Dzierżenga: Trzeba mieć dużo pokory
35-letni Wojciech Dzierżenga to trener z Wodzisławia Śląskiego. W przeszłości piłkarz m.in. Odry z Wodzisławia Śląskiego i Opola. Obecnie został szkoleniowcem w grającej w klasie okręgowej Fortecy Świerklany. Z trenerem, który chce zajść aż po ekstraklasę rozmawiał Maciej Kozina.
MK: Jakie były Twoje początki z piłką?
WD: W wieku ośmiu lat trafiłem do Odry Wodzisław. Przygodę z Odrą zaczynałem u trenera Bronisława Majcherka. W Wodzisławiu byłem przez trzynaście lat i przeszedłem przez wszystkie etapy szkolenia od trampkarzy po międzywojewódzką ligę juniorów. W 1998 roku zdobyłem mistrzostwo Polski juniorów starszych w drużynie prowadzonej przez trenera Jana Adamczyka. Po roku dostałem się do kadry pierwszego zespołu, gdzie spędziłem dwa lata.
- Grałeś w sporej liczbie klubów...
- Po Odrze Wodzisław był dłuższy epizod z Przyszłością Rogów i trafiłem do Odry Opole z którą zrobiłem awans na zaplecze ekstraklasy. Z Odry znów wróciłem do Przyszłości. Klubów, które reprezentowałem było wiele: Start Mszana, Victoria Chróścice, Polonia Łaziska Górne, Start Bogdanowice, Czarni Gorzyce, Forteca Świerklany, MKS 32 Radziejów, Polonia Łaziska i LKS Krzyżanowice.
- Jak wspominasz czasy spędzone w Odrze? Było to coś wielkiego, czego już nie ma...
- Wtedy całe miasto żyło piłką. Klub świetnie funkcjonował, a dla nas piłkarzy bycie częścią tego klubu było wielkim przeżyciem. Zawsze dążyłem do tego, aby dostać się na sam szczyt, czyli dotrzeć do kadry pierwszego zespołu. Udało się być w kadrze, ale w ekstraklasie nie zagrałem. Grywałem tylko w pucharach.
- Jak oceniasz obecną sytuację w Odrze Wodzisław? Która Odra jest właściwa? MKP Odra Centrum czy APN Odra?
- Trudne pytanie. Odra była jedna - MKS. Fajnie byłoby gdyby MKP i APN się połączyły i stworzyły jeden zespół. Na pewno byłoby to dobre dla kibiców, a oni w piłce są najważniejsi, bo to oni przychodzą na stadion i tworzą atmosferę.
- Czyli popierasz APN, za którym stoją kibice?
- Niekoniecznie. Chciałbym, żeby powstał nowy klub najlepiej pod jeszcze inną nazwą. Może wówczas działacze pogodziliby się.
- Kiedy zacząłeś myśleć o zostaniu trenerem?
- Jakieś 3 lata temu. Funkcja trenera zawsze mnie interesowała. Skończyłem UEFA B w Katowicach i podjąłem pracę w Polonii Łaziska, a później LKS Krzyżanowice. W tym ostatnim spędziłem 2,5 roku.
- Jakie problemy dostrzegasz w funkcjonowaniu jako trener w klasie okręgowej?
- W każdym klubie można się dużo nauczyć. W niższych ligach trudniej prowadzić zespół, bo to nie jest zawodowstwo. Zawodnicy pracują i z frekwencją na treningach bywa różnie. Grają w piłkę, bo to kochają i nie robią tego dla pieniędzy. Każdy trener chciałby mieć do dyspozycji 16-18 osób i trening dobrze zrealizować. W Krzyżanowicach nie miałem problemu z frekwencją. Klub jest dobrze prowadzony i na pewno miło będę wspominał pracę w krzyżanowickim LKS-ie. Działacze i ludzie związani z tym klubem bardzo się przykładają do tego co robią, a w szczególności w pamięci zapadła mi osoba Jana Kubika. Jedyne czego tam brakowało, to tego co zastałem w Świerklanach. Znakomita baza treningowa. Tam jest sala, siłownia i dostęp do odnowy biologicznej. Na plus klubu ze Świerklan przemawia też spora liczba grup młodzieżowych.
- Kiedy pojawiła się propozycja od Fortecy Świerklany?
- W listopadzie zadzwonił do mnie prezes Fortecy i zapytał czy chcę się podjąć pracy. Zostałem trenerem od 1 grudnia.
- Został przed trenerem postawiony cel? Trudno przejąć zespół w połowie sezonu.
- Konkretnego celu nie ustaliliśmy, nie chcę wybiegać mocno w przyszłość, ale wiadomo, że będziemy chcieli wygrywać każdy kolejny mecz. Jeżeli będziemy rozgrywać dobre mecze i je wygrywać, to cel wyjdzie sam przez siebie.
- Kadrę Fortecy trzeba uzupełnić?
- To ciekawy zespół. Jest kilku doświadczonych zawodników. Mieszanka rutyny i młodości. Aczkolwiek będę chciał zasilić zespół dwoma, trzema transferami, żeby wprowadzić świeżą krew do szatni.
