Faworyt wziął się w garść po przerwie
NMC Górnik Zabrze pokonał na własnym parkiecie Energę MKS Kalisz 29:26.
Pierwsza połowa nie układała się po myśli zabrzan. Nieczęsto zdarza się, by NMC Górnik we własnej hali... po raz pierwszy objął prowadzenie dopiero w 35. minucie. Była to spora niespodzianka bowiem "Trójkolorowi" walczą przecież o podium po rundzie zasadniczej, a ekipa z Kalisza zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli. Objęcie prowadzenia to nie tylko zasługa podkręconego tempa, ale też kar, które raz za razem na gości nakładali arbitrzy. Łącznie uzbierało się ich 12 minut.
Po raz kolejny bardzo dobrze spisał się Iso Sluijters, który rzucił siedem bramek, a między słupkami na swoim poziomie prezentował się Martin Galia. Pod koniec meczu NMC Górnik prowadził już pięcioma trafieniami, ale ostatecznie wygrał trzema - 29:26. Tym samym zabrzanie nie tylko zwiększyli swój dorobek punktowy w tabeli, ale też zrewanżowali się kaliszanom za porażkę w Pucharze Polski. NMC Górnik zmniejszył dystans do drugiej Orlen Wisły Płock do trzech punktów.
NMC Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 29:26 (12:14)
Górnik: Galia - Adamuszek 2, Buszkow 3, Czuwara 4, Daćko 3, Gliński, Gogola 1, Gromyko, Sićko, Kubała 3, Pawelec 1, Sluijters 7, Tomczak 4, Tatarincew 1.
MKS: Potocki, Zakreta - Paweł Adamczak, Adamski 1, Piotr Adamczak 1, Bożek 3, Bałwas 1, Czerwiński 2, Drej 3, Klopsteg, Grozdek, Kniazeu 3, Misiejuk 2, Pilitowski 3, Szpera 7, Wojdak.