Minęło 5 lat od rozpadu RTP Unia Racibórz. Co teraz robią mistrzynie?

W naszym regionie o piłce kobiecej jednak nie zapomniano. Dosyć szybko po rozpadzie Unii Racibórz w Wodzisławiu Śląskim i Rybniku powstały kluby piłkarstwa kobiecego. Tomasz Kieczka, prezes TS ROW Rybnik przez lata współpracował z Remigiuszem Trawińskim i RTP Unia Racibórz. - Z Unią byłem związany od 2008 roku. Od tego czasu moja firma - Regio wspierała klub sprzętowo. Bardzo podziwiałem działania pana Remigiusza. Unia miała solidne wsparcie finansowe i organizacyjne, ale z moich obserwacji wszystko było na głowie pana Remka. Myślę, że ta sytuacja trochę go zmęczyła. Realia wtedy były bardziej skomplikowane niż dziś. 10 lat temu w związku było 3000 piłkarek, a dziś jest ich 50000. Dziś w Pucharze Tymbarku na 300000 uczestników, dziewczyny stanowią 42 proc. - powiedział prezes TS ROW.

RTP Unia Racibórz funkcjonowała w trudniejszych czasach. - Kilka lat wstecz nabory do drużyny były utrudnione. Dziś to jest prostsze. Dla wielu osób piłka kobiet dziś jest sprawą oczywistą. W tej materii dzieje się rewolucja. Problemem teraz i dziś jest słabe zainteresowanie mediów. Kolejną sprawą jest problem robienia wielkiego sportu w małych ośrodkach. Nawet w Rybniku mamy z tym problem, co zaś dopiero w Raciborzu. Pozyskanie mecenasa jest sprawą skomplikowaną. Nie pomaga w tym nawet sukces. Żyjemy w świecie opartym o media. Duże media ten sport ignorują. My jakoś sobie radzimy dzięki kanałom social media. Wtedy tego nie było. Unia dla mnie była inspiracją. Bardzo mi było przykro, że pan Remigiusz odpuścił, ale w tamtych okolicznościach go rozumiałem. Z racji prowadzenia jednej drużyny nie było to skomplikowane. My w TS ROW od początku postawiliśmy na szkolenie. W tym widzimy szanse - powiedział Tomasz Kieczka, TS ROW Rybnik.

Czy ROW Rybnik pójdzie śladami Unii? - Fajnie, że nie ma w naszym regionie pustki po piłce kobiecej. Przez moment myślałem, że ROW pójdzie drogą Unii, ale obecnie nie sądzę, aby pan Kieczka przebił się z tym tak szybko. Z różnych względów, jak chociażby to, co wydarzyło się z końcem poprzedniego sezonu, gdy po awansie do I ligi z ROW-u odeszły czołowe piłkarki. To wynikało z możliwości organizacyjnych tego klubu. Na tę chwilę, jeśli Tomasz Kieczka nie dostanie konkretnego kopa, to do przodu nie pójdzie. Aczkolwiek w tym momencie jest na trzecim miejscu w I lidze, co też świadczy o słabości polskiej ligi. Takie miasta jak Poznań czy Wrocław, to powinny mieć taki potencjał rozwojowy, że Racibórz, Rybnik czy Wodzisław nie miałby możliwości rywalizacji z dużymi ośrodkami. Piłka kobieca nadal jest niszowa i jeśli polski związek nie pociągnie, a tego moim zdaniem nie zrobi, to dalej będziemy mieli taki stan rzeczy jak obecnie. Podsumowując to nic spektakularnie nie poszło do przodu, a można byłoby niewielkim kosztem mieć dużo większy splendor jeśli chodzi o PZPN. Miałem okazję przez moment być menadżerem kadry i było to wielkie nieporozumienie, bo człowiek mając związane ręce, to nawet gdyby bardzo chciał, nie jest w stanie przy tych strukturach i umowach, które podpisują, żeby samodzielnie cokolwiek tam zrobić. Potencjał Mistrzyń Europy do lat 17 z 2013 roku jeszcze się jakoś odbija, bo te dziewczyny grają teraz w seniorskiej kadrze i ją ciągną - stwierdził R.Trawiński.

Trawiński widzi także plusy, a w zasadzie jeden - więcej piłkarek. - Klubów jest bardzo dużo, bo nawet czwarte ligi powstają, więc masowość jest super, ale póki co nie przekłada się to na wyniki w Europie - ocenił.

W przyszłym roku RTP Unia ma 10 lat od zdobycia pierwszego mistrzostwa Polski. - Nic nie będzie ze świętowania jubileuszu, bo ja niczego nie będę proponował, a inne osoby z klubu Unia też raczej nie, bo każdy ma inne priorytety. Ja już z bajki pt. "RTP Unia" się wyleczyłem. Śledzę, obserwuję piłkę kobiecą, ale na tym koniec - podsumował pan Remigiusz.