Sebastian Fajger: Sporo pracy włożyłem w HLPN [WYWIAD]
Rozmawialiśmy z Sebastianem Fajgerem, organizatorem Halowej Ligi Piłki Nożnej w Raciborzu, która przed tygodniem zakończyła swoją szesnastą edycję.
- Jakie wrażenia po XVI sezonie HLPN?
- Uważam, że impreza była udana. I nie wspominam o tym tylko dlatego, że to ja ją organizuję, ale widać to po ogromnym zainteresowaniu, które wzbudza. Z roku na rok do rozgrywek zgłasza się coraz więcej drużyn, również na trybunach widać sporą frekwencję. Ponadto, poziom ligi stale się podwyższa. Cieszy, że szczególnie w zmaganiach pierwszoligowców, można obserwować zawodników znanych z wyższych lig trawistych, o naprawdę dużych umiejętnościach. Powoduje to, że mecze ogląda się z przyjemnością. Gdy dodamy, że poziom drużyn jest wyrównany daje to receptę na wspaniałe, emocjonujące widowiska do ostatnich minut każdego spotkania. Jednocześnie udało mi się tak pokierować kalendarzem rozgrywek, że większość rozstrzygnięć zapadła w trakcie ostatniego weekendu, a o mistrzostwie zadecydowało ostatnie pierwszoligowe spotkanie. Tym samym uniknięto spotkań o nic, a każdy następny pojedynek był ciekawszy. Również organizacyjnie osiągnięto sukces. Przy tak dużej ilości zespołów udało się przeprowadzić wszystkie spotkania w rozsądnym terminie, niezbyt kolidującym z przygotowaniami do sezonu na trawie. W tym roku wyzwanie było dodatkowo utrudnione faktem, że część terminów, w którym można było rozegrać spotkania, wypadało w święta i w Nowy Rok. Jednak pomimo tego myślę, że większość zawodników była zadowolona z tego, kiedy ich drużyny wybiegały na parkiet.
- Co było pozytywnym zaskoczeniem, a co negatywnym?
- Jeśli chodzi o organizacyjne sprawy, to po dotychczasowych latach doświadczeń z HLPN, jestem przygotowany na wiele różnych i niespodziewanych zwrotów sytuacji. Tym samym niewiele może mnie mocno zaskoczyć. W tym sezonie na szczęście nie zaistniała żadna taka okoliczność, która jakoś bardzo by mnie szczególnie zaskoczyła. Może poza liczbą zespołów, gdyż nie zakładałem, że uda nam się już teraz przekroczyć liczbę 30. Z kolei ze sportowego punktu widzenia, jak wspomniałem już wcześniej, I Liga jest bardzo wyrównana. Zatem przed sezonem trudno z jakimś dużym prawdopodobieństwem wytypować zwycięzcę lub spadkowicza, toteż odstępstwa od przewidywań nie mogą być traktowane jako duża niespodzianka. Chociaż może jako drobną niespodziankę można traktować wygraną Galaktikosu. Co roku typowałem ten zespół jako jednego z kandydatów do mistrzostwa, jednak zawsze w którymś ze spotkań przytrafiały im się braki kadrowe, co powodowało, że jednak byli wyprzedzani przez swoich rywali. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami w tym roku uważałem, że i tym razem uplasują się wysoko, jednak nie na pierwszym miejscu. Na szczęście dla nich stało się inaczej, i Galaktikosowi udało się wygrać ligę. Natomiast w II lidze trudno typować przed rozgrywkami, kto będzie walczył o awans. Należy pamiętać, że co roku zgłaszają się nowe drużyny, i nigdy nie wiadomo, jaki poziom będą reprezentowały. Zatem każde z rozstrzygnięć jest bardzo prawdopodobne.
- Z ligi spada Twoja drużyna - Feniks. Będzie ponownie szturm na I ligę?
