Rycerze wiosny mierzą wysoko
O planach na przyszły sezon, wzmocnieniach i wyzwaniach, które się z tym wiążą, a także o sytuacji klubu, atmosferze w szatni i dobrych stosunkach z lokalnym samorządem „TR” rozmawia z prezesami klubu LKS Bełk – Janusz Gawlik i Adam Teper
- Marek Grecicha: - Na początek pytanie odnośnie ostatniej piłkarskiej wiosny, ponieważ tak dobrej drugiej rundy chyba nikt, łącznie z trenerem się nie spodziewał. Co „zaskoczyło” w tym mechanizmie, że nagle Bełk zaczął osiągać takie wyniki.
- Adam Teper: - Chodzi w głównej mierze o zimowy okres przygotowawczy. Został on przygotowany przez trenera Marcina Koczego, gdyż główny trener miał poważny zabieg. Drużyna uwierzyła w siebie, w swoje możliwości. Pojawiły się też wzmocnienia – Karol Tkocz w bramce oraz Michał Stryczek. To wszystko chyba sprawiło, że ruszyliśmy do przodu. Na sam przebieg rundy miał wpływ sam jej początek – który był bardzo dobry dla nas. Wygrywa się pierwszy mecz, drugi mecz, trzeci i to pociągnęło za sobą taki sukces, drużyna „zatrybiła”.
- Duży wpływ na taki, a nie inny wizerunek drużyny ma też fakt, że skład jest bardzo wyrównany. Kadra nie zbudowana tylko na młodzikach, albo tylko na doświadczonych graczach z wieloletnim stażem. Wygląda na to, że wyważone proporcje to sposób na sukces w przypadku Bełku?
- Janusz Gawlik: - Dokładnie. Ważna jest po pierwsze piłkarska rutyna. Wielu z naszych zawodników pobierało lekcje gdzież wyżej, np. Stryczek, który był próbowany za czasów trenera Galei w Energetyku ROW Rybnik, a z drugiej strony dużo zawodników młodych, świeżych. Nie można też zapomnieć o atmosferze w drużynie. Bez tego żaden, nawet najmocniejszy zespół nie ma szans. Przepis na sukces to więc po pierwsze dobre przygotowanie, doświadczenie i atmosfera. A ta ostatnia jest obecnie fantastyczna.
- W takim razie wypada zapytać o zbliżający się już wielkimi krokami sezon 2012/2013. Nie da się nie zauważyć, że runda jesienna w Bełku przebiega dość nieszczęśliwie od kilku lat, przebudzenie zawsze przychodzi wiosną. I to powoli staje się tradycją. Po takiej końcówce ostatniego sezonu wypadałoby przełamać ten trend?
- Janusz Gawlik: - Daj Boże! (śmiech) Faktycznie, że pierwsza runda zawsze jest dla nas ciężka. W zeszłym sezonie w pierwszych trzech meczach zdobyliśmy jeden punkt. Zmieniliśmy trenera, trochę inaczej wyglądał zespół, powoli widać było efekty a wiosna poszła z górki. Mamy jednak nadzieję, że przy tych wzmocnieniach i z tym, co udało się już wypracować runda jesienna będzie dla nas szczęśliwa.
- Kwestia wzmocnień wydaje się dla Bełku dość istotna – ilu piłkarzy udało się wam ściągnąć, czy kogoś jeszcze szukacie?
- Adam Teper: - Wszystko śledzić można na naszym nowym portalu, który od niedawna prowadzimy. Mamy na dziś zakontraktowanych sześciu zawodników. M.in. Tkocza i Stryczka, którzy w zeszłym sezonie byli jedynie wypożyczeni, a teraz są pełnoprawnymi członkami drużyny. Jarek Kupis przeszedł z Concordii Knurów, Marcin Salwa – kapitan Concordii, bardzo uniwersalny zawodnik. Przyszedł Przemek Kośmider, w ubiegłym sezonie występował w Nędzy. Jest lewonożny, więc liczymy na spore wsparcie z jego strony. Wypożyczyliśmy także Rafała Adamkowskiego, z Piasta Leszczyny. Jeżeli się sprawdzi, będziemy mieli prawo pierwokupu tego piłkarza, tak się dogadaliśmy. Przymierzamy się jeszcze do dwóch zawodników – bramkarz i pomocnik, liczymy, że na dniach uda nam się domknąć te kwestie. Wstępnie jednak trener widzi tych zawodników w składzie.
- Wiemy już, kto dojdzie. A kto drużynę opuścił?
- Adam Teper: - Muszę pana rozczarować, bo nikt nie odszedł z drużyny. Utrzymaliśmy ten sam skład, który zdobywał te fantastyczne wyniki w zeszłym sezonie, doszły do tego spore wzmocnienia. Liczymy po cichutku na to, że przełamiemy dzięki temu złą passę jesiennych rund.
- Jest jednak jeden zawodnik, którego udział w rozgrywkach stoi pod znakiem zapytania. Artur Jaśkiewicz, ważny element waszej układanki, po sparingu z Rogowem doznał poważnej kontuzji?
- Adam Teper: - Z Arturem jesteśmy w ciągłym kontakcie. Był u lekarza w Bieruni, u dr Ficka. Pierwsza diagnoza wykazała, że nie jest tak źle, jak Artur sobie wyobrażał. Wszyscy, którzy byli na tym meczu z Rogowem widzieli dramat tego zawodnika. Myśleliśmy, że wiązadła w kolanie są zerwane. Okazuje się, że wiązadła są w całości, a noga jest stabilna. Kontuzja nie okazała się tak groźna, a liczymy na to, że Artur po przerwie wróci. Jest szansa, że w tym sezonie zobaczymy go na boisku w tym sezonie.
- Janusz Gawlik: - Podczas drugiej wizyty Artur miał robione zdjęcia tego kolana, okazało się, że jest nieźle, ale na pewno na razie nie ma mowy o grze i trenowaniu. Wierzymy jednak, że jeszcze w tym sezonie pomoże nam w walce o punkty.
- Będzie awans w przyszłym roku?
- Janusz Gawlik: - Nic na siłę. Zobaczymy, jak sytuacja będzie się w sezonie rozwijała. Jeśli będzie taka możliwość, na pewno będziemy walczyć, ale nie ma na razie żadnej presji. Nie mówimy głośno, że idziemy po awans, tak jak inne drużyny jak np. Krupiński. Chcemy grać dobrze, będziemy mierzyć wysoko, a jak będzie okazja, na pewno nie damy jej uciec.
- A największy rywal? Najwyższy schodek w drodze do awansu?
- Adam Teper: - Wydaje mi się, że rezerwy większych drużyn. Energetyk, Tychy, czy Katowice – te drużyny na pewno będą poważnymi rywalami, podobnie jak Krupiński Suszec, który od lat mówi o aspiracjach związanych z grą w czwartej lidze. Jednak my jesteśmy na boisku po to, by robić swoje i na pewno się nie przestraszymy.
no tak, oglądałem Tychy z rezerwami energetyka ale grali sami młodzieżowcy, tyszanie opowiadali ze z Bełkiem to był sparing pierwszej druzyny, czyli 2:3 to i tak zacny wynik
do kibic. a patrz 2 mecz z faworyzowanym suszcem
pierwszy mecz w plecy, ale 10 zawodników drużyny z Tych grających na co dzień w I lidze
Standard, jak co wiosnę bodajże :P
tak wysoko, że pierwszy mecz w plecy...