Usłyszeć piłkę
22 czerwca o godzinie 19:00 na murawę PGE Arena Gdańsk wybiegli piłkarze niewidomi i słabowidzący. Mecz trzydziestoosobowej grupy osób niepełnosprawnych śledzili zapełniający stadion niemieccy oraz greccy kibice, których drużyny za kilka godzin później rozegrały ćwierćfinał Mistrzostwa Europy.
Materiał wideo:
Pokazowy mecz był częścią realizowanego przez UEFA projektu Respect Inclusion. - Wiadomość o możliwości rozegrania takiego spotkania otrzymaliśmy od Europejskiej Unii Piłkarskiej w lutym bieżącego rok. Od razu zgodziliśmy się wziąć udział w tym przedsięwzięciu – mówi trener drużyny Chorzowa, Zdzisław Małys. Dla kibiców którzy pierwszy raz mieli możliwość obserwować grę niewidomych i słabowidzących piłkarzy był to moment niezwykły. Wspaniałe chwile przeżyli również sędziowie raciborskiego podokręgu: Czesław Porwoł i Stanisław Wieczorek, którzy poprowadzili wspomniane spotkanie. - Sędziowanie w takim miejscu przed ćwierćfinałem Euro to niesamowite wyróżnienie. Tę chwilę zapamiętamy do końca życia – mówi jeden z arbitrów, Czesław Porwoł.
W gąszczu przepisów
Zasady piłki nożnej niewidomych i słabowidzących są odmienne od przepisów obowiązujących w futbolu uprawianym przez osoby pełnosprawne. Jedną z podstawowych różnic jest rozmiar boiska, które ma wymiary 9 na 18 metrów. Piłka, którą rozgrywa się spotkania waży 650 gramów. Aby umożliwić zawodnikom grę, zamieszczana jest w niej grzechotka. Drużyna składa się z 5 piłkarzy Jedna połowa meczu trwa 25. minut. – Spotkania rozgrywają osoby niewidomy, jak i słabowidzące, dlatego wszystkim zawodnikom zaklejamy oczy i dajemy opaski. Ma to na celu zachowanie równych szans. Dla osób, które są słabowidzące jest to o tyle niewygodne, że mają oni mniej wyczulony słuch niż gracze, którzy w ogóle nie widzą – mówi trener Małys. Jedyną widzącą osobą na boisku jest bramkarz. - Golkiper ma określone pole, w którym może się poruszać. Jeżeli wybije piłkę spoza swojego obszaru, wtedy dyktujemy rzut karny- tłumaczy Czesław Porwoł. Zazwyczaj wokół boiska znajdują się bandy, które zatrzymują piłkę.. - W Gdańsku nie było możliwości ich ustawienia. Utrudniło to rozgrywanie spotkania. W takiej sytuacji nie dyktowaliśmy oczywiście rzutów z autu. Sędziowanie takiego spotkania jest bardzo odmienne od prowadzenia meczu ligowego. W piłce nożnej niewidomych arbiter musi być bardzo blisko każdej akcji – przyznaje Porwoł.
Voy – słowo klucz
Obowiązkiem każdego zawodnika, który usłyszy dźwięk grzechotki umieszczonej w piłce jest wypowiedzenie hiszpańskiego słowa: voy, tłumaczonego jako: „idę”. - Słowo to jest bardzo ważne, ponieważ piłkarze sygnalizują w ten sposób zawodnikowi, który prowadzi futbolówkę, gdzie się znajdują. Uniemożliwia to wpadnięcie takiego gracza na tzw. ścianę, czyli zderzenia z przeciwnikiem. - Dzięki temu piłkarze odnoszą mniej kontuzji. Jeżeli zawodnik, który usłyszy grzechotkę nie krzyknie „voy”, wtedy mamy obowiązek gwizdnąć faul. Zasada jest prosta: trzy przewinienia w czasie jednej połowy – arbiter dyktuje rzut karny, pięć – zawodnik opuszcza boisko. Czasami zdarza się sytuacja, że nawet po krzyknięciu przez piłkarzy słowa „idę”, zawodnicy wpadają na siebie. Nie dyktujemy wtedy faulu, co bardzo dziwi kibiców – mówi sędzia i dodaje z uśmiechem: Bardzo często to arbitrzy muszą powiedzieć „voy”, tak aby gracz się od nich nie odbił. Na początku naszej przygody z piłką nożną niewidomych, zdarzały się takie sytuacje. Teraz jesteśmy bardziej doświadczeni i wiemy jak się zachować.