- Zakładam, że tak. Zawsze trzeba walczyć o najwyższe laury, a chęć wygranej jest sensem uczestnictwa w rywalizacji. Oczywiście, trzeba pamiętać, że do następnych rozgrywek jeszcze kilka ładnych miesięcy, a w tym czasie bardzo wiele może się zmienić, również w sensie kadrowym. No i należy pamiętać, że parkiet zawsze weryfikuje możliwości. Zatem na dzisiaj trudno składać stuprocentową deklarację, jednak chciałbym, aby Feniks powalczył o powrót do najlepszych.
- Już w trakcie sezonu wspominałeś, że od przyszłego sezonu będą trzy poziomy rozgrywek. Tak będzie?
- Tak, regulaminy już od kilku dobrych edycji przewidują możliwość stworzenia III ligi. Schemat ten przetrenowaliśmy w jednym z poprzednich sezonów. Później wróciliśmy do dwóch poziomów rozgrywek dzieląc II ligę na kilka grup. Jednak trzeba zauważyć, że z roku na rok drużyn uczestniczących w rozgrywkach jest coraz więcej, tym razem stworzyliśmy trzy grupy II Ligi, które w późniejszej fazie rozgrywek były ze sobą mieszane. Wiąże się to z koniecznością zsynchronizowania terminarza grup, tak by wszystkie zespoły w miarę płynnie, bez jakiś ogromnych przerw, mogły rozegrać swoje spotkania. Dodać do tego należy fakt, że każdy z zespołów posiada jakieś życzenia odnośnie terminów spotkań, zdarza się, że dany zespół w jakiś weekend po prostu nie może zagrać. Wszystko to powoduje, że ustalenie kalendarza spotkań staje się ogromnym wyzwaniem, im więcej zespołów tym trudniej to zrealizować. Dodatkowo schematy takich rozgrywek stają się coraz bardziej skomplikowane, co wpływa również na ich utrudniony odbiór, a co za tym idzie na spadek ich atrakcyjności. Ponadto, dzieląc grupy zawsze dokonujemy tego losowo. Trudno przewidzieć, jaką siłę prezentują przystępujące do rozgrywek zespoły. Może to spowodować, że do jednej grupy dostaną się najmocniejsze drużyny, co oczywiście będzie promować te słabsze zespoły z innej grupy. Natomiast system ligowy, według mnie, jest po prostu najsprawiedliwszy. No i naturalnie utworzenie III ligi wpłynie również na zmniejszenie się spotkań, które kończą się wysoką wygraną jednej z ekip. Drużyny o podobnych umiejętnościach będą grały ze sobą, tym samym pojedynki będą bardziej zacięte, co powinno wpłynąć na satysfakcję wszystkich, zarówno zawodników, jak i kibiców. Oczywiście schemat dwóch poziomów rozgrywek powodował, że silne, nowozgłoszone zespoły mogły szybko trafić do I Ligi (tak jak np. Salon Fryzjerski A&V czy wcześniej Tritle lub Pokrycia Dachowe). Jednak od pewnej ilości drużyn stworzenie III Ligi wiąże się z przewagą pozytywów nad negatywami, i HLPN dotarła już do tego momentu.
- Frekwencja w liczbie zespołów znacząco urosła, nie obawiasz się, że w kolejnej edycji sięgnie 40 zespołów?
