Doświadczenie Gwiazdy górą nad ambicją Startu [ZDJĘCIA]
W jednym z ciekawszych spotkań I rundy Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Rybnik, Start Mszana przegrał 2:3 z Gwiazdą Skrzyszów.
Obie drużyny to ekipy z aspiracjami. W Mszanie po cichu mówi się o chęci włączenia się w tym sezonie w walkę o awans do klasy A. Podobne aspiracje mają w Skrzyszowie, z tą oczywiście różnicą, że tam chcą po spadku do klasy A wrócić do okręgówki.
Zdecydowanie lepiej w mecz weszli goście. Już w 2. minucie przy dość biernej postawie defensywy Startu gola zdobył Grzegorz Gojny. Mszana otrząsnęła się na dobre w 15. minucie, kiedy czujność Szymona Wątroby sprawdził Wojciech Podeszwa, który jednak przegrał pojedynek z bramkarzem Gwiazdy. Nowy nabytek Startu był w tej części gry bodaj najaktywniejszym zawodnikiem w drużynie gospodarzy. Start grał wysokim pressingiem i Gwiazda miała momentami spore problemy z wyjściem z własnej strefy obronnej. Jak w 38. minucie, kiedy defensorzy ze Skrzyszowa po raz kolejny nie potrafili wybić piłki z własnego pola karnego, ta trafiła na 8. metr do Mariusza Niemczyka, ale zawodnik Startu w dobrej sytuacji nie trafił w światło do bramki.
Po zmianie stron obraz gry uległ delikatnej zmianie. Przede wszystkim Gwiazda zdołała przenieść ciężar gry dalej od własnej bramki, co przełożyło się na większą ilość sytuacji bramkowych dla gości. Najlepszą z nich miał Gojny, który na lewej flance łatwo ograł obrońcę Startu, zszedł do pola karnego, uderzył technicznie pod poprzeczkę, ale zbyt słabo i bramkarz Startu zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Trener gospodarzy widząc, co się dzieje, wpuszczał na boisko nowe siły. Był w zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji niż coach Gwiazdy. Na ławce rezerwowych Startu siedziało 6 gotowych do gry zmienników. Na ławce Gwiazdy znajdował się tylko nominalny bramkarz. Mimo przeprowadzonych zmian nadal lekko przeważali goście i w 65. minucie... stracili gola. Niepotrzebny faul zawodnika Gwiazdy w dalszej odległości od bramki gospodarze zamienili na dobrze wykonany stały fragment gry - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki najwyżej wyskoczył Podeszwa, jego główkę Wątroba zdołał odbić, ale piłka wróciła do piłkarza gospodarzy, który odegrał do pozostawionego bez opieki Roberta Dzierżęgi, a ten bez problemu skierował piłkę do bramki. W odpowiedzi groźnie z rzutu wolnego uderzał aktywny Mirosław Stabla, ale Arkadiusz Hertmanowski był na posterunku. Co się odwlecze...