu, właśnie kontuzje wykluczyły z Rio Agatę Perenc.
Czyli na dziś, cztery osoby.
Aby wejść do rywalizacji o igrzyska, trzeba być naprawdę na bardzo wysokim poziomie. I nie chodzi o to, aby raz zrobić jakiś dobry wynik. Trzeba go ciągle powtarzać. Kwalifikacje do IO trwają praktycznie dwa lata. Dziś, cała czwórka, którą wymieniłem mają jednak inne cele.
Jakie?
Zawody judo nie odbywają się raz na cztery lata. Dlatego Julia Kowalczyk przygotowuje się do mistrzostw Europy juniorów w Maladze, Ania Borowska i Piotr Kuczera będą rywalizować w mistrzostwach Europy młodzieży. Przed nami dużo pracy. A na pewno nie będzie łatwo.
Ponieważ?
Wyniki judo z Rio, spowodują, że możemy się spodziewać niższego finansowania przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, co przełoży się na możliwości startowe najlepszych zawodników. Jeżeli finansowanie klubu z Miasta również będzie maleć jak jest od 2 lat, to także to nam nie pomoże. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że pieniądze samorządowe nie są po to, aby szkolić kadrę narodową. My powinniśmy pracować tak, aby jak najwięcej naszych zawodników w kadrze się znalazło. Możemy oczywiście wspierać pewne projekty, ale powtórzę – samorządy nie mogą wyręczać państwa w zadaniach polecających na finansowaniu kadr narodowych. Najlepszych zawodników możemy co najwyżej wspierać.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.