- 40 zespołów to byłaby już ogromna liczba. Na pewno byłoby to dużym wyzwaniem. Trzeba pamiętać, że Racibórz dysponuje tylko jedną halą sportową, na której można prowadzić HLPN. Oprócz naszej ligi rozgrywane na niej są jeszcze inne imprezy: mecze siatkarzy, koszykarzy, studniówki itd.. Już aktualnie bardzo trudno o weekend, w którym można rozegrać całą kolejkę. Na samym początku pamiętam, że mecze rozgrywano tylko w trakcie dwóch dni każdego weekendu, aktualnie stale graliśmy 4x w tygodniu, a czasami nawet pięciokrotnie. Tutaj myślę, że podziękowania należą się obsłudze hali, która niejednokrotnie robiła wszystko, aby można było rozegrać spotkania. Mecze były rozgrywane nawet w takich terminach, które kiedyś były niemożliwe do uzyskania. Co najmniej kilka razy wchodziliśmy na parkiet tuż po innych imprezach, a hala w największym pośpiechu była „uzdatniana do gry” niemal na ostatnią chwilę, nie marnując nawet godziny. Ponadto wzrost liczby drużyn to znaczne zwiększenie obciążenia dla organizatorów. Przy 40 drużynach na weekend przypadałoby już 20 spotkań, które ktoś musi obsłużyć, które ktoś musi przygotować i które ktoś musi później opracować. Na pewno byłoby to już ogromne wyzwanie. Ale z drugiej strony większa ilość zespołów oczywiście przyczyni się do większej atrakcyjności. Przecież na parkiecie można spotkać się z zespołami, z którymi nigdy w innej sytuacji by nie można było się zmierzyć. Jednak taka ilość jest również w jakimś sensie nagrodą dla mnie, potwierdza, że to co robię ma sens i podoba się innym. Mam świadomość, że przy większej ilości zespołów trzeba będzie wcześniej rozpoczynać rozgrywki. Myślę, że w przyszłym roku trzeba będzie się zastanowić nad rozegraniem pierwszych spotkań już w połowie października, oczywiście dotyczyłoby to III Ligi. Jednak dzisiaj jeszcze trudno wyrokować, jak to będzie wyglądało.
- Jak sprawdziła się opcja z rozgrywaniem meczów w środy?
- W poprzednich latach próbowałem już ustalić jakieś spotkania w innym okresie niż piątek – poniedziałek, jednak nie było chętnych. W tym roku chyba trafiono w dobry czas i udało mi się zdiagnozować odpowiednią grupę docelową takich pojedynków. Mecze w środy były rozgrywane w okresie świątecznym, gdy studenci mieli wolne, i to właśnie drużyny składające się ze studentów były tym najbardziej zainteresowane. Oczywiście zestawienie odpowiednich pojedynków wymagało trochę pracy, ale efekt był zadawalający i bardzo przyczynił się do przyśpieszenia rozgrywek. Należy zauważyć, że spotkania te cieszyły się także dużym zainteresowaniem wśród kibiców. Dlatego myślę, że w przyszłych edycjach również można się spodziewać, że takie terminy będą stosowane, na pewno śmielej będę podchodził do tej możliwości.
- Praca przy HLPN wymaga ogromnego poświęcenia. Jak planujesz sobie wynagrodzić te kilka miesięcy "harówki" nad wynikami, tabelami i strzelcami?
- Tak, zgadza się, tych kilka miesięcy było bardzo wyczerpujące. Sporo pracy włożyłem w HLPN. Do każdego meczu muszę przygotować sprawozdania, czasami jakieś decyzje, ustalić obsługę spotkań, po każdym weekendzie opracować tabele, klasyfikacje itd., na bieżąco należy tworzyć terminarz, często trzeba coś ustalić z drużynami, a także rozwiązywać inne sprawy organizacyjne. Do tego byłem obecny na hali sportowej przez większość spotkań, czasami bywałem tam 5x w tygodniu, a w niektóre dni spotkania były rozgrywane nawet od godziny 13 lub 14. Niektórzy żartowali sobie, że powinienem w ogóle przeprowadzić się do hali. Jednak nie uzyskuję za to żadnych korzyści materialnych. Cieszy mnie, gdy do hali przyjdzie dużo kibiców, gdy do rozgrywek zgłosi się sporo zespołów, gdy rozmawiam z zawodnikami i słyszę, że są oni zadowoleni z tego co robię. Pewnym wynagrodzeniem dla mnie są też wyróżnienia, które liga otrzymuje np. Raciborski Champion, którego HLPN otrzymało w tym roku z okazji Jubileuszu 15-lecia.