Mieczysław Masłowski i Dawid Plizga ocenili mecz Nędzy z Unią Racibórz
Trenerzy LKS 1908 Nędza i Unii Racibórz ocenili sobotni mecz 1. kolejki raciborskiej klasy okręgowej. Nędza po zabójczej końcówce wygrała z Unią 3:2.
Mieczysław Masłowski (LKS 1908 Nędza): Jestem zadowolony z postawy mojej drużyny, która była bardzo zaangażowana w mecz. Nie chcieliśmy się odkrywać, bo jednak było bardzo ciepło i zabrakłoby sił, a z drugiej strony Unia, to przeciwnik, który bardzo dobrze operuje piłką. Unia miała niektórych zawodników szybszych od moich, więc nie chciałem ryzykować. Marcin to wyjątkowa postać w naszym zespole i w tym meczu spełnił te oczekiwania jakie sobie życzyliśmy. Podjął prawidłowe decyzje w odpowiednim momencie i strzelił dwa piękne gole z gry, do tego dorzucił świetne trafienie z wolnego. Muszę też podkreślić jego zaangażowanie, bo myślałem, że będzie mniej biegał niż inni, ale w tym meczu przebiegł bardzo dużo. Co do Mrozka to przy pierwszym golu faktycznie zawalił, ale potem nas wyratował wyciągając piękny strzał z dystansu. Ta stracona bramka na 1:1 podcięła nam trochę skrzydła, ale po dziesięciu minutach się otrząsnęliśmy. Uważam, że Unia zasługiwała tutaj na remis, wyglądała na naszym tle lepiej niż wcześniej oceniałem. Może mieliśmy klarowniejsze sytuacje, ale w całokształcie Unia wyglądała lepiej. Jeśli chodzi o cel na sezon, to chcielibyśmy do pierwszej czwórki, bo to daje spokojną wiosnę. Grupa jest tak mocna, że każdy z każdym może wygrać. Mam nadzieję, że nic tych rozgrywek nie przerwie, bo widzimy, że sytuacja w kraju się pogarsza. Wcześniej zabronili grać przy paru przypadkach covidu dziennie, a teraz mamy po sześćset i póki co gramy. Mam nadzieję, że w Polsce nie będą chcieli blokować już życia społecznego i gospodarki. Problem będzie jeśli w jakimś zespole pojawi się jakiś przypadek koronawirusa.
Dawid Plizga (Unia Racibórz): Jeżeli chodzi o wynik to faktycznie, nie tak to miało wyglądać. Poza niekorzystnym wynikiem, to w wielu fragmentach meczu to my graliśmy w piłkę i prowadziliśmy grę. Przeważaliśmy w pierwszych 20 minutach i w drugiej połowie poza momentami w których straciliśmy gole. Ogólnie oceniam pozytywnie, bo dobrze graliśmy w piłkę, kreowaliśmy dużo sytuacji, ale przy wyniku 1:1 zabrakło nam kropki nad i. To był ten moment meczu w którym mieliśmy przewagę, ale nie strzeliliśmy gola, a zrobił to rywal. Ten mecz jest świetnym materiałem do analizy. Nie wszystko było w nim dobre, ale też było wiele fragmentów na które szło popatrzeć. To były drobnostki, które zadecydowały o końcowym wyniku, jak np. nie zbieraliśmy drugiej piłki. Czy za późno wszedłem na boisko? Trudno mi to ocenić, wszedłem zaraz po stracie bramki na 2:1, a do tego momentu nic nie wskazywało, że tą bramkę stracimy. Widziałem, że zawodnicy dobrze czuli się na boisku i nie dawali symptomów, że coś jest źle. Uznałem, że nie warto robić zmian. Później trzeba było jednak zagrać bardziej ofensywnie. Przed nami jeszcze 17 spotkań, więc trudno ocenić gdzie będzie Unia po tych meczach. Możemy 13 wygrać i 5 przegrać. Tabela będzie się bardzo zmieniała, ale myślę, że możemy być optymistami jeśli chodzi o grę. Musimy tylko dołożyć więcej starań i mieć więcej "cojones" na połowie przeciwnika i wykonywać robotę z większą pewnością.
nie lepiej powiedzieć więcej odwagi niż użyć słowa [cojones] oj trenerze żyjemy w Polsce.