Julien Lyneel: "Ta drużyna była zdolna do wielkich rzeczy"
Sezon siatkarski w wydaniu Jastrzębskiego Węgla dobiegł końca. PlusLiga zakończyła rozgrywki, a z Ligi Mistrzów jastrzębska drużyna się wycofała nim koniec rozgrywek ogłosi europejska federacja. Zobacz co powiedział Julien Lyneel.
Uważam, że decyzja władz ligi o zakończeniu sezonu jest słuszna. Możemy zauważyć, że są w życiu rzeczy istotniejsze, aniżeli siatkówka i sport. Na świecie obecnie dzieją się rzeczy niewiarygodne. Trzeba się z tym oswoić i podjąć walkę z tym wirusem. Dlatego jestem zdania, że zakończenie sezonu było właściwą decyzją.
Jako sportowiec oczywiście jestem sfrustrowany tą sytuacją. Nie takiego końca sezonu spodziewaliśmy się. Byliśmy zmotywowani, by bić się do samego końca o medale. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy, ale niestety, takie są fakty. Zdarzyło się i musimy to przezwyciężyć, być silni razem. Myśleć o przyszłości, z dobrą energią i w dobrej atmosferze.
Nie sądzę, by Liga Mistrzów mogła zostać dokończona. Przyznam, że nie rozumiem, dlaczego niektóre rozgrywki ligowe są odwoływane, natomiast inne, jak Liga Mistrzów są tylko zawieszone. Sytuacja na świecie jest straszna. Trudno mi pojąć, na co czekają władze europejskie. Według mnie powrót na boisko po takiej przerwie będzie niemożliwy nawet za kilka tygodni. Nasza dalsza gra w Lidze Mistrzów wydaje się nierealna.
Nie był to sezon moich marzeń, ale mimo tego w trakcie jego trwania starałem się myśleć pozytywnie. Wiedziałem, że kiedyś wreszcie wrócę w pełni sił na boisko. Po kwalifikacjach olimpijskich w styczniu poczułem się lepiej i powróciłem na parkiet. Chyba zbyt szybko. „Przycisnąłem” za mocno w meczach z Zenitem i ZAKSĄ, i doigrałem się. Było za wcześnie na powrót na boisko i walkę na sto procent możliwości. Uraz powrócił. Ale ja już tak mam, że zawsze daję z siebie wszystko, nie bacząc na konsekwencje. Z tego miejsca muszę podziękować naszym fizjoterapeutom Bartkowi Celadynowi i Rafałowi Majchrzakowi, którzy wykonali ze mną niesamowitą pracę. Jednocześnie jestem sfrustrowany, bo nie mogłem zaprezentować pełni swoich umiejętności, tak jak choćby miało to miejsce w poprzednim sezonie. Takie jest życie. Starałem się jak mogłem, ale to nie był mój sezon. Może następny będzie należał do mnie? Mam taką nadzieję.
Z pewnością mecz w Kazaniu był wyjątkowy. Rzadko odwraca się wynik tie-breaka ze stanu 9:14. Coś nieprawdopodobnego. Również mecz w Kędzierzynie-Koźlu był interesujący. Ale starcie z Zenitem przebija jednak wszystko.
Wszyscy zachowujemy się trochę jak dzieci we mgle. Nie sposób przewidzieć, jak dalej potoczą się sprawy związane z epidemią koronawirusa. Przede wszystkim musimy zadbać o zdrowie własne i naszych najbliższych. I na razie myśleć tylko o tym. Decyzja o przełożeniu w czasie Igrzysk Olimpijskich jest zrozumiała. To wielkie wydarzenie, które angażuje masę ludzi. Trudno więc sobie wyobrazić ich przeprowadzenie w tej sytuacji. Na dziś nie wiemy, kiedy Igrzyska się odbędą, ale nie było innego wyjścia. Trzeba było je przełożyć.
Ja osobiście czuję się teraz lepiej. Powiedziałbym nawet znacznie lepiej. W zeszłym tygodniu miałem robione badanie rezonansem magnetycznym, po którym można być optymistą. Kontynuuję więc moją pracę zarówno nad łydką, jak i plecami. Idzie to w dobrym kierunku i jest teraz czas, by się wyleczyć i wrócić silniejszym.
Najbliższe plany? Pakuję walizki i wracam do Francji. Muszę zobaczyć się z moimi bliskimi – rodzicami oraz bratem. W tej sytuacji ważne jest, by być blisko nich. Nie mam pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądało później. We Francji sytuacja z wirusem jest dużo gorsza, aniżeli w Polsce. Wszyscy są poddani kwarantannie, obowiązuje zakaz wychodzenia z domu. Tak więc wracam do domu rodzinnego i czekam na rozwój sytuacji i kolejne decyzje naszego rządu w tym zakresie.
Uważam, że w tym sezonie mieliśmy zespół, który mógł wywalczyć mistrzostwo Polski. Dlatego tak bardzo frustruje mnie sytuacja, że nie mogłem pomóc zespołowi na tyle, na ile bym chciał. Ale również dlatego, że była to świetna grupa, w której czułem się naprawdę dobrze. Atmosfera w szatni była super, każdy „nadawał na tych samych falach”. Każdy z nas pracował, podążając w tym samym kierunku. Praca w tej grupie była przyjemnością. Byliśmy w stanie osiągnąć finał i sięgnąć po złoto. Niestety z przyczyn niezależnych od nas nie było nam to dane. Ale mam pewność, że ta drużyna była zdolna do wielkich rzeczy.
Chcę podziękować naszym fanom, którzy byli z nami zawsze i wszędzie. W trakcie sezonu odebrałem od nich mnóstwo wiadomości, czułem ich wsparcie. Dziękuję im za to, bo wierzyli we mnie. Cudownie mi się grało dla takich fanów. Jeszcze raz pragnę im podziękować i życzyć zdrowia kibicom oraz ich rodzinom w tym trudnym okresie.
Biuro Prasowe Jastrzębski Węgiel