JKH GKS Jastrzębie w półfinale PHL
Hokeiści JKH GKS Jastrzębie zameldowali się w półfinale PHL po niezwykłym, szalonym siódmym meczu z Energą Toruń.
Zespół ze sporym impetem wszedł w decydujący mecz, ale na drodze jastrzębian każdorazowo stawał bardzo dobrze dysponowany Conrad Molder. Ponieważ jednak natura nie znosi próżni, a niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, w 9. minucie to Energa wyszła na prowadzenie. Stało się tak za sprawą indywidualnej akcji Roberta Arraka, któremu gospodarze zostawili zbyt wiele miejsca. Estończyk natarł z lewego skrzydła i obijając łyżwę Patrika Nechvatala otworzył wynik zawodów. Na szczęście hokeiści JKH błyskawicznie odpowiedzieli na to trafienie, bowiem niespełna pół minuty później po stracie rywali z pierwszej kropnął spod niebieskiej Siarhej Bahalejsza, a Molder dał się zmylić skutecznie pracującemu w ofensywie Dominikowi Pasiowi i wpuścił gumę do siatki. Remis utrzymał się tylko do 13. minuty, kiedy to niemal identyczną sytuację miał Aleksandr Rodionow, a gumę strącił po drodze Michał Kalinowski. Po tym golu Robert Kalaber postanowił dokonać zmiany w bramce, zastępując Nechvatala Michałem Kielerem. Do przerwy oglądano wyrównane widowisko z lekkim wskazaniem na jastrzębian, jednak wynik nie uległ już zmianie.
Na drugą odsłonę jastrzębianie wyszli z mocnym postanowieniem doprowadzenia do remisu, jednak wyraźnie dawało o sobie znać zdenerwowanie. Widocznym rezultatem takiego stanu rzeczy była przewaga przy karze dla Michała Kalinowskiego, gdy gospodarze nie potrafili skutecznie założyć zamka. W końcu jednak na sekundy przed końcem power-play na strzał z bardzo ostrego kąta zdecydował się Kamil Górny i... wpadło. Wyrównujące trafienie dodało skrzydeł zespołowi. Do końca tercji goście mieli w zasadzie tylko jedną dogodną okazję do gola (Lauri Huhdanpaa), jednak tu bez zarzutu spisał się Michał Kieler. Z kolei podopieczni Roberta Kalabera raz po raz zatrudniali Moldera, jednak ten nie dawał się pokonać nawet podczas krótkiej gry w przewadze, gdy po okresie gry w czterech na czterech na taflę powrócić mógł Vitalijs Pavlovs. Ostatecznie po dwóch odsłonach był remis 2:2, a to zwiastowało niebywałe emocje w trzeciej partii.
I rzeczywiście - w ostatniej odsłonie kibice byli świadkami niezwykłych emocji. Zaczęło się jednak bardzo źle. Podopieczni Roberta Kalabera ostro ruszyli na rywali, ale to Energa ucieszyła się z gola, gdy w 48. minucie po strzale z dystansu najprzytomniej pod bramką Kielera zachował się Michaił Szabanow i z bliska wbił gumę do siatki. Oznaczało to, że torunianie po raz trzeci uzyskali prowadzenie, ale nie spowodowało to paniki w szeregach JKH. Wręcz przeciwnie - podziwu godny spokój doprowadził do niezwykłej serii wydarzeń. Najpierw 52. minucie kapitalnie z dystansu uderzył Mateusz Bryk, po czym dosłownie utonął w ramionach kolegów. Chwilę potem zabójczy cios wymierzył Vitalijs Pavlovs, który wybitnie, wspaniale, kapitalnie wjechał między rywali, a następnie pociągnął z back-handu i... oszalał wraz z całą ekipą. Jastrzębianie utrzymali prowadzenie 4:3 do ostatniej syreny, dość suwerennie radząc sobie z atakami gości.
JKH awansował do półfinału i zagra z Re-Plast Unią Oświęcim o finał Polskiej Hokej Ligi. Ta powtórka z Superpucharu Polski zapowiada się pasjonująco. Pierwszy mecz już w sobotę na wyjeździe.
JKH GKS Jastrzębie - KH Energa Toruń 4:3 (1:2, 1:0, 2:1)
- 0:1 Arrak (Rodionow, Kozłow) 08:24
- 1:1 Bahalejsza 08:59
- 1:2 Syty (M. Kalinowski, Rodionow) 12:58
- 2:2 Górny (Bryk) 23:28, 5/4
- 2:3 Szabanow (K. Kalinowski, Vasjonkin) 47:23
- 3:3 Bryk (Ł. Nalewajka, R. Nalewajka) 51:17
- 4:3 Pavlovs (Bahalejsza, Kostek) 52:02
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal (od 12:59 Kieler) - Kostek, Bahalejsza, Kalns, Rac, Paś - E. Sevcenko, Bryk, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals - Górny, Kamienieu, R. Nalewajka, Jarosz, Bondaruk - Horzelski, Jelszański, Pelaczyk, Ł. Nalewajka, Płachetka.
źródło: jkh.pl