Rachwalski: Wspólnymi siłami chcemy przywrócić dobre imię Unii Racibórz [WYWIAD]
Spoglądał na Unię Racibórz jako piłkarz, trener grup młodzieżowych, a teraz jako prezes. Z Jarosławem Rachwalskim, który z Unią Racibórz jest związany przez 2/3 swojego życia rozmawiał Maciej Kozina.
- Minął kwartał jak zostałeś wybrany prezesem Unii Racibórz. Jak się czujesz na tym stanowisku?
- Czuję wielki zaszczyt i odpowiedzialność związaną z zarządzaniem tak dużym klubem, jednocześnie wielką przyjemność. Stanowisko wymaga dużo czasu i uwagi. Trzeba być w ciągłej gotowości. Zawsze mogę liczyć na ludzi w zarządzie i pracowników klubu, czuję wyraźne wsparcie załogi. Razem staramy się stworzyć jak najlepsze warunki w klubie.
- Jest nowy zarząd, ale ile faktycznie osób pracuje na rzecz klubu?
- Klub to ludzie. Zawodnicy od żaka do seniora. Ich rodzice. Kibice. Miasto. W zarządzie są ludzie bardzo aktywni, z którymi konsultuję wszystkie decyzje. Oprócz zarządu niezmiennie od wielu lat pracuje pan Stanisław Kowalczyk, którego pracy nie sposób przecenić. Od tego roku pracuje również Dorota Bialik, która odpowiada za księgowość. Do tego chętni do współpracy są rodzice piłkarzy oraz trenerzy jak chociażby Andrzej Marców, który służy dobrą radą.
- Tak więc wiele się zmieniło w Unii Racibórz, bo przez ostatnie lata to nawet prezesa nie było...
- Zgadza się. Bardzo pozytywne jest połączenie nowego zarządu ze starym. Wspólnymi siłami chcemy przywrócić dobre imię Unii Racibórz.
- Unia Racibórz przy podziale środków finansowych z miasta dostała ponownie najwięcej. Jak odbierasz tą pomoc?
- Przyznawanie dotacji zawsze odbija się szerokim echem. Mało kto wie, że dotacja miejska, którą otrzymał klub w połowie przeznaczona jest na remont obiektu, który był w tragicznym stanie. Ja doceniam to co mam, bo wiem, że nie można liczyć tylko na miejskie fundusze. Wierzę, że mając silny zarząd jesteśmy w stanie zdziałać więcej. Gdy przy klubie działa mało osób, to można się dwoić i troić, a efekt żaden. Wtedy nie pracuje się z przyjemnością, bo robi się wszystko z przymusu. Gdybym sam miał rządzić Unią, to bym się na takie coś nie porywał. Widzę, że wielu ludziom leży na sercu dobro tego klubu i dobro raciborskiej piłki. Jestem przekonany, że jeżeli będzie w powiecie jeden mocny klub, to wszystkie pozostałe na tym skorzystają.
- Udaje się pozyskać nowych sponsorów do klubu?
- Tak. Rozpoczęliśmy współpracę z kilkoma firmami.
- Chce prezes powiedzieć, że potencjalny sponsor miałby pełnić także rolę współpracownika?
- Tak to widzę. Nie, że sponsor daje tylko pieniądze, ale też odnosi realną korzyść. Jest obopólna korzyść. Gorąco zachęcam do współpracy z naszym klubem.
- Wcześniej w Unii było źle?
- Wcześniej w klubie pracowało za mało osób, a nawał pracy jest ogromny. Mało kto ma świadomość ile należy poświęcić czasu np. na stworzenie programu i projektów, które na tę chwilę są głównym źródłem finansowania. Po prostu za mało ludzi było zaangażowanych. Najlepszym dowodem jest to, że członkowie poprzedniego zarządu nadal czynnie działają w szeregach nowego zarządu na rzecz klubu. Marian Kotala czy Bartek Kozina, to osoby, które mnóstwo pracy wkładają w klub. Z zarządem jest jak z drużyną piłkarską. Jeśli jest silna kadra, to można osiągnąć więcej.
- W ostatnich latach bardzo często mówiło się o opóźnieniach w otrzymywaniu premii meczowych dla piłkarzy. Jak to wygląda teraz?
- Umów należy dotrzymywać i to jest dla nas sprawa priorytetowa. Wszystkie zobowiązania będą uregulowane. Podpisując umowy transferowe na tym szczeblu rozgrywek zawodnicy podpisują deklarację gry amatora. Dążymy do zawodowstwa, chcemy jak najbardziej zbliżyć się do profesjonalnego poziomu we wszystkim co robimy. Do Unii zawodnicy nie przychodzą dla pieniędzy. Chcę, by w klubie każdy zawodnik czuł się jak u siebie i wiedział, że może liczyć na klub. Grając w IV lidze mogą podnieść swój poziom sportowy i mierzyć się z atrakcyjnymi przeciwnikami. Są to zawodnicy, którzy mają swoje marzenia i aspiracje sportowe. Dla mnie to jest zrozumiałe, że ambitny zawodnik idzie do najsilniejszego klubu w regionie. Niepokojące niestety jest to, że zawodnicy nie podejmują rywalizacji i idą do niższych lig w których jako piłkarze przepadają na zawsze.