- Forteca rozgrywa mecze na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Jak bardzo komplikuje czy też ułatwia prowadzenie takiej drużyny?
- Pozytywną stroną jest to, że piłka nie skacze jak na niektórych boiskach z naturalną nawierzchnią. W okresie przygotowawczym będę chciał także korzystać z boisk z naturalną trawą. Posiadanie sztucznej nawierzchni to jest utrudnienie z perspektywy meczów wyjazdowych. Piłka inaczej się zachowuje niż na sztucznym boisku.
- Jaki styl Forteca zaprezentuje wiosną?
- Na pewno chcę, żeby to była piłka fajna dla oka. Futbol ofensywny, aczkolwiek nie ze wszystkimi zespołami można taki styl prezentować.
- Jaki był Twój ulubiony piłkarz?
- W związku z tym, że całe życie grałem na ataku, to ulubionym moim piłkarzem był Raúl González, legenda Realu Madryt. Na bramce wszyscy chcieli być Jorge Camposem. Młodsi zawodnicy nie znają już takich nazwisk. Teraz wszystko przewija się przez Cristiano Ronaldo, Lionela Messiego i Roberta Lewandowskiego.
- Wymieniłeś Roberta Lewandowskiego wśród światowych gwiazd. Za Twoich czasów piłkarskich Polska mogła pomarzyć o takim napastniku...
- Bardzo fajnie, że mamy Lewandowskiego, bo jego postawa ściąga dzieci do gry w piłkę. Pokazał, że można w Polsce osiągnąć coś wielkiego i zajść daleko.
- A Twój ulubiony klub?
- Cały czas Bayern Monachium i to nie ze względu na Lewandowskiego.
- Dlaczego akurat Bayern?
- Klub poukładany, z tradycjami. Nawet nie wiem dlaczego zacząłem jemu sympatyzować, ale tak wybrałem za dziecka i już zostało.
- Skoro zmierzasz w kierunku trenerskim, to spytam o wzór trenera. Podpatrujesz to co robią szkoleniowcy na świecie?
- Staram się patrzeć na wielu trenerów, nie skupiam się na jednym. Zarówno Pep Guardiola jak i Carlo Ancelotti mają ciekawe podejście, które warto naśladować. W lidze polskiej swój styl ma Jacek Magiera czy Piotr Stokowiec. Trzeba się uczyć nie tylko od trenerów z zagranicy, ale też spoglądać na nasze podwórko. W Polsce jest dużo dobrych trenerów i często niedocenianych. Jakość Magiery widać teraz w Legii Warszawa, a w ostatnich latach stołeczny klub miał zagranicznych szkoleniowców. Jednak Polak też potrafi zdziałać wiele dobrego.
- Trzeba mieć znajomości, żeby zajść daleko w trenerce?
- Wydaje mi się, że jeżeli ktoś jest dobrym trenerem i wykonuje świetną pracę, to prędzej czy później zostanie zauważony przez prezesów czy też kibiców.
- Obecnie w dalszym ciągu się szkolisz...
- Tak. Jestem w trakcie robienia kursu UEFA A w Opolu. Byłem ostatnio na kongresie trenerów z którego wyciągnąłem dużo informacji przydających się w tym fachu. Swoją obecnością to wydarzenie zaszczycili m.in. trenerzy Stokowiec, Rumak i Dorna. Trener musi cały czas się uczyć i musi się rozwijać.
- Do UEFA Pro jednak jeszcze bardzo długa droga...
- Jeżeli zdam egzamin UEFA A, to trzeba prowadzić zespół na szczeblu centralnym przez pięć lat. Wówczas można ubiegać się o przyjęcie do szkoły trenerów w Białej Podlaskiej. Długa droga przede mną, bo jest bardzo duża selekcja.
- Nie łatwo jest zostać trenerem.
- Dokładnie, a do tego dochodzą jeszcze spore koszty, bo kursy w Polsce są bardzo drogie.
- Jakie marzenia ma trener w związku z funkcją szkoleniowca?
- Chcę się rozwijać. Robię kurs UEFA A, by móc prowadzić zespół z trzeciej ligi. Po to wyznaczyłem sobie cel, żeby kiedyś poprowadzić zespół w ekstraklasie. Z kolegami sobie czasem żartujemy, że kiedyś poprowadzę Lecha Poznań (śmiech).
- Trener to nie tylko zawód... To też pasja?
- Zdecydowanie. Kiedyś ktoś mnie zapytał ile można rozmawiać na temat piłki nożnej? Okazuje się, że można i to całymi godzinami. O popularności nie trzeba mówić, bo to widać po frekwencji na meczach klas okręgowych, gdzie często przychodzi po pięciuset kibiców.
- Co powinien mieć dobry trener, źeby osiągać wyniki?
- Powinien mieć pokorę i cały czas się uczyć. Sięgać po nowe doświadczenia i mieć samozaparcie w sobie. Dążyć do wyznaczonego przez siebie celu, tworzyć pozytywną atmosferę w szatni.