Lekcja skuteczności w Rzeszowie
20:6 - takim wynikiem zakończyło się spotkanie Rzeszów Ravens i Rybnik Thunders. Gospodarze udzielili Grzmotom lekcji skuteczności, choć to Thunders dzielili i rządzili w obronie.
– To nie był łatwy mecz, to nie było łatwe boisko – mówił po meczu prezes klubu Rybnik Thunders, Grzegorz Miśkiewicz. I rzeczywiście tak było. Plac gry przygotowany był w sposób dyskusyjny, czego dowodem jest kontuzja tight enda Thundersów, Tomasza Kosterki. - Tomek już w pierwszej akcji skręcił kolano, biegnąc po bardzo nierównej murawie, pełnej wybojów i kretowin. Na razie wstrzymujemy się z oświadczeniem w kwestii stanu jego nogi, ale wygląda to poważnie - mówi Marek Grecicha, rzecznik prasowy RT.
Ofensywa RT zaczęła mecz z wysokiego C. Akcjami biegowymi bez problemu przesuwali się w kierunku pola punktowego Ravens. Wtedy jednak do głosu doszli zawodnicy gospodarzy. Jedno przyłożenie quarterbacka Ravensów, Pawła Ciupaka, załamało rytm rozgrywki. Ofensywa Grzmotów grała nerwowo, a ciężar gry na barki wzięła formacja obronna, która zdołała aż sześć razy przejąć piłkę, dając kolejne szanse rybnickiej ofensywie. Jednak nawet defensorzy Thunders nie byli w stanie powstrzymać grających solidnie w ofensywie Kruków. Do przerwy gospodarze prowadzili już 14:0 po świetnej akcji powrotnej Pawła Rożka.
Na przerwę rybniczanie wyszli podwójnie zmotywowani. W końcu to Ravens byli jedną z drużyn, które w zeszłym sezonie Grzmotom uległy. Wątpliwości rozwiał jednak Paweł Cieślik, który po 2-jardowej akcji biegowej podniósł wynik na 20:0. I wtedy nastąpiło przebudzenie rybniczan. Swoje pierwsze przyłożenie, jeszcze w trzeciej kwarcie, zdobył świetnie tego dnia spisujący się Jan Trojniak. Przebiegł 30 jardów, zmyliwszy najpierw niemal całą formację obronną gospodarzy. Rybniczanie do ostatniego gwizdka próbowali zmniejszyć wymiary porażki, a gdyby wszystkie okazje zostały tego dnia wykorzystane mecz zakończył by się co najmniej 20-punktową przewagą gości. Tak się jednak nie stało. Zmęczenie i brak dokładności wzięły górę. Rybniczanie więc zaczynają sezon od nieoczekiwanej porażki, kolejne spotkanie już w domu – 26 maja. Do Rybnika przyjedzie ekipa Saints z Częstochowy, czyli drużyna, która w zeszłym sezonie otarła się o awans.
Ravens Globinit Rzeszów 20:6 Rybnik Thunders
Przyłożenia: Paweł Ciupak (70 jardów), Paweł Rożek (35 jardów), Paweł Cieślik (2 jardy) – Jan Trojniak (30 jardów)
Po meczu powiedzieli:
Marek Grecicha, rzecznik prasowy Rybnik Thunders: To nie był łatwy mecz, choć bardzo ciekawy. Wyszliśmy za mało skoncentrowani, być może nie doceniliśmy przeciwnika. Boisko także dało o sobie znać. Tomek Kosterka najprawdopodobniej będzie miał problemy z więzadłami kolana, Mateusz Swoboda złamał palec, a kilku z nas poobijało sobie kostki i kolana. Jednak przeciwnicy grali na tej samej murawie, a jednak zdołali wykorzystać swoje szanse. Dla nas to bardzo prosta lekcja – chcesz wygrywać, musiszy być skuteczny. Wracamy na boisko, naprawiamy błędy i gramy dalej. Sezon się dopiero zaczął.
Tomasz Cisło, prezes Ravens Rzeszów: Zdawaliśmy sobie sprawę, że już pierwszy mecz sezonu będzie miał bardzo duże znaczenie dla układu tabeli na koniec rundy zasadniczej. Byliśmy bardzo zmotywowani i to przyniosło efekt w postaci zwycięstwa. W końcówce meczu było nerwowo bo rybniczanie zaczęli grać bardzo dobrze. Na szczęście wystarczyło nam sił i koncentracji by utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka (cytat za plfa.pl)