- W jaki sposób przyciągnąć do klubu jak nie pieniędzmi? Tylko atmosferą i poziomem sportowym?
- W Unii chcemy zawodników ambitnych, wiążących życie z graniem. Młodzi zawodnicy powinni patrzeć najpierw na swój rozwój, a pieniądze będą efektem dodatkowym. W dzisiejszych czasach wszyscy widzą efekt końcowy, a nie zauważają ciężkiej pracy. Jeśli ktoś myśli, że najpierw będzie zarabiał, a później się starał, to jest w wielkim błędzie. Dbamy o zawodników i traktujemy każdego profesjonalnie, oczekując jednoczenie tego samego od nich.
- Czy zarząd postawił cel jaki ma osiągnąć trener z zawodnikami?
- Na chwilę obecną utrzymanie się w lidze jest podstawą. W IV lidze można z każdym wygrać i z każdym przegrać. Jesienią potrafiliśmy wygrać wysoko jak i ponieść dużą porażkę. Celem jest podniesienie i ustabilizowanie jakości gry zespołu i osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Okres zimowy przepracowaliśmy solidnie i wierzę, że zaowocuje on punktami i dobrą grą.
- Kibice nie powinni się spodziewać tego, że zostaną trzy kolejki do końca, a Unia nie będzie pewna utrzymania?
- Nie chcę dmuchać balonika. Początek ligi już jutro.
- Jak prezes ocenia okienko transferowe?
- Na pewno dużo się wydarzyło podczas przerwy zimowej. Siedmiu zawodników wytransferowaliśmy, natomiast pozyskaliśmy dziesięciu. Wierzę w chłopaków, którzy przyszli do zespołu. To są młodzi zawodnicy, którzy są żądni sukcesu i chcą się rozwijać.
- Kto wzmocnił, a kto opuścił Unię?
- W bramce nie zobaczymy już Marka Adamca, który wyjechał na zachód i Kamila Slisza, który wrócił do ROW-u. Za to ujrzymy Krzysztofa Krupę z Gwarka Zabrze oraz Mariusza Kuchtę wychowanka Gieksy Katowice z 97 rocznika. W środku obrony nie ma już Barcala i Jacka Broniewicza. Mamy z kolei młodych, szybkich i zdecydowanych stoperów Marcina Mizię z MOSiRu Jastrzębie i Mateusza Pientkę z LKS-u Pawłów. Ten ostatni zastał się w klubie, a ma umiejętności ponad przeciętne. Przyszedł także Czech, grający w pomocy Jan Hornik. Kadrę uzupełniają także młodzi zawodnicy jak Maciej Jędrzejewski, raciborzanin, wychowanek Odry oraz z Ikara Racibórz Szymon Tiebler i Nataniel Wybraniec. Wrócił też z Polonii Bytom Mateusz Trzeciak - syn Jacka Trzeciaka. Dołączył także Mateusz Kocot z Silesii Lubomia, a kadrę zamknął bardzo doświadczony, obecnie wiceprezes klubu - Dariusz Binek.
- Na jakim etapie jest remont stadionu Unii?
- Mamy za sobą generalny remont szatni z wymianą instalacji. Nowe umeblowanie, szatnie o wysokim standardzie z boksami dla każdego zawodnika. Uzupełnione zaplecze sanitarne, wymieniono ogrodzenie, które jest bardziej estetyczne od dotychczasowego. Mamy także oświetlenie na bocznym boisku.
- Nie ma też zegara, a w zasadzie jego wraku...
- Tak, to było coś co przypominało zegar...
- Powstanie w to miejsce coś nowego?
- W miejscu wyburzonego wału będzie boisko treningowe
- A boisko ze sztuczną nawierzchnią, to ten adres?
- Srebrna? To takie moje marzenie, żeby tutaj był kompleks boisk, a Srebrna była centrum piłki nożnej w regionie.
- Będą jakieś specjalne atrakcje na sobotni mecz z Concordią Knurów?
- Będzie na co popatrzeć. Piłkarze na boisko wyjdą w eskorcie młodzych piłkarzy z rocznika 2008-09. W ten sposób od najmniejszego chcemy wpajać piłkarzom tożsamość klubową, żeby wiedzieli gdzie jest ich piłkarski dom.
- Pierwszy mecz w sobotę o godzinie 15:00. Wstęp za...
- Dorośli 7 złotych, ulgowy 5 złotych, a kobiety i dzieci za darmo.