Siła pięści z Boguszowic
Od lat zdobywają trofea w najważniejszych imprezach młodzieżowych. Nie ma turnieju, z którego nie przywieźliby sporej liczby medali czy pucharów. Do tego doskonale wiedzą, że tylko ciężką pracą można osiągać sukcesy. Mowa o pięściarzach RMKS Rybnik - sekcji, która jest prawdziwą kuźnią bokserskich talentów.
Tu mają swoje miejsce na Ziemi
Hala widowiskowo-sportowa w Boguszowicach. Jedna z sal znajdujących się na parterze, tuż obok siłowni. Z sufitu zwisają różnego rodzaju worki bokserskie. Są też lustra i drabinki. W rogu usytuowany jest ring. To właśnie tutaj każdego dnia pięściarze rybnickiego RMKS wylewają litry potu, toczą dziesiątki sparingów, wykonują setki brzuszków i tysiące skoków na skakance. Tu nikt się nie obija. Nawet wtedy, gdy nie patrzy trener. - Szkolimy zawodników od wieku młodzika, czyli od 12 lat, aż do młodzieżowca, czyli bokserów, którzy mają 23 lata. Aktualnie na treningi przychodzi 53 chłopaków w czterech grupach - mówi Anatoli Jakimczuk, kierownik sekcji bokserskiej RMKS i zarazem jeden z opiekunów rybnickich pięściarzy. - Pierwsza sekcja bokserska powstała tutaj w 1957 roku. W 1964 roku ja sam zacząłem uprawiać ten sport. Od roku 1980 razem ze Zbyszkiem Gąsiorowskim trenujemy rybnickich pięściarzy. Teraz pomaga nam jeszcze Wojtek Podgórny, były zawodnik, który zakończył już karierę - wyjaśnia Jakimczuk. Zdecydowana większość trenujących chłopaków pochodzi z Boguszowic, z pobliskiego osiedla. Powód jest prozaicznie prosty. Mają najbliżej. - Zacząłem trenować siedem, może osiem lat temu. Namawiał mnie do tego tata. W szkole byłem takim zadziorą, więc przyszedłem tutaj spróbować i trenuję do dziś - tłumaczy Karol Kostka, mistrz i wicemistrz Polski w kategoriach młodzieżowych oraz wielokrotny złoty medalista mistrzostw Śląska. - Moje pierwsze treningi to 2007 rok. Zaczęło się od tego, że koledzy tutaj przyszli, a ja za nimi, bo nie miałem co robić. Próbowałem wcześniej innych dyscyplin: piłka nożna, baseball, koszykówka. Ale jak spróbowałem boksu, to zostałem do dzisiaj. Czuję, że tutaj się spełniam - dodaje Sebastian Konsek, który również nie musi się wstydzić swoich sukcesów. Na jego koncie są dwa mistrzostwa Śląska oraz trzy wicemistrzostwa Polski. To właśnie Kostka i Konsek są w tej chwili najjaśniejszymi punktami w ekipie RMKS Rybnik.
Szkoła życia
- Boks to taki sport, w którym mocno kształtuje się charakter. Ja przez te wszystkie lata przekonałem się, że ten, kto przyjdzie do boksu, wyrasta na bardzo dobrego człowieka - przekonuje trener Jakimczuk. I rzeczywiście już na pierwszy rzut oka widać, że siła charakteru to niezwykle mocna strona boguszowickich chłopaków. Oni świetnie wiedzą, że droga do sukcesu nie jest usłana różami. - Najważniejsze jest systematyczne trenowanie i motywacja, której czasem brakuje. Ale bez niej nie da się osiągnąć sukcesu. Trzeba codziennie trenować i dawać z siebie zawsze dwieście procent - twierdzi Karol Kostka, który nie ma swojego bokserskiego guru, ale zdradza, że chętnie ogląda w akcji i podpatruje takich zawodników jak Manny Pacquiao czy Roy Jones Junior. - Aby osiągać sukcesy, trzeba bardzo ciężko pracować. Codzienne treningi przez bardzo długi okres czasu i wiele wyrzeczeń. Dobry bokser musi być przede wszystkim systematyczny - podziela zdanie kolegi Sebastian Konsek. Jego idolem jest Muhammad Ali, czyli legenda boksu.
Marzenia godne mistrzów
Zarówno Karol jak i Sebastian mają bardzo ambitne plany związane z tym, co robią. - Moje najbliższe marzenie to zdobycie tytułu mistrza Polski. A później igrzyska bądź zawodowstwo - wyjawia Konsek. - Ja chciałbym pojechać na olimpiadę. To chyba największe marzenie każdego boksera na ringu amatorskim. A gdyby to się nie udało to może przejście na zawodowstwo - wtóruje Kostka, po czym dodaje: - Dobrze, że mamy tutaj takie miejsce. Gdyby nie było klubu w Boguszowicach, to z pewnością nie zacząłbym ćwiczyć tej dyscypliny sportu. Fajnie, że mamy blisko. Sala jest zawsze otwarta i możemy często trenować. Wszystko wygląda zatem bardzo obiecująco. Bo pięściarze to twarde chłopy i nie lubią narzekać. Choć powodów do tego wcale by nie brakowało. - Ogólnie jesteśmy w dobrej kondycji, bo mamy utalentowanych chłopaków. Ale trochę mi żal, że władze miasta nas olewają i nie wspierają większą ilością pieniędzy. Nie mamy również sponsorów, także pod względem finansowym jest ciężko - podsumowuje Anatoli Jakimczuk.