JKH GKS Jastrzębie remisuje w ćwierćfinale PHL
Po czterech spotkaniach ćwierćfinału fazy play-off PHL JKH GKS Jastrzębie i Energa Toruń mają na swoich kontach po dwie wygrane. To oznacza, że rywalizacja w tej parze nie zakończy się na piątym meczu na Jastorze. Poniedziałkowa porażka w Toruniu ponownie była pokłosiem słabszej dyspozycji jastrzębian w ofensywie.
Po niedzielnej wygranej kibice JKH mieli prawo do optymizmu, który dodatkowo wzmogła mała niespodzianka ze strony sztabu - oto w kadrze meczowej znalazł się po wielu miesiącach przerwy Maris Jass, który wyruszył z kolegami do Torunia. Niestety, już na początku zawodów przyszło przełknąć gorzką pigułkę w postaci dwóch kar mniejszych, które między 3. a 5. minutą odsiedzieć musieli Vitalijs Pavlovs i Dominik Jarosz (za drużynę). Energa długo rozgrywała gumę, aż w końcu na pięć sekund przed powrotem obu jastrzębian na taflę akcję wykończył strzałem z bliska Kamil Kalinowski.
Torunianie poczuli krew do tego stopnia, że do 10. minuty jeszcze dwukrotnie trafili do jastrzębskiej siatki, ale uczynili to w nieprzepisowy sposób (strzał po gwizdku oraz uderzenie łyżwą). Tak czy inaczej, pozostanie w meczu zespół JKH zawdzięcza świetnie spisującemu się Patrikowi Nechvatalowi. Z czasem jastrzębianie przejęli inicjatywę i rozpoczęli regularny ostrzał bramki Mateusza Studzińskiego, ale ten jeden z bohaterów fazy play-off nie dawał się zaskoczyć.
W drugiej tercji kibice obejrzeli dwa pozostałe gole. Najpierw w 28. minucie rezultat podwyższył Alesakndr Rodionow i stało się to w podobnej sytuacji, jak w przypadku pierwszego trafienia. Tym razem guma wpadła do siatki sekundę po tym, jak z ławki kar mógł zjechać Mateusz Bryk. Kolejne minuty upływały podopiecznym Roberta Kalabera na przysłowiowym biciu głową w mur, które długo nie przynosiło skutku nawet przy karach dla rywali. W końcu tuż przed syreną kontaktowego gola zdobył Vitalijs Pavlovs, dając nadzieję na trzecią odsłonę.
W ostatniej partii nie było już goli. Mimo podkręcania licznika celnych trafień ze strony JKH Mateusz Studziński nie skapitulował, w pełni zasługując na tytuł bohatera dnia. Na finiszu Robert Kalaber wziął czas i stosunkowo szybko zdjął Nechvatala, jednak niemoc w ofensywie jak trwała, tak trwała.
Remis 2:2 po czterech meczach oznacza, że 11 marca na Jastorze odbędzie się piąty mecz, a następnie drużyny wrócą do Torunia. Teraz przed zawodnikami niemal dwa tygodnie przerwy z uwagi na występ Comarch Cracovii w Pucharze Kontynentalnym.
KH Energa Toruń - JKH GKS Jastrzębie 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
- 1:0 K. Kalinowski (Syty, Kozlov) 04:39, 5/3
- 2:0 Rodionow (Arrak) 27:10, 5/4
- 2:1 Pavlovs (A. Sevcenko, E. Sevcenko) 39:50, 5/4
JKH GKS Jastrzębie:
Nechvatal - E. Sevcenko, Horzelski, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals - Górny, Bryk, Kasperlik, Rac, Kalns - Kostek, Jelszański, R. Nalewajka, Paś, Bondaruk - Jass, Kamienieu, Ł. Nalewajka, Jarosz, Płachetka.
źródło: jkh.pl