Unia pożegnała się z III ligą zwycięstwem
W ostatnim swoim meczu w III lidze Unia Turza pokonała 2:0 Rekord Bielsko-Biała. Obie drużyny kończyły mecz w osłabieniu.
Mimo, że mecz był o przysłowiową czapkę gruszek, to mógł się podobać. Obie drużyny stworzyły kilka dobrych okazji strzeleckich, ze zdecydowanym jednak wskazaniem na Unię. Od pierwszych minut było widać, że miejscowym zależy na godnym pożegnaniu z rozgrywkami III ligi. W grze gospodarzy długimi minutami brakowało jednak dokładności przy ostatnim podaniu lub strzale. Jak w 17. minucie kiedy w swoim stylu Sławomir Musiolik ruszył lewą flanką, z dziecinną wręcz łatwością mijając rywala. Co z tego skoro w dobrej sytuacji podał tak do wbiegającego na czystą pozycję Dawida Hanzela, że piłkę przeciął kolejny obrońca. W tym momencie Unia powinna prowadzić zresztą już 2:0, bo chwilę wcześniej główkę Arkadiusza Lalki z linii bramkowej jakimś cudem wybili obrońcy Rekordu.
Goście byli zaś groźni głównie po rzutach rożnych, ale ich uderzenia mijały bramkę Marcina Musioła, który w ostatnim meczu zmienił w bramce Piotra Pasia, dotychczasową jednykę w bramce Unii. W kuuluarach było zresztą słychać, że Paś kończy przygodę z piłką, przynajmniej tą na III czy już wkrótce IV-ligowym poziomie.
W 40. minucie doszło do starcia pomiędzy Hanzelem a bramkarzem Rekordu, który rzucił się pod nogi szarżującemu napastnikowi Unii. Wydawało się, że sięgnął piłki nim upadł Hanzel, ale sędzia zinterpretował to inaczej i wskazał na wapno. Hanzel, etatowy wykonawca karnych w Unii, mocno uderzył przy prawnym słupku i choć golkiper Rekordu wyczuł jego intencje, to przy tak dobrze bitym rzucie karnym nie miał szans.
Goście mogli wyrównać tuż po przerwie, ale strzał Mateusza Glenia z okolicy linii pola karnego był minimalnie niecelny. W odpowiedzi znów z kapitalno-fatalnej strony pokazał się Musiolik. Najpierw kapitalnie ograł przed polem karnym dwóch obrońców Rekordu, wyszedł na czystą pozycję, ale mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył fatalnie, czyli mocno niecelnie. Fatalnie spudłował też chwilę później, bedąc w doskonałej Kamil Kostecki, który otrzymał dobre podanie z lewej strony od Lalki. Pokaz nieskuteczności Unia zafundowała kibicom również w 69. minucie. Najpierw Hanzel po indywidualnej akcji, lewą nogą uderzył wprost w bramkarza. Ten "wypluł" piłkę pod nogi Marka Gładkowskiego, a "Gładziu"... też trafił w bramkarza.
Z kolei w 66. minucie Unię od straty bramki uratował Marcin Zarychta, który ofiarnie zablokował na linii bramkowej strzał piłkarza Rekordu. Zarychta uratował Unię przed sporym zagrożeniem również w 78. minucie, tyle tylko, że wtedy powalił wychodzącego na czystą pozycję Marcina Kozinę w iście zapaśniczym stylu, tak że sędzia bez wahania pokazał stoperowi Unii czerwony kartonik. Rzut wolny, wykonywany z 20. metrów był minimalnie niecelny. Musioł nie miałby też nic do powiedzenia, gdyby ciut precyzyjniejszy strzał oddał Mateusz Waliczek, po którego woleju piłka minęła bramkę Unii o centymetry.
W 89. minucie boiskowe siły się wyrównały, po tym jak wychodzącego na czystą pozycję Musiolika faulował Dariusz Rucki. Sędzia po raz drugi w tym meczu wyciągnął z kieszeni czerwony kartonik i odesłał kapitana Rekordu do szatni. Musiolik ostatecznie zdobył swojego gola, po tym jak wdoliczonym czasie gry Unici przejęli piłkę na połowie Rekordu, a filigranowy pomocnik gospodarzy wykończył akcję pewnym strzałem.
"Mission imposibble" trenera Jacka Gorczycy, który prowadził Unię w 6 ostatnich meczach się nie udała. Unia zakończyła sezon na 16. pozycji i spada do IV ligi. I choć uchronić przed spadkiem się nie udało, to została świadomość, że zrobiono tu niemal wszystko co można było, a piłkarze walczyli o wygrane nawet w meczach, które już utrzymania im dać nie mogły. Unia pod wodzą Gorczycy w niczym nie odstawała od rywali, wręcz ich przewyższała, i gdyby miała więcej szczęścia, zaprezentowała lepszą skuteczność, to kto wie, może misja trenera Gorczycy by się powiodła. - Owszem były problemy ze skutecznością, ale to jest czwarty poziom rozgrywek. Kto grałby w ekstraklasie, gdyby w III lidze piłkarze wykorzystywali wszystkie sytuacje? Zabrakło szczęścia, mieliśmy też problem z motoryką, widać było w kilku spotkaniach, że pod koniec meczu zaczynaliśmy chorować, brakowało sił. I nad tym trzeba popracować - powiedział po meczu Jacek Gorczyca,
W Turzy rozpaczy po spadku nie ma. Są za to plany na przyszły sezon. - Mamy już wszystko dogadane. Trzon drużyny zostanie, planujemy też wzmocnienia - zapowiedział trener Unii. Co oznacza, że mimo degradacji Gorczyca zostaje w Turzy, drużyna nie rozsypie się w mak, a kibice Unii mogą spać spokojnie.
Unia Turza - Rekord Bielsko-Biała 2:0 (1:0)
Bramki: Hanzel (40. k), Musiolik (90.)
Czerwone kartki: Zarychta - Rucki
Unia: Musioł, Glenc, Zarychta, Lalko, Staniczek (73. Polak), Trąd, Dariusz Pawlusiński (28. Dawid Pawlusiński), Kostecki, Musiolik, Gładkowski (80. Dudała), Hanzel. Trener Jacek Gorczyca.
Rekord: Kucharski, Dudek, Rucki, Hilbrycht (77. Motyka), Gleń (81. Nagi), Czernek (66. Profic), Czapla (69. Kozina), Żołna, Caputa, Hałat. Trener Piotr Jaroszek.