Oczy drużyny
Boisko na którym rozgrywają mecze niewidomi dzieli się na trzy strefy. Za każdą z nich odpowiada jeden człowiek widzący. Bramkarz kieruje obrońcami, trener linia środkową, natomiast napastnikom pomaga przewodnik ustawiony za bramką. - Osoby śledzące spotkanie zastanawiają się na pewno jak to jest możliwe, że zawodnik kieruje piłkę prosto w okienko i zdobywa piękną bramkę. Jest to zasługa przewodnika, który słownie „kieruje” grą ataku. Dlatego tak ważna jest cisza na trybunach i zachowanie koncentracji przez zawodników. Niestety w Gdańsku kibice nie zachowali spokoju i piłkarze nie potrafili się skupić. Poza tym na stadionie grała muzyka, której nie można było wyłączyć, ponieważ nie zgodzili się na to sponsorzy – podkreśla Małys.
Trening czyni mistrza
„Sport może uprawiać każdy człowiek” - to dewiza trenera Zdzisława Małysa. W piłkę nożna osób niewidomych i słabowidzących grają także kobiety. Wiek nie odgrywa tutaj żadnej roli. - Przyjmujemy wszystkich, którzy chcą rozwijać się w tej dyscyplinie. Ćwiczymy dwa razy w tygodniu. Do tego dochodzą comiesięczne zjazdy kadry we Wrocławiu. Na treningach najbardziej pracujemy nad udoskonaleniem techniki gry. Bardzo wiele uwagi poświęcamy również na naukę cichego prowadzenia piłki, tak aby przeciwnik nie zorientował się gdzie się ona znajduje. Ważne jest również trenowanie komunikacji między przewodnikami, a piłkarzami, tak aby w spotkaniu to wszystko wyglądało jak najlepiej. Piłkarz musi reagować na jednosłowne komunikaty: podaj, strzel, przytrzymaj – tłumaczy szkoleniowiec.
Rozwojowa dyscyplina
Decyzja o stworzeniu polskich drużyn piłki nożnej dla osób niewidomych i słabowidzących zapasła dwa lata temu. Powstał wówczas ośrodki w Chorzowie i we Wrocławiu Dotychczas oba kluby są jedynymi zespołami w Polsce. Piłkarze trenujący w tych miastach tworzą polską kadrę narodową osób niewidomych w piłce nożnej, która rozgrywa mecze w całej Europie. Ostatnio rywalizowaliśmy z niemieckimi zespołami. Wygraliśmy spotkanie z reprezentacją Niemiec oraz zespołem z Berlina – mówi Małys. Początki tej dyscypliny w Polsce nie były jednak proste – Gdy rozpoczynaliśmy tworzenie struktur piłki nożnej dla niewidomych w naszym kraju, jeździliśmy podglądać drużyny niemieckie. Pierwsze wzory braliśmy właśnie od tamtejszych trenerów. U naszych zachodnich sąsiadów ta dyscyplina jest bardzo rozwinięta. Istnieje tam nawet liga, która zrzesza dziesięć drużyn. Spotkania rozgrywane są w piątki, soboty i niedziele, sezon trwa od kwietnia do maja. Gdy już utworzyliśmy polskie zespoły, nie mieliśmy nawet oryginalnych piłek. Dopiero po kilku miesiącach sprowadziliśmy potrzebny sprzęt z Niemiec i Danii – wspomina Małys i dodaje: Chcemy aby polska awansowała do Mistrzostw Świata, które odbędą się w 2016 roku w Brazylii. To jest nasz najbliższy cel.
Wojciech Kowalczyk