Michał Szczepaniak: Żużel nauczył mnie pokory
Wywiad z kolejnym nowym zawodnikiem ŻKS ROW Rybnik.
Marek Pietras: Szybko doszedł pan do porozumienia z ŻKS ROW?
Michał Szczepaniak: Było konkretnie i na temat. Rozmawiałem z prezesem dwa razy przez telefon, potem przyjechałem do Rybnika, odbyło się krótkie spotkanie i dogadaliśmy się bardzo szybko. To dobrze. Każdy zawodnik, chce mieć sprawy kontraktowe jak najszybciej załatwione, żeby spokojnie przygotowywać się do sezonu.
Jeżeli chodzi o sprzęt, to rozumiem, że sam pan dba, aby wszystko działało tak jak należy?
Tak. Najwięcej w tym temacie zawdzięczam ojcu. Z nim przygotowuję motocykle. W minionym sezonie było pod tym względem dobrze. Nie zanotowałem większych wpadek. Zebraliśmy nowe doświadczenia. Myślę więc, że w nadchodzącym sezonie powinno być równie dobrze, a może nawet i lepiej.
Będzie pan przyjeżdżał na treningi do Rybnika?
Oczywiście. Geometria toru jest zmieniona. Sam jeszcze na nim nie jeździłem, ale słyszałem, że jazda po nim nie jest łatwa. Dlatego muszę trochę kółek przejechać, aby poczuć ten tor i dopasować się do niego jak najlepiej. Pamiętajmy, że w nadchodzącym sezonie mecze u siebie będą bardzo ważne. Liga jest wyrównana i na wyjazdach będzie bardzo trudno o punkty.
Jak pan ocenia potencjał ŻKS ROW? Drużyna wydaje się być ciekawa, ale żużel jest mocno nieobliczalny.
Dokładnie tak. Żużel, to trochę loteria. Czasem wydaje się, że mamy wszystko przygotowane na 120 proc., a dobrego wyniku nie ma. Zawodnik musi też mieć trochę szczęścia. Najważniejsze to przygotować się optymalnie do sezonu, tak aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Jeżeli tak będzie, i jak wspomniałem dopisze nam też szczęście, to wynik całej drużyny powinien być dobry.
Czy żużel jest jeszcze sportem drużynowym?
Dla mnie wynik całej drużyny jest ważny. A wiadomo, że samemu meczu się nie wygra. Dodatkowo, jak drużyna nie wygrywa, nie ma awansu do play off, wtedy jest mniej jeżdżenia i to się odbiją na poszczególnych zawodnikach i ich wynikach indywidualnych. Gdy drużyna wygrywa, każdy stara się do tego dołożyć i dociągnąć do odpowiedniego poziomu. Uważam, że gdy zawodnicy pomagają sobie nawzajem, to tworzy się fajna atmosfera, a wtedy łatwiej się staruje i zdobywa punkty. A każdy jeden, będzie ważny w kontekście walki o awans do play off.
Jak Rybnik jest postrzegany w środowisku żużlowców? Nie miał pan obaw przed podpisaniem kontraktu?
Prawda jest taka, że przez ostatnie lata nie było najlepiej z tą opinią. Teraz to się zmienia. Wychodzi to chyba wszystko na prostą, zawodnicy znowu mają zaufanie do tego klubu, działaczy. Wiadomo, że trzeba trochę czasu, aby odbudować markę Rybnika w 100 proc. Ja na razie nie mogę się wypowiadać w tym temacie, ponieważ jestem tutaj zbyt krótko. Natomiast zawodnicy, którzy jeździli tutaj w zeszłym sezonie wypowiadają się o wszystkim pozytywnie.
Uważa pan, że trener jest potrzebny w zespole żużlowym? Panują w tym temacie różne opnie.
Trener jest odpowiedzialny za ustalanie składu, dobór par, czuwa nad przebiegiem całych zawodów. Dokonuje zmian. Często nadzoruje przygotowanie toru. Uważam więc, że jest potrzebny. Bardzo ważną rzeczą jest również budowanie przez trenera atmosfery w drużynie. W dużej mierze od niego zależy, jak wygląda współpraca pomiędzy zawodnikami. I podczas meczów, jak również podczas treningów. Moim zdaniem jest to jedna z ważniejszych osób w klubie.
Będzie pan startował w innych ligach?
W Anglii zmieniono regulamin, więc o starty tam będzie trudno. Jeżeli się nie uda, będę szukał gdzie indziej. Być może obiorę kierunek na Danię, Szwecję lub Czechy. Wiadomo, że każde zawody są lepsze od nawet najlepszego treningu. Dlatego pewnie większość zawodników będzie szukała możliwości startu w różnych ligach.
Pan zakłada sobie jakieś konkretne cele na przyszły sezon?
Każdy zawodnik chciałby wygrywać wszystkie biegi. Ale nie zawsze jest to możliwe. Ja mam już sporo doświadczenie. Żużel nauczył mnie pokory. Dlatego unikam przewidywania, co się wydarzy. Staram się przygotować do każdych zawodów jak najlepiej. Na końcowy efekt składa się jednak wiele czynników. Trzeba siąść na motocykl, walczyć, dać z siebie wszystko i mieć nadzieję, że to się przełoży na dobry wynik.