Bramkarz z Raciborza jak Petr Čech. Broni w kasku by uchronić się przed kolejnym nieszczęściem [FOTO]
- Z jednej strony ludzie patrzą na to poważnie, z drugiej jestem wyśmiewany - mówi o swoim przypadku raciborski bramkarz Startu Pietrowice Wielkie, Mateusz Stebel. 25-letni zawodnik w minionym sezonie trafił do szpitala, po jednej z interwencji na boisku.
Sytuacja miała miejsce podczas meczu Startu Pietrowice Wielkie z KS 1905 Krzanowice w ramach rozgrywek raciborskiej A klasy sezonu 2015/16. - W zeszłym sezonie podczas jednej z interwencji bramkarskich, kolega z drużyny chciał nade mną przeskoczyć i uderzył mnie kolanem w skroń. Straciłem przytomność. Potem zjawiła się karetka i zawiozła mnie do szpitala - powiedział Stebel.
Po wstępnych badaniach nic nie wskazywało, że coś jest nie tak. - Wyszło, że wszystko jest ok, ale w następnym dniu odczuwałem dość mocne bóle głowy. Okazało się, że jest to mocny wstrząs mózgu. Wylądowałem w szpitalu na dwa tygodnie w celu zrobienia szczegółowych badań. Lekarz z Wrocławia zalecił mi noszenie kasku ochronnego podczas meczów. Chodzi przede wszystkim o moje bezpieczeństwo - wyjaśnia 25-letni bramkarz.
Jak mówi Mateusz, kask ochronny kosztuje około 150 złotych, więc nie jest drogi. - Cena zresztą nie gra roli, bo najważniejsze jest zdrowie - twierdzi golkiper Startu. Stebel często spotyka się z porównaniem do bramkarza reprezentacji Czech - Petra Čecha, który 10 lat temu w meczu ligi angielskiej został uderzony kolanem w głowę. Od tamtego wydarzenia Čech w każdym meczu nosi specjalny kask, który zapobiega odnowieniu się urazu. - W zasadzie na każdym meczu wołają, że w bramce stoi Petr Čech - stwierdził bramkarz z Raciborza.
- W kasku czuję się bezpieczniej, aczkolwiek trudno jest się przyzwyczaić do niego, bo rozgrywam w nim pierwsze mecze. Przeszkadza trochę w grze, bo zakrywa uszy. Najważniejsze jednak, że chroni przed kolejnym takim nieszczęściem - podsumowuje 25-letni bramkarz.