Luke Reynolds przed meczem z Jurajskimi Rycerzami
Tymczasowy szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla - Luke Reynolds opowiedział przed dzisiejszym meczem 6. kolejki spotkań Plus Ligi z Aluronem Virtu CMC Zawiercie o tym, jak czuje się w nowej roli, o relacjach z zawodnikami i o tym, że do Jastrzębia-Zdroju ściągnął go... obecny szkoleniowiec dzisiejszego rywala "pomarańczowych".
Moje wyzwanie w nowej roli traktuję normalnie. Przecież cały czas jestem członkiem sztabu szkoleniowego i każdego dnia przychodzę do pracy, tak samo jak dotychczas i wkładam w to tyle samo wysiłku, bo zawsze staram się dawać z siebie maksimum. Zatem, czuję się w tej nowej roli dobrze. Jak zawsze staram się zarażać wszystkich pozytywną energią i kontynuować swoją dotychczasową pracę.
Staram się dawać od siebie, jak najwięcej, tak by zespół dostał pozytywnego „kopa” i udało się wlać w chłopaków więcej wiary we własne możliwości. Staram się wykorzystać ten krótki czas do maksimum i pomóc drużynie, jak tylko mogę. Robimy wszystko, by osoba, która przejmie na stałe zespół miała ułatwione zadanie. Mam świadomość tego, że w ciągu dwóch dni za bardzo nie poprawimy elementów technicznych, może w drobnych aspektach. Natomiast to, co można zrobić, to na pewno podnieść zespół pod względem mentalnym. Kiedy pojawi się nowy trener, to miejmy nadzieję, że drużyna będzie tak dobrze nastawiona, że wszystkim będzie łatwiej.
Jeśli masz dobre relacje z zawodnikami oraz członkami sztabu szkoleniowego, to bez problemu możesz z nimi usiąść przy kawie czy spotkać się na posiłku, po to by wysłuchać i zrozumieć, jakie są ich potrzeby, co im doskwiera. A następnie spróbować zapewnić każdemu z nich to, co może sprawić, że będą prezentować się lepiej. Teraz koncentruję się na tym w pracy z każdym z osobna, ale też próbuję poskładać to wszystko w całość, byśmy podążali w dobrym kierunku.
Z Markiem Lebedewem mamy wiele wspólnych historii. To on przed laty ściągnął mnie do pracy w Jastrzębskim Węglu, wspólnie wywalczyliśmy tu brązowy medal mistrzostw Polski. Do tego, od trzech lat pracujemy razem w reprezentacji Australii. Wspaniale nam się razem pracuje i zawsze jest to radość, że można stanąć po przeciwnych stronach siatki ze swoim mentorem. A już najlepsze w tym wszystkim jest to, że chcesz tego mentora pokonać! To przyjemne wyzwanie, ale najważniejsze jest to, by zadowolić władze klubu jakością „produktu”, który prezentuje się na boisku. I to jest istotniejsze, aniżeli te wszystkie poboczne historie i dodatkowe smaczki towarzyszące meczowi. Trzeba spowodować, że zawodnicy uwierzą w siebie i będą dumni ze swojej gry, zaś kibice zasiadający na trybunach będą równie dumni z faktu, że są częścią Jastrzębskiego Węgla.
Mamy z zespołem Zawiercia dobry bilans bezpośrednich spotkań. Ale też trzeba podkreślić, że oni w tej chwili grają bardzo dobrą siatkówkę. Mark wykonuje z tym zespołem dobrą robotę. Ta drużyna jest groźniejsza, niż przed rokiem, gdyż pracuje ze sobą już kolejny sezon. Szykuje się zatem wielki mecz. Mamy świadomość tego, że oni przyjadą tu z chęcią zwycięstwa. Dla nas będzie to wyzwanie i szansa zmierzenia się z drużyną, która chce walczyć.
Musimy grać dobrą siatkówkę. Ludzie kibicujący od dłuższego czasu naszemu klubowi znają się na siatkówce i potrafią rozróżnić dobrą grę od występu, w którym zawodzimy. Jeśli uda nam się zrobić duży krok i poprawić swoją grę, będąc skoncentrowanymi na każdym punkcie, wówczas wynik będzie satysfakcjonujący. Natomiast jeśli od początku będziemy wyłącznie skupieni na rezultacie, wówczas może nas to zgubić. Potrafię zrozumieć, że fani są zdegustowani. Przychodzą na mecze, żeby wspierać drużynę, dlatego największe zadanie przed zespołem jest takie, by zaangażowali swoje emocje w mecz. Kiedy zawodnicy to pokażą, wówczas kibic zobaczy, jak bardzo im zależy, a to może pomóc w odbudowaniu zaufania.
Biuro Prasowe Jastrzębski Węgiel