Porażka Rybnik Thunders na otwarcie sezonu. Zobacz fotorelację
Wynikiem 8:14 zakończył się pierwszy mecz Rybnik Thunders. Przeciwnicy – Zielona Góra Dragons – postawili „Pieronom” twarde warunki.
Mecz rozpoczął się dobrze, od przyłożenia Łukasza Surmiaka i prowadzenia Thunders 6:0. Jednak po błędzie przy odbiorze wykopu Dragons wznowili swoją akcję ofensywną na kilka jardów przed polem punktowym rybniczan. Dobrze rozegrana akcja i zdobyte podwyższenie sprawiło, że na przerwę
drużyny schodziły przy prowadzeniu Dragons 6:8. W drugiej połowie meczu Thunders za wszelką cenę starali się odrobić stratę, co udało się za sprawą dobrze sprawującej się w trzeciej kwarcie
obrony rybnickiej drużyny. Dwa punkty zdobyte po tzw. safety czyli zatrzymaniu akcji przeciwnika w jego polu punktowym wyrównały wynik. Wtedy jednak zaczęło pojawiać się problemy. W ofensywie Thunders zabrakło dokładności, co skutkowało częstymi stratami piłki. Po jednej z takich strat Dragons udało się w kilku próbach przejść znaczną część boiska i zdobyć kolejne 6 punktów. Mimo heroicznej walki w końcowych minutach rybnickiej drużynie nie udało się już odrobić straty. –
Zabrakło nam kilku jadrów do przyłożenia. Nerwy w ostatnich dwóch minutach i świetnie sprawująca się obrona Dragons sprawiły, że mecz ostatecznie przegraliśmy. Nie spuszczamy jednak głów i myślimy już o kolejnym spotkaniu z dużo trudniejszym przeciwnikiem – mówi Marek Grecicha, prezes klubu. – W czerwcu wyjeżdżamy do Wrocławia, by rozegrać mecz z drugą drużyną Wrocław Panthers. Pierwszy skład to tak naprawdę trzon ekipy Giants Wrocław, zeszłorocznego mistrza Polski. Spodziewamy się więc, że ich drużyna rezerw będzie dobrze przygotowana. Zapowiada się ciekawy mecz – dodaje Grecicha. Zeszłoroczny sezon rybniczanie zakończyli stosunkiem 2 wygranych i 4
porażek. Wtedy także przegrali pierwszy mecz. (pm)
Thunders Rybnik – Dragons Zielona Góra 8:14
Przyłożenia (Thudners): Surmiak Ł. (6 pkt)
Punkty dodatkowe: 2 (safety)
Przecież to norma, że oni ciągle przegrywają. Najgorsze jest to, że nadal ślepo wierzą w jakikolwiek sukces... Bywam na prawie każdym ich meczu i z roku na rok jest coraz gorzej, niestety :(