Szybka noga "Żyły". Czterdziestka na karku, on wciąż zachwyca
Mowa o Marcinie Pawłowskim z Rogowa. W przeszłości wielokrotny mistrz Polski w futsalu, a obecnie jeden z wyróżniających się piłkarzy w drużynie PRD Kühn w Halowej Lidze Piłki Nożnej w Raciborzu.
Relacjonując rozgrywki z raciborskiej Areny Rafako podczas spotkań HLPN często słyszałem: "Kto to jest?", "Jak on świetnie gra!", "Ile on ma lat"? Cierpliwie odpowiadałem, że to Marcin Pawłowski, kiedyś mistrz Polski w futsalu, a na "stare lata" gra w raciborskiej lidze w której coraz więcej piłkarzy z ciekawą przeszłością niż amatorów z lokalnych boisk. Kibice przecierali oczy ze zdumienia podziwiając wciąż wysokie umiejętności czterdziestolatka. Skąd taka forma? - Myślę, że to wszystko dzięki treningowi. Cały czas się ruszam, ćwiczę trzy razy w tygodniu, do tego gram w okręgówce w Krzyżanowicach. Przykładam się do treningu, bo niestety jak w tym wieku człowiek odpuści sobie chociaż trochę, to kończy się to kontuzją - powiedział nam Marcin "Żyła" Pawłowski.
Przed tygodniem razem z kolegami z PRD Kühn wywalczył mistrzostwo ligi. Ktoś powie, że to tylko amatorska liga, jednak z każdym kolejnym sezonem skupia coraz ciekawszych zawodników, nie tylko z bogatą przeszłością piłkarską, ale i obecnie grających zawodników na szczeblu 1, 2 czy 3 ligi na trawie. Pawłowski ma na koncie mistrzostwa Polski. - Trzykrotnie triumfowałem z Clearexem Chorzów i raz z Hurtapem Łęczyca. Do tego jeszcze były zwycięstwa w Pucharze Polski i Superpucharze kraju oraz gry w eliminacjach Ligi Mistrzów - wylicza "Żyła" dodając: Wiadomo, że mistrzostwo w raciborskiej lidze to nie jest to samo co było kiedyś, ale każda wygrana cieszy. Myślę, że jak ludzie idą pograć na orlik, to wygrana daje satysfakcję. Cieszę się ze zwycięstwa w HLPN, tym bardziej, że wygraliśmy wszystkie dziewięć meczów. Przyłożyliśmy się solidnie do rozgrywek, bo wiedzieliśmy, że wszyscy będą się na nas sprężać. Gdybyśmy sobie trochę pofolgowali, to nie skończyłoby się to okazałym zwycięstwem, bo w pierwszej lidze raciborskiej halówki wszyscy potrafią dobrze grać w piłkę - ocenił Pawłowski.
Jak zaczynał mistrz Polski? - To było dobre 20 lat temu u pana Remigiusza Trawińskiego. To były moje pierwsze kroki stawiane w Raciborzu, a mecze graliśmy w Kuźni Raciborskiej. Później trafiłem do Clearexu i tam byłem przez kilka kolejnych lat. Pierwszy raz zauważył mnie prezes klubu z Chorzowa podczas turnieju w katowickim Spodku. Dostrzeżono wówczas, że posiadam umiejętność kiwki jeden na jeden. W hali to jest duża zaleta, bo szybko robi się przewagę na boisku. Zostawałem często po treningach i ćwiczyłem "szybką nogę". Szkoleniowcy mi odradzali, że za dużo "cyrkuję". Dzisiaj trenerzy szkolą młodzież małymi piłkami na jak najmniejszym boisku, żeby doskonalić technikę. Wtedy mi odradzali, a teraz się cieszę, że poszedłem w tym kierunku. Brat obecnie pracuje z młodzieżą i mówi, że do tego trenerzy zaczynają wracać. Przez pewien czas udało mi się łączyć futsal z grą na trawie, ale w Hurtapie musiałem już odpuścić boisko trawiaste na rzecz gry w hali i patrzeć na to z czego się żyje - wspomniał mistrz.
Marcin Pawłowski mimo czterdziestki nie zamierza kończyć przygody z piłką. - Jak zdrowie pozwoli i nic nie będzie boleć, to będę się cały czas ruszał, bo to jest dla zdrowia. Czego sobie życzę? Zdrowia i radości czerpania z gry - zakończył Marcin Pawłowski.
Ludzie
Remigiusz Trawiński (ur. 20 marca 1958 roku w Warszawie) – polski przedsiębiorca, działacz i trener piłkarski.