Misja: Makarska, czyli chorwackie treningi triathlonistów
Po styczniowym zgrupowaniu w śnieżnym Szczyrku przyszedł czas na zmianę klimatu. Od 12 lutego triathloniści KS AZS-AWF Katowice, którego dużą część stanowią uczniowie i absolwenci SMS-u, rozpoczęli serię zgrupowań w Makarskiej. Nie sztuką jest pojechać na wczasy do Chorwacji, ale trenowanie triathlonu (pływanie, rower, bieg) to nie tylko siedzenie na wygodnym leżaku....
Niektórzy zapytają: dlaczego Makarska? Na to pytanie odpowiada trener triathlonistów – Michał Szłapka: Tutaj mamy wszystko, czego nam potrzeba. Dobra baza sportowa z basenem, siłownią, stadionem z tartanową bieżnią L.A. i boiskami. Bardzo dobre trasy kolarskie i biegowe. Przede wszystkim bardzo dobra pogoda z wysokimi jak na tę porę roku temperaturami, spokój, mały ruch drogowy i świeże morskie powietrze. Do Makarskiej na zgrupowania przyjeżdżamy już od 15 lat. Trzeba także dodać, że atutem okolicy są przepiękne widoki.
Na pierwszym turnusie nie zabrakło doświadczonych triathlonistów, którzy w poprzednich latach ciężko trenowali. Do „weteranów” dołączyło paru „świeżaków”, którzy wylewali siódme poty razem ze starszymi triathlonistami i zdobywali cenne doświadczenie (np. jak jeździć po zmianach w grupie rowerowej).
Zapewne dociekliwi zastanawiają się, jak taki trening wygląda. - W związku z tym, że obowiązków jest tutaj trochę mniej niż w domu, możemy się zatem skupić na pracy treningowej. Z reguły trenujemy dwa, a nawet trzy razy dziennie - codziennie pływanie, rower i bieg lub zamiennie siłownia. Wprowadzamy też do treningu elementy techniki biegu ćwiczone na płotkach i „skipach” - mówi M.Szłapka.
Dzień triathlonisty według laików może być dość monotonny: około 8:00 śniadanie, potem rower, następnie bieg, po południu pływanie, mała drzemka, a na koniec dobra obiadokolacja. Jednym słowem, jedzenie na przemian z treningami. Gdy jednak porównamy dzień triathlonisty z dniem sportowca z innej dyscypliny, to brak urozmaicenia znika w mgnieniu oka. Przykład: pływacy pływają dwa razy dziennie po półtorej godziny i odbijają się od ściany do ściany, w dużym uproszczeniu. Triathloniści (na takim obozie) mają codziennie rower, pływanie i bieg. Dodajmy jeszcze siłownię i biegi przez płotki na lekkoatletycznym stadionie. Są one stosowane zamiennie z podstawowymi dyscyplinami triathlonu. Zawsze można wprowadzić jakieś urozmaicenie (np. mecz piłki nożnej).
Trening odbywa się według planu, który został szczegółowo opracowany przez trenera. Codziennie 30-40km na rowerze (w porywach do 80km, starsi nawet do 100km), następnie 8-16km biegu i 4-5km pływania. Jest to więc bardzo ciężki kawałek chleba, okupiony nadludzkim wręcz wysiłkiem. Nie bez powodu triathloniści nazywani są „ludźmi z żelaza”. Coś w tym jest. Widać to w postawie przechodniów będących na trasach i innych obiektach sportowych. Oklaski dzieci, uśmiech starszych ludzi, dobre słowo - z tym spotykaliśmy się na co dzień.
Na tym obozie miałem przyjemność trenować z zawodowcami, między innymi Tomaszem Marcinkiem i Tomaszem Bremborem. Ich wskazówki pomogły mi przetrwać ciężkie treningi. Razem ze mną w zgrupowaniu brał udział Artur Joniec, natomiast na drugim turnusie był Jakub Goliniewski. Warto zaznaczyć, że wyżej wymienieni mistrzowie triathlonu są uczniami lub absolwentami raciborskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Zgrupowania w Makarskiej kończą się w maju. Co roku odbywają się cztery turnusy. Później triathloniści przenoszą się do Toskanii, gdzie wystartują w startach kontrolnych.
Pobyt uświadomił mi, aby osiągnąć cel sportowy, trzeba przełamywać własne słabości i bardzo ciężko trenować.
Wieści z Chorwacji i nie tylko - na stronie Śląskiego Okręgowego Związku Triathlonu: silesiatriathlon.cba.pl
Tekst i zdjęcia:
Robert Niestrój, uczeń ZSOMS (kl. I PL), redaktor "SMS Magazynu".
świetny artykuł!