Modelarstwo - hobby, które podoba się żonom modelarzy i kosztuje mniej niż smartfon
Na 14. Pikniku Modelarskim w Raciborzu pojawili się wśród uczestników ciekawe duety m.in. ojciec z synem oraz mąż z żoną. Rodzinna pasja przynosi wszystkim głównie satysfakcję, choć przy blaskach pojawiają się też cienie.
Pan Robert już 30 lat zajmuje się modelarstwem. Do Raciborza przywiózł m.in. odrzutowca, którego skorupę sam wyposażył. - Modele wieczne nie są i ulegają awariom. Drugi taki jak ten, co tu jest, rozbił się przed rokiem. Jak każdy porządny modelarz staram się modele ulatniać. Robię to wspólnie z synem. On robi stałe postępy i wdrożył się, zaczynając od mniejszych modeli. Opanował już latanie w 3 kierunkach: wysokość, kierunek i lotki. Z modelem spalinowym też radzi sobie bardzo dobrze - chwalił 12-latka jego ojciec. Pierwsze próby chłopiec podjął w wieku 6 lat, gdy dostał samolot na radio. - On od czasu do czasu odkłada to hobby, ale potem do niego wraca. Teraz chce latać bardziej zaawansowanymi modelami i to mnie cieszy - oznajmił nam pan Robert, który przyjechał z województwa opolskiego, z rejonu Kosorowic.
Czesi angażują się bardziej
- Środowisko modelarskie nie jest w Polsce zbyt duże. Porównuję je z mniejszymi krajami jak Czechami czy Słowacją. Tam modelarzy jest kilkukrotnie więcej. Oni mniej dbają o domy i samochody, a pasjonują się swoim hobby - uważa doświadczony modelarz.
Panu Robertowi brakuje dopływu do "branży" młodych ludzi. - Owszem, to są jakieś koszty, ale ceny prostych modeli to żadne pieniądze. Byle jaki smartfon jest droższy niż podstawowy model. Tylko nie ma modelarni i widać problem braku młodych ludzi. Jak się sami nie wezmą, jak rodzice się nie włączą, to nie będzie ich nadal - uważa mieszkaniec ziemi opolskiej. Jego syn "łykał bakcyla" już od 1 roku życia, gdy jeździł z tatą w wózku na lotnisko. - Dużo czasu wspólnie spędzamy na powietrzu - podsumował pan Robert.
Z samolocikiem od przedszkola
Wojenne samoloty lubi Piotr Kaplon. Lubi je za to, że mają dusze. - Te nowe tylko śmigają, a ja chcę żeby moje samoloty wyglądały jak oryginały - podkreśla. Swą dumę - Czerwonego Barona budował rok, a użytkuje już 10 lat.
- Ja zajmuję się modelarstwem dla własnej satysfakcji, żeby ładnie wyglądało. Mam to od urodzenia. Już w wieku przedszkolnym miałem samolociki i coś tam dłubałem - przyznał.
Na raciborski piknik przywiózł także replikę lekkiego bombowca Karaś, który walczył w kampanii wrześniowej w 1939 roku. - Dużo ich tam spadło, bo myśliwce je zestrzeliwały - opowiada.
Dla niego historia samolotów jest równie ważna jak szczegóły techniczne. - Wszystko odtwarzam według zdjęć, bo już nie ma pierwowzorów. Zdjęcia z muzeum krakowskiego mi udostępnili - twierdzi.
Najpiękniejsza pasja dla emeryta
Według P. Kaplona Racibórz jest dobrze postrzegany w środowisku modelarzy nie tylko w regionie. - Są zgrani, a na ich pikniki ludzie ściągają z całej Polski - mówi Piotr Kaplon.
W modelarstwo wciągnęła się także małżonka pana Piotra - Grażyna. - To mój pomocnik techniczny. Pomaga mi składać - chwali żonę modelarz. A kobieta dodaje, że modelarstwo to najpiękniejsza pasja dla emeryta, bo często jest w domu, a wspólne wyjazdy sprawiają, że para jest częściej razem.