"Praszel" chwalony za swój debiut w Serie A przeciwko Juventusowi
Raciborzanin Mateusz Praszelik, który w Polsce grał w barwach Legii Warszawa i Śląska Wrocław wystąpił w weekend we włoskiej ekstraklasie. Zadebiutował w Hellas Verona przeciwko tzw. Starej Damie. Mimo że „Praszel” po murawie biegał tylko 10 minut to zdążył zagrozić bramce bronionej przez innego Polaka - Wojciecha Szczęsnego.
Mateusz Praszelik (jako junior grał w Odrze Centrum Wodzisław Śląski) zadebiutował w barwach Hellas Verona już w pierwszej kolejce po podpisaniu kontraktu z klubem.
Na plac gry wpuścił Polaka trener Igor Tudor się w 84. minucie. Praszelik zmienił Ivana Ilicia.
Kilka minut po wejściu na boisko wywodzący się z Raciborza piłkarz przechwycił futbolówkę w środku pola. Zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłka odbiła się od nogi obrońcy i przeszła obok słupka bramki, w której stał pierwszy bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny.
- Szkoleniowiec Hellasu pokazał tym samym, że wierzy w umiejętności Praszelika i w najbliższej przyszłości najprawdopodobniej zagwarantuje mu szansę gry w dłuższym wymiarze czasowym - transfery.info
W Kanale Sportowym, w Magazynie Serie A "Curva Sud" wypowiedział się na temat debiutu Praszelika znany komentator i ekspert ligi włoskiej Tomasz Lipiński.
- Ponad 10 minut uzbierało się mu na boisku. Wyglądało to tak fajnie, podobał mi się w tych epizodach, które miał. Coś tam widać go było, zrobił fajną zmianę - ocenił dziennikarz Canal Plus Sport.
Praszelik (syn piłkarza Mirosława Praszelika, który grał w Unii Racibórz i m.in. Górniku Zabrze) zasłynął we Włoszech wyborem numeru na koszulce - 88. Środowiska ultrasów i skrajnej prawicy włoskiej odczytały to jako numeryczny zapis nazistowskiego pozdrowienia.
– Skojarzenie jest tak absurdalne, że aż strasznie trudno mi je w ogóle komentować. Tym bardziej że przyjechałem z kraju, który w swojej historii został okrutnie doświadczony przez nazistowskich najeźdźców i okupantów. Wybrałem numer "88", bo moja ulubiona "ósemka" była zajęta, podobnie jak "osiemnastka" – powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Mateusz Praszelik.
Panie Mariuszu,
Juventsuowi ? :)