Adam Jachimowicz i Dawid Plizga po meczu Tworków - Unia Racibórz
Zapytaliśmy o komentarz do meczu VIII kolejki klasy okręgowej pomiędzy LKS-em Tworków a Unią Racibórz szkoleniowców obu ekip: Adama Jachimowicza i Dawida Plizgę.
Adam Jachimowicz, trener LKS Tworków: Ta liga pokazała nam już nie pierwszy raz, że każdy mecz jest ciężki. Tydzień temu dostaliśmy bombę w Gorzycach, więc obawiałem się tego meczu z Unią, tym bardziej, że ona ostatnio dużo strzelała i nic nie traciła. Bardzo dobrze weszliśmy w mecz i zagraliśmy świetną pierwszą połowę. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że wychodzimy większym pressingiem i na początku meczu chcemy strzelić bramkę. Plan był zrealizowany, więc czekaliśmy na kontrataki. Wiedzieliśmy, że Unia będzie chciała nas zaatakować, więc się cofnęliśmy i czekaliśmy na kontrataki Szewczyka, który jest bardzo szybkim zawodnikiem. Sam Szewczyk miał 3, 4 doskonałe sytuacje i mecz mógł zakończyć się nawet 8:1. Tak jak Gorzyce nam strzelały z każdej sytuacji, tak i my dziś powinniśmy wygrać wysoko z Unią. Wygranej drużyny się nie osądza, ważne że wygraliśmy. Teraz czas na Czernicę, nikogo nie możemy zlekceważyć. Martwią mnie kontuzje w moim zespole, bo wypadł już Paweł Polak, dzisiaj Marek Fojcik. Musimy się pozbierać, a kadra jest wąska. Chcemy być w pierwszej czwórce, to jest nadrzędny cel, a kandydatów do najlepszej czwórki jest sześciu. Cieszę się, że mogliśmy się pokazać tak potężnej publice, która zechciała z nami spędzić te niedzielne popołudnie.
Dawid Plizga, trener Unii Racibórz: Pierwszą bramkę straciliśmy przez brak zdecydowania, w przypadku drugiej straciliśmy w prostej sytuacji. Tworków w pierwszej połowie miał trzy sytuacje, a dwie wykorzystał, poza tym nie miał wiele do powiedzenia. Do momentu kontuzji Patryka Gołego można było cały czas wierzyć w końcowy sukces. Przeciwnik wiedział, że zmiennik - Filip Radoń nie grzeszy szybkością i posyłał dalsze piłki za jego plecy. Filipowi przyda się to na przyszłość, myślę że wyciągnie wnioski i popracuje nad brakami szybkościowymi albo nie będzie wchodził w pojedynki biegowe, a zostawi sobie odpowiednio dużo miejsca, żeby kontrolować przeciwnika. Nie mogliśmy już nic zaradzić na to, że przeciwnik znalazł nasz słabszy punkt i narażaliśmy się na kontry. W pierwszej połowie zabrakło nam pazerności w ataku. Wchodziliśmy z boków, a nie było zawodnika do którego mogliśmy dogrywać. Marcin Oślizlok schodził do boku, a nikt nie wchodził w jego miejsce. Jest to dla nas zimny prysznic. Trudno jest nauczyć drużynę w dwa miesiące ataku pozycyjnego, mimo wszystko myślę, że w naszej grze myśl przewodnią widać i cały czas będziemy to doskonalić.
Trochę może śmieszyć wypowiedź Pana Plizgi. "Zmiennik nie grzeszył szybkością". Moim zdaniem wręcz przeciwnie biegowo to nawet wyglądał lepiej niż podstawowi stoperzy, zabrakło raczej siły przy pojedynku bark w bark. Ale jak można zrzucić porażkę na takiego młodego chłopaka? Tym bardziej że to środek pola zawiódł w tym meczu a konkretnie sam Trener Unii. Przy tylu stratach i takiej ilosci niedokładnych dośrodkowań to te 3 bramki które wpadły to i tak był najniższy wymiar kary. A Panu trenerowi poleciłbym jednak wspierać zawodników a nie publicznie wytykać im błędy. Nie potrafię sobie wyobrazić żeby trener mojej drużyny był wstanie kogoś tak publicznie oskarżyć o porażkę. Przy takiej kompromitacji jeszcze wziąłby winę na siebie.