Rowerzyści w szczytnym celu przejechali przez Jastrzębie-Zdrój i Racibórz
23 maja rozpoczęła się trzecia edycja Tour de Credit Suisse, charytatywnego rajdu rowerowego po Polsce, organizowanego przez pracowników Credit Suisse. Kolarze przejechali w sumie kilkaset kilometrów, a po drodze zatrzymali sie w Raciborzu, który bardzo przypadł im do gustu.
W tym roku 14 pracowników z dwóch oddziałów banku z Wrocławia i Warszawy wyruszyło wspólnie pociągami i autobusami do Nowego Sącza, by tam rozpocząć wspólną przygodę przez deszcz, wiatr i inne trudności do Wrocławia. Większość z nich nie znała się nawzajem. Do pokonania mieli w sumie 520 kilometrów w terenach górskich rozpisanych na 4 dni jazdy z postojami między innymi Zawoi, Raciborzu i Srebrnej Górze. Celem całego projektu, poza przyjemnością kręcenia kilometrów, bylo zebranie pieniędzy na specjalistyczną aparaturę do oddychania dla Formuły Dobra, organizacji otaczającej opieką paliatywną dzieci. Osoby uczestniczące w projekcie, poza organizacją imprezy, brały także aktywny udział w zbiórce pieniędzy przez stronę Copalana (crowdfundingową platformę non-profit Copalana) gdzie wciąż można wpłacać datki: kliknij TUTAJ.
- Po pierwszym bardzo deszczowym dniu, kolejny był bardziej dla nas łaskawy i od południa wyjeżdżając z Bielska-Białej pogoda znacząco się poprawiła. Kiedy wyjechaliśmy z Bielska nasza prędkość też przyśpieszyła i w okolicach godziny siedemnastej dojechaliśmy do Jastrzębia-Zdroju, gdzie zrobiliśmy kolejny przystanek niedaleko McDonalda. Resztę trasy w dół do Raciborza pokonaliśmy w idealnych warunkach pogodowych i świetnych humorach - mówią rowerzyści.
W Raciborzu czekał na nich Dom Sportowca. - Nocowaliśmy w ładnym, odnowionym budynku z pięknym stadionem i basenem. Na każdej ścianie w sypialni mogliśmy znaleźć motywujące napisy w stylu: „Jutro można zaczynać wszystko od nowa". "Jutro jest wolne od błędów”. Nie umknęło to naszej uwadze, przypominając nam podobne motywujące napisy w naszej firmie we Wrocławiu. Zapamiętamy też Racibórz z dobrej pizzy oraz z lokalu na starówce, gdzie mogliśmy spróbować lokalnie ważonego piwa. Kolejny dzień rozpoczęliśmy od upamiętnienia faktu przejazdu 300 kilometra z naszej trasy, który wypadł akurat w Raciborzu, co postanowiliśmy uwiecznić na zdjęciu. Dalsza nasza droga wiodła przez Prudnik, Nysę i dość stromy podjazd do Srebrnej Góry. Ze Srebrnej trasa nabrała tempa, ponieważ nad podjazdami zaczęły przeważać zjazdy i dość szybko, bo około godziny piętnastej, zakończyliśmy nasz rajd przed siedzibą fundacji Formuła Dobra witani przez dzieci i pracowników tej placówki - opisali swoją przygodę podróżnicy.
W trakcie podróży rowerzyści niestety nie uniknęli wypadku. Jeden z kolegów poślizgnął się na żwirze w okolicy Nysy i stracił przyczepność. Skończyło się to niestety złamanym obojczykiem. Całe szczęście nie podłamało to drużyny i wszyscy skończyli imprezę zadowoleni. Nie mniej jednak stan nawierzchni i kultura wyprzedzania samochodami w wielu miejscach wymagałyby radykalnej poprawy, ale były też przyjemne niespodzianki jak m.in. droga pomiędzy Jastrzębiem, a Raciborzem, gdzie zobaczyliśmy sporo rowerzystów. Większość z nas zapisując się na tą akcję miało cel raczej sportowy, ale wraz z przygotowaniami przed wyjazdem coraz bardziej angażowaliśmy się w akcję charytatywną stawiając sobie za cel zebranie jak największej kwoty. Do tej pory udało się zebrać około 6 tysięcy zlotych, czyli 60 proc. naszego zakładanego celu, dlatego namawiamy na dalsze wpłaty by osiagnąc założony cel - podsumowali wyjazd rowerzyści.