Pogrom w Lublinie
Drużyna futbolu amerykańskiego Rybnik Thunders na mecz wyjazdowy wybrała się tym razem do Lublina. Gospodarze – Tytani Lublin – byli murowanym faworytem tego meczu, w lidze nie przegrali bowiem ani razu. I choć statystycznie Thunders rzuceni zostali na pożarcie, początek meczu był w ich wykonaniu bardzo dobry.
Pierwsza kwarta toczyła się niemalże pod dyktando przyjezdnych. Ofensywa, tak słabo spisująca się w ostatnim meczu z Częstochowom, odważnie zdobywała pole, zagrażając co rusz defensywnej formacji Tytanów. Gospodarze pod koniec pierwszej część meczu wyszli jednak na prowadzenie po błędzie obrony Thunders – krótkim, ale skutecznym biegiem popisał się Adrian Jędrzejewski. Tytani zdobyli również podwyższenie i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 7:0. Druga odsłona to już start z wysokiego C rybnickiej ekipy. Przyłożenie po świetnej akcji biegowej zdobył Michał Głowala. Podwyższenie było w zasięgu ręki, nieskuteczny jednak tego dnia był kopacz Thunders, Beniamin Bołdys. Po kolejnej fantastycznej akcji Thunders – tym razem za sprawę Arkadiusza Cieśloka, w Lublinie zapachniało sensacją. Rybnik Thunders prowadzili 12:7. Wtedy jednak coś zacięło się w ofensywnej formacji rybnickiej drużyny – dwa głupie błędy przed własnym polem punktowym spowodowały kolejne wyjście lublinian na prowadzenie. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 21:12 dla Tytanów.
Wydawało się, że straty można jeszcze odrobić, trzecia kwarta pokazała jednak jak słabo przerwę przepracowali Thunders. Kompletnie rozkojarzona ofensywa, z wyłączeniem linii ofensywnej, która grała tego dnia chyba swój najlepszy mecz w sezonie, generowała kolejne straty, a formacja defensywna nie była w stanie ciągle powstrzymywać szybkich i rządnych zwycięstwa i „perfekcyjnego sezonu” Tytanów. Ostatnia odsłona meczu była „kropką nad i”, a akcja toczyła się praktycznie tylko pod polem punktowym Thunders. Ostatecznie rybnicka drużyna przegrała 44:12 i była to jej druga porażka w pierwszym sezonie II PLFA. - Szczęście sprzyja lepszym – powiedział po meczu Marek Ganczaruk, prezes klubu Rybnik Thunders. - Tytani wygrali ponieważ popełnili mniej błędów, a kto wie, jak wyglądałby ten mecz, gdyby nie trzy przyłożenia oddane rywalom – dodał. Proste błędy, kilka spalonych zagrywek i sporo – bo aż trzy – straty z przyłożeniem to znak, że rybnicka drużyna ma poważne problemy z koncentracją. Pozytyw lublińskiego meczu to kilkuosobowa reprezentacja kibiców Grzmotów z Rybnika, której fani z Lublina (w ilości nie przekraczającej 100 osób, choć oficjalny komunikat PLFA podaje... 500 (sic!)) nie byli w stanie zagłuszyć.
Tytani Lublin 44:12 Rybnik Thunders
Touchdown: Jędrzejewski, Rozmysł, Massalski, Podgajny, Stojak, Paprota – Głowala, Cieślok
Podwyższenie: Trubaj (2)
Gruberski bys sie wstydził :) a ja w ciebie wierzyłam :)