Hokeiści JKH GKS Jastrzębie przegrali po zaciętym boju
Hokeiści JKH GKS Jastrzębie po raz kolejny udowodnili, że miejsce w Champions Hockey League wywalczyli nieprzypadkowo. W piątkowy wieczór zespół rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie z faworytem z Bolzano, przegrywając po zaciętym boju 1:3 (0:1, 0:1, 1:1).
Jastrzębianie bynajmniej nie byli gorsi od gospodarzy, jednak fortuna tym razem sprzyjała Włochom.
Spotkanie z JKH GKS Jastrzębie było dla "Lisów" niezwykle ważne, a to z uwagi na możliwość wpuszczenia na Eiswelle kibiców. Dość powiedzieć, że fani miejscowej ekipy czekali na ten moment jedenaście miesięcy. Zmotywowani w ten sposób podopieczni Douga Masona ostro ruszyli na mistrza Polski i już w 5. minucie objęli prowadzenie po efektownym strzale z półdystansu Alexa Trivellato. Gol ten był efektem błędu w defensywie, a zatem już od początku trzeba było "gonić wynik".
Strata bramki nie załamała drużyny trenera Roberta Kalabera, która przynajmniej kilkukrotnie mogła odgryźć się Włochom, jednak Kevin Boyle był na posterunku. Paradoksalnie, najlepsze okazje do trafień jastrzębianie zanotowali z kontry grając w... osłabieniach, jednak i tu gospodarzom dopisało szczęście. Ten czynnik niestety nie zadziałał po stronie JKH GKS w 40. minucie, gdy po strzale z dystansu DeHaasa Jamesa Angelo Miceli wysoko uniesionym kijem strącił krążek i zmylił tym Patrika Nechvatala. Sędziowie zawodów nie mieli wątpliwości w tej kwestii i uznali trafienie dla Bolzano.
W trzeciej tercji goście, nie mając już nic do stracenia, ostro ruszyli do boju. Wprawdzie jeszcze w 52. minucie w ferworze walki i za sprawą rykoszetu wynik podwyższył Diego Gluck, jednak w 54. minucie jastrzębianie wreszcie ukłuli, kiedy to ofiarnym strzałem w ekwilibrystycznej pozie popisał się Samuel Mlynarović. Do ostatnich sekund podopieczni trenera Kalabera walczyli o kontaktową bramkę, a dodatkowych emocji dostarczyły kibicom dwa ostrzejsze starcia między zawodnikami obu zespołów. Na dwie minuty przed końcem zawodów Kalaber zdjął z tafli Nechvatala, ale ten manewr tym razem nie przyniósł oczekiwanych efektów. Gdy na 16 sekund przed syreną na ławce kar musiał zasiąść Maciej Urbanowicz stało się jasne, że tego dnia debiutant nie zdoła powiększyć konta.
Mimo porażki kibice mogą być dumni z drużyny, która znów postawiła się teoretycznie mocniejszemu rywalowi. Jastrzębianie oddali więcej strzałów na bramkę niż ekipa gospodarzy, a to dobrze świadczy o mistrzu Polski. Dzisiejszą noc hokeiści JKH spędzą jeszcze w Bolzano, natomiast jutro rano wyruszą do Salzburga, gdzie w niedzielę o godz. 20:20 zmierzą się z miejscowym Red Bullem, który w tej edycji Ligi Mistrzów nie stracił jeszcze punktu, a w piątek wynikiem 1:0 pokonał Frisk Asker.
HC Bolzano - JKH GKS Jastrzębie 3:1 (1:0, 1:0, 1:1)
- 1:0 Trivellato (Halmo, Lowe) 4:48
- 2:0 Miceli (James, Halmo) 39:08
- 3:0 Gluck (Alberga, Malone) 51:39
- 3:1 Mlynarović (Jass, A. Sevcenko) 53:41
JKH GKS Jastrzębie:
Nechvatal - Górny, Bryk, Kasperlik, Rac, Razgals - E. Sevcenko, Kostek, Urbanowicz, Pavlovs, A. Sevcenko - Jass, Kameneu, Kalns, Mlynarović, Bashirov - Gimiński, R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka, Pelaczyk.
źródło: jkh.pl