Jastrzębski Węgiel stoczy drugą bitwę o złoto
Jeśli w niedzielnym spotkaniu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zespół z Jastrzębia zwycięży, to po 17-letniej przerwie sięgnie po drugie w historii klubu mistrzostwo Polski.
W minioną środę po wygranej 3:1 w Kędzierzynie-Koźlu drużyna JW szeroko otwarła sobie drogę do ostatecznego triumfu w PlusLidze w sezonie 2020/2021.
- To, że jesteśmy o krok od złota, to jest trochę nadużycie, bo wiemy, kto jest po drugiej stronie siatki i to że wygraliśmy jedno spotkanie jeszcze o niczym nie świadczy. Trzeba wygrać jeszcze jedno i na pewno będzie o wiele trudniej, niż dotychczas. To po pierwsze, ale na pewno to zwycięstwo było przydatne, bo wszyscy mamy poczucie, że da się, że jednak ta ZAKSA to nie jest zespół z innej galaktyki. Pomimo tego że potrafią grać naprawdę fantastycznie, to jeżeli my zagramy swoją najlepszą siatkówkę i wzniesiemy się na ten swój najwyższy poziom, to można z nimi wygrywać. To udowodniliśmy w Kędzierzynie i mam nadzieję, że pokażemy to również w niedzielę we własnej hali – mówi Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
Siłą ekipy jest wyrównany skład i klasa zmienników. Najlepszym dowodem na to jest fantastyczna postawa Jakuba Buckiego w Kędzierzynie-Koźlu, który wchodząc z ławki dał zespołowi impuls do walki.
- Tutaj wychodzi to, po co i jak ta grupa była budowana. Mamy kilku zawodników, którzy już w takich meczach grali i rozegrali już kilka finałów, i są dla nas taką ostoją w tych trudnych momentach. Ale jest też kilku zawodników - między innymi takich jak ja – którzy pierwszy raz mają okazję zagrać w finale PlusLigi. I myślę, że ta mieszanka naprawdę bardzo fajnie wygląda. Pomimo trochę młodszego wieku w tych trudnych momentach nie wymiękamy i nawet jeżeli one przychodzą, to udaje nam się z nich wybrnąć. To jest to, o czym mówił trener Gardini, kiedy przychodził do klubu. Że on nie buduje drużyny na mecze drugiej rundy zasadniczej, tylko na play-offy, w których pojawiają się ciężkie momenty. I to właśnie wtedy my będziemy musieli funkcjonować, jak najlepiej jako drużyna i tak się wygrywa wielkie rzeczy – dodaje Popiwczak.
Wymarzony cel jest bardzo blisko, ale jednocześnie wszyscy mają świadomość trudności wyzwania.
- Wiadomo, że jesteśmy teraz z przodu, ale nikt z nas nie obieca, że w niedzielę zakończymy tę rywalizację. Wiadomo, że wszyscy zrobimy absolutnie wszystko, każdy da z siebie 120%, żeby tę rywalizację zamknąć w niedzielę. Ale tak naprawdę nie wiadomo, co będzie, bo to jest sport, to jest siatkówka, taka gra, że tu nigdy nic nie wiadomo. A tym bardziej jeżeli po drugiej stronie siatki stoi tak dobry rywal jak ZAKSA. To, że wygraliśmy jeden mecz z nimi, niczego im nie umniejsza i wiemy, że nadal są bardzo groźni, są fantastyczną drużyną i będzie bardzo ciężko – uważa libero.
Początek niedzielnego meczu w Jastrzębiu-Zdroju o godzinie 17:30. Transmisja w Polsacie Sport.
Biuro Prasowe Jastrzębskiego Węgla