Rezerwowi Siarki zepsuli święta piłkarzom z Rybnika [KOMENTARZE, ZDJĘCIA]
Kibice z Rybnika żałują, że mecz ROW 1964 z Siarką nie trwał tylko jedną połowę.
Po efektownym zwycięstwie w Krakowie nad Garbarnią, piłkarze ROW 1964 Rybnik – w Wielką Sobotę – podejmowali na swoim boisku ekipę Siarki Tarnobrzeg, licząc na podtrzymanie dobrej passy. Duet trenerski Koniarek – Buchała nie mógł w tym meczu skorzystać m.in. z chorego Przemysława Brychlika czy kontuzjowanego Sebastiana Siwka.
Spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy w 6. minucie powinni wyjść na prowadzenie. Niestety, Sebastian Musiolik zmarnował stuprocentową okazję, nie trafiając głową z piątego metra. W 10. minucie groźnie zaatakowali goście, a na bramkę Kacpra Rosy strzelał Grzegorz Płatek. Bramkarz rybniczan miał sporo szczęścia kilka minut później, kiedy to minął się z piłką, a ROW przed utratą bramki uratował Krystian Kujawa. W 41. minucie gospodarze przeprowadzili popisową kontrę, którą – po podaniu od Musiolik – na bramkę zamienił najlepszy na boisku Robert Tkocz.
Po zmianie stron Siarka starała się za wszelką cenę doprowadzić do remisu. Rybniczanie skupiali się na obronie i dość niemrawych próbach skonstruowania kontrataku. Ten plan sprawdzał się do minuty 73. Wtedy to pierwszą bramkę dla gości zdobył Kamil Cupriak, który wjechał praktycznie z piłką do bramki ROW. W 82. minucie Siarka wyszła na prowadzenie 2:1 po trafieniu Jakuba Głazy. Trzy minuty później fatalną stratę Kujawy wykorzystał Mateusz Janeczko i podwyższył na 3:1. Co ciekawe, wszyscy strzelcy bramek pojawili się na murawie w drugiej połowie. Trener Włodzimierz Gąsior wykazał się znakomitą intuicją. W doliczonym czasie gry, na otarcie łez, do siatki przyjezdnych trafił Musiolik, zdobywając najładniejszą bramkę spotkania. Z trzech punktów cieszyli się jednak goście, którzy w dużo lepszych humorach spędzą święta.
ROW 1964 będzie się mógł zrehabilitować już w środę, 4 kwietnia – kiedy to rozegra na swoim boisku zaległe spotkanie z Wartą Poznań.
PO MECZU POWIEDZIELI
Marek Koniarek, trener ROW 1964 Rybnik
To był bardzo trudny mecz. Przegraliśmy go trochę na własne życzenie. Już na początku spotkania mogliśmy objąć prowadzenie, ale Musiolik nie wykorzystał znakomitej sytuacji. Udało się w końcu strzelić bramkę i nic do 73. minuty nie zapowiadało, że to spotkania przegramy. Przegraliśmy je dlatego, że cofnęliśmy się za głęboko, mieliśmy „tyłki” w polu karnym. W środku pola powstała duża dziura i zaczęły się pojawiać okazje dla Siarki, która je wykorzystała. Musimy to przeanalizować. Dobrą okazją do tego będą święta, chociaż spędzimy je w nie najlepszych humorach. Przy okazji, życzę wszystkim kibicom wesołych świąt.
Robert Tkocz, zawodnik ROW 1964 Rybnik
Zawsze życzy się wesołych świąt, dla nas w tym roku nie będą one jednak wesołe. Zawsze szkoda meczów, w których prowadzi się 70 minut. Bardzo żałuję, że w pierwszej połowie, kiedy dominowaliśmy, nie udało nam się zdobyć drugiej bramki, a były do tego okazje. Rywal bezlitośnie wykorzystał nasze błędy i wygrał. Już w środę gramy kolejny mecz i będziemy walczyć o 3 pkt. Dla nas nie ma znaczenia z kim gramy. Zawsze naszym celem jest zwycięstwo.
Jeżeli chodzi o moją dyspozycję, to czuję się coraz lepiej, nie pamiętam już, że miałem poważną kontuzję. Jeszcze jesienią czasem bałem się, żeby coś się nie stało. Teraz już o tym nie myślę i wracam do dyspozycji sprzed tej pechowej kontuzji.
ROW 1964 Rybnik – Siarka Tarnobrzeg 2:3 (1:0)
Bramki: Robert Tkocz (41.), Sebastian Musiolik (90.) - Kamil Cupriak (73.), Jakub Głaz (82.), Mateusz Janeczko (85.)
ROW 1964: Kacper Rosa - Krystian Kujawa, Szymon Jary, Dawid Gojny - Dawid Kalisz, Bartłomiej Wasiluk , Kamil Spratek, Robert Tkocz, Mariusz Muszalik, Krzysztof Koch - Sebastian Musiolik. Grali także: Wiktor Piejak, Paweł Jaroszewski, Marek Krotofil.
Siarka: Krystian Krupa - Jan Grzesik, Dawid Kubowicz, Michał Bierzało (Dawid Witkowski), Piotr Witasik, Michał Dawidowicz - Kamil Radulj, Grzegorz Płatek, Mateusz Wawrylak, Mateusz Broź - Krzysztof Ropski. Grali także: Kamil Cupriak, Jakub Głaz, Mateusz Janeczko.