Problemy zdrowotne mogą przerwać karierę Julii Ziembickiej [WYWIAD]
Julia Ziembicka wywalczyła brązowy medal na mistrzostwach Polski w lekkiej atletyce do lat 20 w biegu na 100 metrów przez płotki. Porozmawialiśmy z reprezentującą MKS-SMS Victorię Racibórz o jej przygodzie z bieganiem, starcie na swoim terenie i Justynie Święty-Ersetic.
- Jak rozpoczęła się twoja przygoda z bieganiem?
- Jestem z Kędzierzyna-Koźla, ale od pięciu lat uczę się w raciborskim SMS-ie. Pojechałam za koleżanką. Jakoś tak wyszło, że ona już się tu nie uczy, a ja zostałam.
- Kiedy zaczęłaś biegać?
- W trzeciej klasie szkoły podstawowej pierwszy raz pobiegłam przez płotki. W sumie też przez przypadek. Było zgłoszonych bardzo mało dziewczyn i stwierdziłam, że fajnie będzie to przebiec. Zrobiłam bardzo dobry rezultat. Zauważył to mój trener i zaczęłam z nim trenować do końca szóstej klasy. Biegałam średnie dystanse, 200 metrów, przełaje, ale jednak płotki to było coś, co mi się najbardziej spodobało.
- Pod czyją jesteś opieką?
- Zaczynałam u trener Joanny Skalik. Później dwa lata trenowałam z Katarzyną Hyjek-Młynarczyk, ale wróciłam do poprzedniej trenerki.
- To nie jest twój pierwszy medalowy sukces?
- W pierwszym roku wygrałam mistrzostwa Polski młodzików w Radomiu. Później miałam chwilowy zastój w wynikach. Teraz wszystko idzie w dobrym kierunku.
- Skąd się wziął ten zastój?
- Zmieniłam trenera, ale miałam też psychiczny problem z bieganiem. Teraz wszystko wróciło do normy.
- Mistrzostwa na swoim terenie - była dodatkowa presja?
- Na początku myślałam, że będzie presja, bo rodzina i znajomi na trybunach, ale jednak dało mi to kopa na starcie. Podbudowało mnie to, jak mieszkańcy Raciborza zaczęli dopingować. Nie myślałam o medalu, chciałam finał A i życiówkę. Na starcie powiedziałam sobie, że mogę "nabiegać" ten medal, ale jak nie "nabiegam", to nic się nie stanie. Udało się.
- Co sądzisz o nowym stadionie w Raciborzu? Jak bardzo poprawia on możliwości treningów?
- Bardzo poprawia. Nie ukrywajmy, na hali nie da się zrobić wszystkich treningów. Wygodniej na świeżym powietrzu. Ciężko jest się też przestawić po wyjściu z hali na otwarty stadion. Chociażby z powodu wiatru.
- Wiążesz przyszłość z bieganiem?
- Nie wiem. Na razie co pół roku zmieniam zdanie. Chciałam kończyć, ale nie wiem czy będę w stanie po tylu latach rzucić to wszystko. Jednak poświęciło się temu bardzo dużo czasu. Nie mam jeszcze konkretnych planów, ale nie chcę iść na AWF. Chciałabym się uczyć i może dodatkowo trenować w klubie. Płotków na pewno nie zostawię. Nawet jeśli nie miałabym startować, to chciałabym, żeby w moim życiu były.
- Justyna Święty-Ersetic ma jakiś wpływ na ciebie? Mobilizuje?
- Jak się widzi taką gwiazdę lekkoatletyki na treningach, to się podpatruje. Jak biega na zawodach, to wiadomo - duma, że trenuje tutaj i chodziła z nami do szkoły. Zawsze mocno jej kibicuję.
- Chciałabyś pójść jej drogą?
- Chciałabym, ale w moim przypadku może być ciężko. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Mam problemy z kręgosłupem - niedomknięty kręg. Na siłowni nie mogę ćwiczyć ze sztangą, a w sprintach później tego brakuje. To mógłby być problem w kategorii seniorów.
- Jeśli nie bieganie, to co?
- Jeszcze nie mam pojęcia, zmieniam zdanie co pół roku. Bieganie to pół mojego życia, wokół niego wszystko się toczy, ale jeszcze nie podjęłam decyzji.
- Najbliższe plany?
- Teraz mam wolne, a od września wracam do treningów lekkoatletycznych.
- Czego można ci życzyć?
- Jeśli chodzi o bieganie to zdrowia i braku kontuzji, a poza tym to zdania matury.