Komentarze po meczu Ofensywa Racibórz - Start Meble Dobrodzień
Hit trzeciej ligi koszykówki jaki w niedzielę został rozegrany w raciborskiej Arenie Rafako przyciągnął na trybuny największą dotąd publiczność. Na widowni zasiadło blisko 200 osób. Niepokonany Dobrodzień wygrał z Ofensywą 89:76. Przeczytaj co po meczu powiedzieli trener raciborskiej drużyny Ksawery Focjik i kapitan drużyny Startu Tomasz Sikora, zastępujący nieobecnego na meczu trenera Piotra Foltyna.
Ksawery Fojcik, trener Ofensywy Racibórz: Przede wszystkim skuteczność po stronie zawodników drużyny przeciwnej była lepsza niż nasza. Oni trafiali seriami i w momencie, gdy mieliśmy niewielką stratę do rywala, to jeden z zawodników trzy razy rzucił za trzy i to nam podcięło skrzydła. Próbowaliśmy jeszcze dogonić przeciwnika, ale brakło już czasu. Zespół z Dobrodzienia jest bardzo doświadczony, z niejednego pieca chłopcy chleb jedli. Jest to drużyna, która jest głównym kandydatem do awansu. Cieszę się, że moi zawodnicy zagrali z sercem, zaangażowaniem i ambicją. To są rzeczy, których nie da się nauczyć, a są bardzo ważne w sporcie. Brakowało drobnych rzeczy jak np. rzut za trzy z otwartej pozycji, albo jakiś "grzyb" spod kosza, który powinien wpaść. Jakbyśmy dołożyli parę rzutów osobistych, wynik też byłby lepszy. Trzy najlepsze drużyny awansują do półfinałów, cały czas liczymy się w tej stawce, jesteśmy na drugim miejscu. Przegraliśmy tylko dwa razy z Dobrodzieniem. Najtrudniejsze mecze jeszcze przed nami, czyli wyjazd do Tarnowskich Gór i mecz u siebie z pierwszą drużyną Katowic. Jesteśmy nastawieni optymistycznie, natomiast cały czas trzeba pracować, angażować się w treningi i grę.
Tomasz Sikora, kapitan drużyny Start Meble Dobrodzień: Mamy kilku doświadczonych zawodników na których nasza gra się opiera. Oni nie zawiedli, ale pochwalić też należy zmienników, którzy dali z siebie wszystko i także okazale punktowali. Wynik 89:76 nie jest może naszym najlepszym wynikiem w ofensywie, bo jak spiker przypomniał - ponad 100 punktów na mecz to nasza średnia, ale nie o rekordy chodzi. Potrzebowaliśmy wygrać chociażby jednym punktem i to udało się zrealizować. Kluczowym momentem był początek trzeciej kwarty, gdy nasz rozgrywający Adrian Płaczek pokazał jaki ma potencjał i w ciągu minuty rzucił trzy razy za trzy punkty. Do jego dobrej gry dołączyli koledzy, którzy uzupełnili go na zbiórce i w ten sposób uzyskaliśmy przewagę, która została już utrzymana do samego końca. Podobnie jak w poprzednim sezonie mamy na swoim koncie komplet zwycięstw. Graliśmy ogólnopolski półfinał w Olsztynie i tam noga powinęła się nam dopiero w ostatnim decydującym meczu o awans do II ligi. Przegraliśmy wtedy tylko jednym punktem. Powtarzamy sobie, że skoro tak się wydarzyło, to tak musiało być i widocznie jeszcze nie zasłużyliśmy wówczas na awans. Zmierzamy w tym sezonie do tego samego celu i jeśli się uda, to chwała trenerowi i zawodnikom.