GTK Gliwice wraca do zwycięstw. Decydujący cios zadał kapitan
W arcyważnym meczu GTK Gliwice ogrywa Kinga Szczecin 81:72 i wraca do walki o Puchar Polski. Jeśli w niedzielnym derbowym meczu z MKS Dąbrowa Górnicza podopieczni Matthiasa Zollnera wygrają, z dużą dozą prawdopodobieństwa zagrają po raz pierwszy w turnieju finałowym.
Po 13 dniach przerwy GTK wróciło do zmagań na ligowych parkietach. Po trzech kolejnych porażkach zespół znalazł się poza pierwszą ósemką, a by do niej wrócić i zagrać w Pucharze Polski musiał przerwać złą passę. Zadanie do łatwych nie należało, bo rywal - King Szczecin także musiał przerwać swoją serię porażek i zachować miejsce w górnej połówce ligowej tabeli. I już pierwsze fragmenty meczu pokazały, że pojedynek będzie bardzo wyrównany. Goście postawili przede wszystkim na dogrywanie piłki pod kosz. To przynosiło oczekiwany efekt, bo kolejne akcje na punkty zamieniał Adam Łapeta. Po zagraniu 2+1 Thomasa Davisa podopieczni Łukasza Bieli odskoczyli na trzy punkty różnicy (4:7), ale już po chwili celną "trójką" do remisu doprowadził Szymon Szewczyk. W kolejnej akcji GTK objęło prowadzenie po skutecznym zagraniu Jordona Varnado. Straty zmniejszył Łapeta, który dostał doskonałe podanie pod kosz, a do kolejnego remisu doprowadził Mateusz Zębski (11:11). Od tego momentu oba zespoły naprzemiennie wymieniał ciosy i ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się równowagą (19:19).
Po wznowieniu gry raz jeszcze błysnął Szewczyk, który drugi raz trafił zza łuku (23:21). Do remisu doprowadził Cleveland Melvin, a następnie dobry fragment zanotował Szymon Szymański. Podkoszowy GTK pozazdrościł skuteczności starszemu koledze i także przymierzył zza linii 6,75 m. Po skutecznej akcji w defensywie popędził na drugi kosz, gdzie po precyzyjnym podaniu zdobył kolejne punkty lay-upem (28:23). King odpowiedział jednym "oczkiem" z linii rzutów wolnych w wykonaniu Łapety, a po drugiej stronie parkietu Joshua Perkins trafił z dystansu (31:24) i trener Łukasz Biela poprosił o pierwszą przerwę na żądanie w tym meczu. Łapeta stawał na linii rzutów wolnych w kolejnych akcjach, ale za każdym razem trafiał tylko jedną próbę. Kiedy jednak akcją 2+1 popisał się Melvin szczecinianie zredukowali straty tylko do czterech "oczek" (33:29). Sprawy w swoje ręce wziął jednak Perkins, który był nie do zatrzymania dla defensywy przyjezdnych. Rozgrywający GTK zdobył ostatnie osiem punktów dla swojego zespołu prezentując pełne spektrum skutecznych zagrań w ataku. King punktował już tylko za sprawą Zębskiego, który był skuteczny na linii rzutów wolnych. Gliwiczanie schodzili na przerwę, mając przewagę ośmiu punktów (41:33).
W drugiej połowie pierwszy punkty zdobył Henderson, ale szybko dwukrotnie odpowiedział Melvin. Kiedy dodatkowo Schenk przymierzył zza łuku - pierwsze trafienie Kinga w tym meczu - oraz dynamicznym wejściem pod kosz dołożył kolejne dwa "oczka" przewaga GTK stopniała do trzech punktów (45:42). Chwilę oddechu gliwiczanie złapali po tym jak Henderson wypracował sobie wolną pozycję na półdystansie i pewnie wyegzekwował rzut (48:42). Przyjezdni cały czas jednak napierali, a stając na linii rzutów wolnych powoli odrabiali straty. Po dwóch celnych próbach Łapety było już tylko 48:47. Gospodarze nie pozwoli jednak jeszcze się dogonić, a wszystko za sprawą dynamicznego Shannona Boguesa, który nic sobie nie robiąc z wysokich zawodników Kinga wbijał się pod kosz (52:49). Podopieczni Łukasza Bieli w końcu jednak dopięli swego, a wszystko za sprawą Łapety, który popisał się akcją 2+1. Ostatnia akcja w tej części gry należała do Varnado, który wysoko wyciągnął Łapetę, gdzie bez problemu mógł go minąć i trafić do kosza (55:52).
Już na początku czwartej kwarty kompletnie bez krycia pozostał Schenk i trafił kolejną "trójkę" (55:55). GTK miało jednak w swoich szeregach Perkinsa, który grał zdecydowanie najrówniej w tym meczu spośród wszystkich zawodników. Rozgrywający gliwiczan kolejny raz popisał się akcją 2+1, ale King za sprawą Schenka i Ware'a doprowadził do wyrównania (62:62). Kluczowym momentem spotkania okazały się dwie akcje Kacpra Radwańskiego, który najpierw trafił z rogu boiska, a następnie trafił raz jeszcze z dystansem z faulem. Dodatkowy punkt z linii rzutów spowodował, że GTK odskoczyło na siedem punktów przewagi (69:62). Napędzeni dobrymi akcjami gospodarze już nie pozwoli rywalom złapać kontaktu i kolejnymi skutecznymi akcjami odskoczyli aż na 12 "oczek" (75:63). W tak wyrównanym meczu, tak wysoka przewaga oznaczała, że to gliwiczanie będą mogli unieść ręce w geście triumfu po końcowym gwizdku. Ostatecznie miejscowi wygrali 81:72, a swój pierwszy punkt w Energa Basket Lidze zdobył Aleksander Wiśniewski, który raz trafił z linii rzutów wolnych. Debiut zaliczył Bartosz Chodukiewicz.
Już w niedzielę w spotkaniu kończącym I rundę rozgrywek GTK ponownie zagra u siebie, a rywalem będzie MKS Dąbrowa Górnicza.
GTK Gliwice - King Szczecin 81:72 (19:19, 22:15, 14:19, 26:20)
GTK: Joshua Perkins 21 (2x3), Terry Henderson 8, Kacper Radwański 7 (2x3), Jordon Varnado 14, Szymon Szewczyk 8 (2x3) - Shannon Bogues 8, Szymon Szymański 8 (1x3), Daniel Gołębiowski 4, Łukasz Diduszko 2, Aleksander Wiśniewski 1, Bartosz Chodukiewicz. Trener Matthias Zollner.
King: Jakub Schenk 8 (2x3), Thomas Davis 2, Cleveland Melvin 15, Michael Fakuade 4, Adam Łapeta 16 - Mateusz Zębski 12, Dustin Ware 11 (2x3), Mateusz Bartosz 4, Dominik Wilczek. Trener Łukasz Biela.
Biuro Prasowe GTK Gliwice