Mecz w czasie pandemii [ZDJĘCIA]
Powolne luzowanie obostrzeń przez polski rząd pozwoliło po przeszło 80 dniach ponownie rozegrać mecze PKO BP Ekstraklasy. Najwyższy poziom rozgrywek piłkarskich w kraju, podobnie jak wszyskie inne wydarzenia sportowe bądź kulturalne, na początku marca zostały zawieszone ze względu na ogłoszoną przez Światową Organizację Zdrowia pandemię koronawirusa. Tak więc kibice, dziennikarze, piłkarze... wszyscy emocjonujący się piłkarskimi rozgrywkami w końcu doczekali się pierwszego gwizdka. My obserwowaliśmy jak wygląda powolny powrót do rzeczywistości na stadionie w Gliwicach, gdzie Mistrz Polski Piast zmierzył się z Wisłą Kraków. ZOBACZ FOTORELACJĘ!
Pod koniec kwietnia dowiedzieliśmy się od premiera Mateusza Morawieckiego, że jest możliwość powrotu rozgrywek polskiej Ekstraklasy. Mówiono wtedy o końcu maja. Poprzedzone to miało być dwutygodniową izolacją piłkarzy i sztabów drużyn Ekstraklasy, serią badań na obecność koronawirusa, a mecze miały odbywać się z zachowaniem reżimu sanitarnego i co oczywiste... bez udziału publiczności. Po tym trudnym dla sympatyków piłki nożnej okresie doczekaliśmy się końca maja i powrotu do rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Lżej kibicom na sercu było już w połowie maja, gdy zobaczyli oni w telewizji pierwsze mecze w niemieckiej Bundeslidze. To potwierdzało, że mimo pandemii, przy zachowaniu odpowiednich zasad, widowiska sportowe mogą się odbywać.
Polska Ekstraklasa wróciła do gry 29 maja meczem we Wrocławiu, gdzie Śląsk zmierzył się z Rakowem Częstochowa (1:1). Dzień później w naszym regionie doszło do rywalizacji Piasta Gliwice z Wisłą Kraków. Jak wyglądał powrót? Przyglądał się temu nasz dziennikarz sportowy i fotoreporter Maciej Kozina.
- Na kilka dni przed meczem zostaliśmy poinformowani o nowym systemie akredytowania się na spotkania organizowane przez Piast Gliwice. Ze względu na obostrzenia, na stadion nowy regulamin dopuszczał obecność tylko piętnastu dziennikarzy i dziesięciu fotoreporterów. Po przyjeździe na teren stadionu i zweryfikowaniu danych akredytowanego dziennikarza, w maseczce trzeba było udać się do wejścia na stadion, a tam przeprowadzono pomiar temperatury. Mimo zniesienia 30 maja obowiązku noszenia maseczek zasłaniających nos i usta na otwartych przestrzeniach - te nadal obowiązują wszystkich przebywających na stadionie poza piłkarzami.
Następnie można było wejść na trybunę (do tej pory zajmowaną przez kibiców drużyn przyjezdnych) i to właśnie z niej robić zdjęcia. Miejsca dla fotoreporterów zazwyczaj znajdują się za bramką, tuż za bandami reklamowymi. Tym razem trzeba było dostosować się do wytycznych i nie przemieszczać się, a pozostać w wyznaczonych sektorach E i F. Dziwna pustka, kilkadziesiąt osób na stadionie i cisza poza odzywającym się co jakiś czas spikerem oraz pokrzykiwaniami rozgrzewających się piłkarzy. Atmosfera niczym zaraz miałby rozpocząć się jakiś mecz sparingowy, a nie mecz rangi mistrzowskiej. Jeszcze kilka poprawek murawy ze strony ubranego w odzież ochronną greenkeepera i możemy zaczynać. Zgodnie z reżimem sanitarnym nie ma oficjalnego wyjścia piłkarzy, sztabów i sędziów z szatni. Każda drużyna jak i arbitrzy wychodzą osobno.
Cała reszta odbyła się już bez większych zmian poza tą największą - nie było dopingu ze strony kibiców. Pierwszy gwizdek i rozpoczęcie meczu, który zdecydowanie potoczył się po myśli drużyny gospodarzy. Piast pokonał Wisłę 4:0 (o spotkaniu pisaliśmy tutaj). Powrót na boiska Ekstraklasy z pewnością pozostanie w pamięci, a nam wszystkim pozostaje liczyć, że normalność wróci jak najszybciej. I wszystko nie wygląda tak jak wyglądać powinno, a na pewno nie tak, jak się do tego przyzwyczailiśmy ale... cieszmy się, że piłkarze wrócili na boiska, bo nie jest to codziennością w innych krajach Europy - opisał sytuację reporter.
Już wiemy, że od rundy finałowej, czyli 19 czerwca trybuny stadionów będą mogły się wypełnić w 25 proc. kibicami, a to będzie już odrobiona normalności, zwłaszcza, że na mecze Ekstraklasy rzadko - niestety - przychodzi komplet publiczności.