Decydujące sześć minut dało zwycięstwo NMC Górnikowi
W ramach czwartej serii spotkań PGNiG Superligi NMC Górnik Zabrze podjął Energę MKS Kalisz.
To wyjątkowo niewygodny rywal dla Górnika, który choć nie notuje wielkich sukcesów w rozgrywkach, to jednak w minionym sezonie jako jeden z nielicznych zdołał zremisować z zabrzanami, a nawet wyeliminować ich z rozgrywek Pucharu Polski. Nowy sezon jednak miał zaprezentować możliwości obu drużyn i od samego początku wskazał, że nikt nie ma zamiaru odkładać ręki.
Mecz rozpoczął się od budowy delikatnej przewagi Trójkolorowych, którzy po trzech trafieniach wyszli na prowadzenie 3:1. Wyrównanie gościom dał jednak Paweł Gąsiorek, który pewnie pokonał Martina Galię. Na właściwe tory Górnika przywrócił jednak Szymon Sićko, a po chwili Bartłomiej Bis, który świetnie wykorzystał podanie Saszy Buszkowa. Zabrzan wciąż jednak nękał lewoskrzydłowy, więc priorytetem stało się odcięcie go od podań kolegów z kaliskiej drugiej linii. Również na to jednak MKS znalazł wyjście i zaczął atakować zabrzan z drugiej linii, zwłaszcza dzięki dyspozycji Macieja Pilitowskiego.
W mecz świetnie wszedł też Martin Galia, który regularnie bronił kolejne próby gości, nie pozwalając im gonić przewagi zabrzan. Trójkolorowi jednak mieli też spory problem ze sforsowaniem bramki Łukasza Zakrety i zdawało się, że oba zespoły ostatecznie postanowiły mniej angażować bramkarzy, a raczej biegać wzdłuż linii boiska. Impas strzelecki przełamał wreszcie Bartłomiej Bis, który trafił na 7:5. Trener Liljestrand wprowadził jednak pewne korekty w ustawieniu, co ostatecznie dało kaliszanom szansę na wyrównanie 9:9 w 23. minucie. Spory wkład w ten wynik miało wprowadzenie na boisko zagranicznego zaciągu, który prędko odwdzięczył się za zaufanie. Zabrzanie odpowiedzieli jednak z pierwszej linii - trafieniami Daćki i Tomczaka. Dramatycznie zrobiło się na kilka minut przed końcem pierwszej połowy, gdy po zderzeniu z Kirylem Kniazieuem na ziemię padł Michał Adamuszek. Przez kilka minut nie był w stanie podnieść się z parkietu, a kiedy udało się to przy wsparciu służb medycznych, trzymał się prawą rękę w nietypowej pozycji, z okrutnym wyrazem bólu na twarzy. Co gorsza, zabrzanie otrzymali podwójne wykluczenie i połowę kończyli z czterema zawodnikami w ataku. Szczęśliwie jednak obronę MKSu sforsował Adrian Kondratiuk. Wedle sędziów jednak… po końcowej syrenie. Do przerwy więc było 13:13.
W drugiej odsłonie gry to zabrzanie musieli gonić rywali. Świetnie spisywał się w tym Marek Daćko obsługiwany głównie przez Krzysztofa Łyżwę. Wreszcie prowadzenie 18:17 dał Adrian Kondratiuk. Przed szansą na powiększenie przewagi stanął Bartłomiej Tomczak, ale nie zdołał jednak wykorzystać rzutu karnego. Rzut wykorzystał za to Kniazieu znów dając remis. Łukasz Zakreta wpadł w prawdziwy amok i bronił kolejne próby zabrzan, łącznie z zaskakującym rzutem przez całe boisko Martina Galii do wówczas niestrzeżonej bramki. Przełom nastąpił w ostatnim kwadransie. Wpierw kontrę wykończył Bis, a potem dwa trafienia zanotował Sićko i zabrzanie weszli na największe jak dotąd prowadzenie, 21:18. Po wyeliminowaniu na dwie minuty Dreja (sprytnie sprowokował faul Bartłomiej Bis), Marek Daćko pewnie wykorzystał rzut z linii pola bramkowego. Tego było za dużo dla gości, których szkoleniowiec natychmiast zażądał czasu. Instrukcje jednak przyniosły… kontrę zakończoną przez Czuwarę. Mecz znów się jednak wyrównał, choć zabrzanie skrzętnie strzegli wypracowanej przez sześć minut przewagi. Co prawda okazji do jej powiększenia nie brakowało, ale farta rzutowego jednak również. Ostatecznie Trójkolorowi zwyciężyli 28:23.
NMC Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 28:23 (13:13)
NMC Górnik: Galia - Bondzior, Daćko 7, Bis 3, Tomczak 5, Sićko 8, Łyżwa, Sluijters, Czuwara 1, Buszkow 1, Gogola 1, Kondratiuk 2, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski
Kary: 8 minut (Bis, Sićko, Łyżwa, Kondratiuk)
MKS Kalisz: Krekora, Zakreta - Kwiatkowski, Galewski, Bożek, Gąsiorek 3, Kamyszek 2, Drej, Klopsteg 2, Misiejuk 2, Pilitowski K. 1, Pilitowski M. 3, Maliarevich 2, Kniazeu 6, Krytski 2. Trener: Patrik Liljestrand
Kary: 4 minuty (Drej, Pilitowski M.)
Biuro Prasowe NMC Górnik Zabrze