Lider z Katowic znów znalazł sposób na JKH GKS Jastrzębie
Po raz trzeci w tym sezonie lider z Katowic znalazł sposób na JKH GKS Jastrzębie.
Osłabieni brakiem trzech kluczowych obrońców gospodarze musieli w niedzielny wieczór uznać wyższość derbowego rywala, który zaaplikował aż siedem goli, co należy zapisać po stronie sporych minusów. Z kolei za pozytyw można uznać przebieg pierwszej tercji, która była prawdziwą ucztą dla oka kibica hokeja.
Pierwsza część gry była bez wątpienia jedną z najlepszych pod kątem sportowym tercji w tym sezonie na Jastorze. Obie ekipy poszły na wymianę ciosów, czego efektem było aż pięć goli, w tym co najmniej jeden klasy światowej. Strzelaninę rozpoczął już w 2. minucie Vitalijs Pavlovs, jednak na to trafienie ładnym strzałem z dystansu szybko odpowiedział Grzegorz Pasiut. W 7. minucie Egils Kalns i Roman Rac przeprowadzili kapitalną akcję, efektownie rozklepując obronę lidera i odzyskując prowadzenie dla gospodarzy. Katowiczanie znów zdołali doprowadzić do remisu, tym razem po wystawieniu krążka przez Mateusza Bepierszcza, gdy Joonie Monto pozostało jedynie dopełnić formalności. W samej końcówce jastrzębianom przyszło po raz pierwszy tego dnia walczyć o osłabieniu i na pięć sekund przed syreną sposób na Patrika Nechvatala znalazł Maciej Kruczek.
Na drugą partię trener Robert Kalaber postanowił posłać do boju Michała Kielera. Tę część gry należało zapisać na konto gości, którzy ponownie trzykrotnie umieścili krążek w siatce. Wprawdzie najpierw jastrzębianie nie wykorzystali dwóch świetnych okazji z kontrataków podczas gry w osłabieniu, jednak potem Grzegorz Pasiut wespół z Jakubem Wanackim pokazał gospodarzom, jak należy korzystać z błędów konkurentów. Zespół JKH zdołał wprawdzie szybko odzyskać kontakt dzięki ładnej akcji łotewskiej gwardii, ale radość z tego faktu trwała zaledwie dziewiętnaście sekund, po których piątego gola dla Katowic strzelił Bartosz Fraszko. Rezultat drugiej odsłony ustalił natomiast w 39. minucie Mateusz Michalski, znów wykorzystując błędy linii defensywnej.
W trzeciej odsłonie obie ekipy wyraźnie zwolniły tempo gry, w rezultacie czego na tafli działo się znacznie mniej, aniżeli w poprzednich tercjach. Jednak i tu nie zabrakło goli. Najpierw Grzegorz Pasiut po raz kolejny tego dnia udowodnił, jak wiele znaczy dla zespołu lidera, zaś w 59. minucie rozmiary porażki JKH GKS Jastrzębie zmniejszył Dominik Jarosz, strącając krążek po uderzeniu kolegi spod niebieskiej. Na finiszu gospodarze starali się jeszcze o piątą bramkę, jednak John Murray już nie skapitulował.
Porażka oznacza, że podopieczni Roberta Kalabera pozostaną na razie poza czołową czwórką. We wtorek czeka ich daleki wyjazd do Torunia, zaś w piątek w hicie kolejki podejmą wicelidera z Oświęcimia.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Katowice 4:7 (2:3, 1:3, 1:1)
- 1:0 Pavlovs (Kasperlik, Kalns) 01:23
- 1:1 Pasiut (Fraszko, Jakimienko) 03:24
- 2:1 Kalns (Rac) 06:40
- 2:2 Monto (Bepierszcz, Prokurat) 11:19
- 2:3 Kruczek (Wronka, Fraszko) 19:55, 5/4
- 2:4 Wanacki (Pasiut) 34:19, 4/5
- 3:4 A. Sevcenko (Razgals, E. Sevcenko) 34:42, 5/4
- 3:5 Fraszko (Jakimienko, Valtola) 35:01
- 3:6 Michalski (Fraszko, Valtola) 38:00
- 3:7 Pasiut (Wronka) 49:06
- 4:7 Jarosz (E. Sevcenko, Matusik) 58:35
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal (od 20:01 Kieler) - Kamienieu, E. Sevcenko, Urbanowicz, Jarosz, Pelaczyk - Górny, Matusik, Kasperlik, Rac, Kalns - Kostek, Horzelski, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals - Gimiński, R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Baszyrow.
źródło: jkh.pl