Koniec serii gliwiczan. Konsekwentny Śląsk ograł GTK
Licznik domowych zwycięstw z rzędu GTK zatrzymał się na liczbie pięć. Osłabiony WKS Śląsk Wrocław był konsekwentny do bólu i mimo problemów w końcówce spotkania przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gliwiczanie przegrali 85:91, wykorzystując zaledwie 10 rzutów wolnych z 18 oddanych.
W poprzednim sezonie obu ekipom nie było dane zmierzyć się w Gliwicach. Pandemia koronawirusa spowodowała, że w tygodniu poprzedzającym mecz doszło do zakończenia rozgrywek. I choć historia pojedynków GTK, z WKS Śląskiem jest dość bogata, to akurat dopiero w sezonie 2020/21 koszykarze z Wrocławia po raz pierwszy zagościli na Arenie Gliwice. Obiekcie, który akurat w tym sezonie jest wyjątkowo niegościnny dla przyjezdnych.
Podopieczni Matthiasa Zollnera wygrali do tej pory wszystkie domowe spotkania i mieli ogromną ochotę na przedłużenie swojej serii. Zespół z Dolnego Śląska przyjechał do Gliwic mocno osłabiony. W szeregach "Wojskowych" zabrakło Garretta Nevelsa i Jakuba Musiała. To zmusiło szkoleniowca gości do skorzystania z innych zawodników i tym sposobem w Energa Basket Lidze zadebiutował Kacper Marchewka. Zanim jednak młody koszykarz pojawił się na parkiecie prym na boisku wiedli miejscowi, a w szczególności Terry Henderson. Rzucający obrońca GTK, podobnie jak w poprzednim meczu w Sopocie, prezentował wyśmienitą skuteczność. Po jego dwóch "trójkach" i ścięciu pod kosz, gdzie wsadem wykończył podanie od Jordona Varnado było już 10:6. Śląsk odpowiedział trafieniem zza łuku Michała Gabińskiego, ale też dwoma dobitkami Aleksandra Dziewy.
Kiedy kontrę wykończył Ivan Ramljak, na tablicy wyników pojawił się remis (13:13). Chorwacki skrzydłowy w podobny sposób zakończył także kolejną akcję i przyjezdni po raz pierwszy objęli prowadzenie. Tylko na moment, bo po akcji 2+1 Daniela Gołębiowskiego zespół Matthiasa Zollnera znów był bliżej zwycięstwa. Napędzony powodzeniem poprzedniej akcji "Gołąb" przechwycił piłkę na połowie rywala i dołożył kolejne dwa "oczka". W odpowiedzi Elijah Stewart zdobył punkty potężnym wsadem pomimo asysty obrońcy, a Kacper Gordon doprowadził do wyrównania. GTK wygrało pierwszą kwartę, bo z dystansu trafił Varnado, a Śląsk odpowiedział tylko podkoszową akcją Akosza Kellera (23:22).
W drugiej części meczu walka była jeszcze bardziej wyrównana. Żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na więcej niż cztery punkty przewagi. Gliwiczanie zatracili wcześniejszą skuteczność i nie licząc trafienia Łukasza Diduszki zza łuku wszystkie pozostałe próby z dystansu były niecelne. Po przewinienie niesportowym Gordona dwa rzuty wolne wykorzystał Joshua Perkins, a następnie tak samo akcję zakończył Henderson (32:28). Śląsk długo nie pozostawał z tyłu, bo najpierw akcją 2+1 popisał się Ramljak, a do kolejnego remisu doprowadził Gabiński, który wszedł pod kosz i wykończył akcję (33:33). Od tego momentu na każdą akcję GTK wrocławianie mieli odpowiedź i tym samym oba zespoły udały się do szatni przy równowadze (39:39).
Po przerwie lepiej zaczęli miejscowi, którzy po skutecznych akcjach MJ Rhetta i Perkinsa prowadzili 43:41. Śląsk szybko odrobił straty, gdy akcję 2+1 wykonał Dziewa, a Stewart przymierzył zza linii 6,75 m (43:47). GTK próbowało odrobić straty, kolejny raz na dystansie skuteczny okazał się Henderson, ale tym samym odpowiedział Stewart (48:52). W końcu jednak gospodarze dopięli swego, kiedy z półdystansu trafił Mateusz Szlachetka (54:54). Młody rozgrywający pojawił się na parkiecie dopiero w drugiej połowie, ale umiejętnie zastąpił Kacpra Radwańskiego, który miał w tym spotkaniu kłopoty z przewinieniami. Wrocławianie robili jednak wszystko, by ponownie odskoczyć. Skuteczny na linii rzutów wolnych był Dziewa, a kiedy akcję w polu trzech sekund wykończyło Keller było już 54:59. Riposta drużyny Matthiasa Zollnera była najwyższej próby. Zza łuku trafił Perkins, a Varnado dołożył punkty z bliższej odległości (59:59). Kiedy Henderson dołożył trzy "oczka", Rhett dobił rzut Diduszki, aż wreszcie Diduszko w kolejnym wejściu pod kosz umiejętnie wykończył akcję GTK odskoczyło na trzy punkty przewagi (66:63) po 30 minutach gry.
Po wznowieniu gry gospodarze pilnowali, by cały czas być przed rywalem. Po "trójce" Kellera Śląsk zbliżył się na dwa punkty różnicy (72:70), ale po drugiej stronie parkietu dobry fragment zanotował Rhett, który wykorzystał dwie dobrze dograne piłki (76:70). W tym momencie trener Oliver Vidin poprosił o przerwę na żądanie, a po powrocie na parkiet jego zespół szybko zrealizował przekazane założenia i objął prowadzenie (76:77) po tym jak dwa razy akcję wykończył Ramljak, a Jovanović popisał się akcją 2+1. GTK szybko zabrało się za korygowanie sytuacji i dzięki Hendersonowi oraz Varnado wróciło na prowadzenie (82:77).
Wrocławianie wrócili do gry za sprawą Kellera, który wykorzystał dwa podania Jovanovicia (82:81). Kiedy jednak "trójkę" trafił Gołębiowski wydawało się, że gliwiczanie mają mecz pod kontrolą. Innego zdania był Jovanović, który praktycznie w pojedynkę rozstrzygnął losy tego spotkania. Najpierw trafił zza łuku, a następnie skutecznie egzekwując rzuty wolne nie pozwolił, by gliwiczanie mieli szansę na doprowadzenie do dogrywki. Zespół Matthiasa Zollnera w końcowych fragmentach meczu popełniał koszmarne błędy w ataku i nie dał sobie szansy na przedłużenie serii domowych zwycięstw.
GTK Gliwice - WKS Śląsk Wrocław 85:91 (23:22, 16:17, 27:24, 19:28)
GTK: Joshua Perkins 12 (1x3), Terry Henderson 24 (4x3), Daniel Gołębiowski 13 (2x3), Jordon Varnado 16 (1x3), MJ Rhett 11 - Łukasz Diduszko 5 (1x3), Kacper Radwański 2, Mateusz Szlachetka 2. Trener Matthias Zollner.
Śląsk: Strahinja Jovanović 22 (2x3), Elijah Stewart 12 (2x3), Ivan Ramljak 16, Michał Gabiński 11 (1x3), Aleksander Dziewa 14 - Akos Keller 13 (1x3), Kacper Gordon 3, Kacper Marchewka, Tomasz Żeleźniak. Trener Oliver Vidin.
Biuro Prasowe GTK Gliwice