Długi Odry nie zabiją. Wszystko w rękach udziałowców i miasta… [WYWIAD]
Z Marcinem Piwońskim, który od października tego roku objął funkcję prezesa zarządu Odry Wodzisław Śląski rozmawiamy o zastanej sytuacji, długu, kłopotach, motywacji i potrzebach w 2023 roku.
Mniej więcej rok temu pojawiały się zapowiedzi pieniędzy z miasta na promocję poprzez sport, w łączonej formule kilku klubów. Czy pana zdaniem to wypaliło?
- To temat złożony. My jako klub spinaliśmy cztery kluby. Nałożone na kluby zadania zostały przez nas rozliczone. Nie jestem zwolennikiem robienia czegoś na siłę. Kiedyś miało to sens, żeby klub był wielosekcyjny, ale to musi się wydarzyć naturalnie. Bardzo dobrze postrzegam SWD Wodzisław. Czy dziewczyny mogłyby się stać SWD Ladies Odra? Tak, ale nie znam ich budżetu. Natomiast czy biathloniści czy koszykarze mieliby funkcjonować jako Odra? Jakoś tego nie widzę, ale jeśli tak, fajnie, choć to musi wyjść naturalnie, a nie przez narzuconą umowę z miastem, która też miała nie do końca określone ramy. To była pierwsza w historii miasta taka umowa i jesteśmy o rok mądrzejsi co do jej funkcjonowania i zapisów.
Jaki jest pana cel?
- Odra, którą kieruję powinna złapać stabilność finansową, żeby pospłacać zaległości i mieć fundamenty. Umowa z miastem powinna być kilkuletnia, a nie zawierana z roku na rok. Bo w grudniu możemy dowiedzieć się, że w styczniu nie będzie pieniędzy. Tak nie może funkcjonować klub, który reprezentuje miasto, które ma w nazwie. Nie ważne, czy to piłka, siatkówka czy biathlon, koszykówka. Wszyscy mamy zawarte umowy na sezon od lata do lata. Musimy mieć zapewnienie finansowe na pewnym poziomie. Wtedy możemy zaplanować budżety, mówić o sekcjach i każdy może próbować się rozwinąć. Odra Wodzisław Śląski czy SWD Wodzisław bez zastrzyku z miasta mogą zgasić światło. Miasto jest naszym głównym sponsorem i jeśli powiedziało się A rok temu, powinno być to ciągnięte dalej.
Mówi pan o stabilizacji, zatem ile ona kosztuje?
- Założeniem klubu w ramach strategii finansowej, zostawiając na razie ciągnący się ogon, niecały milion złotych potrzebny jest drużynom, aby dobrze reprezentować się w III lidze. Same wynagrodzenia to ok. 500 tys. zł rocznie. Przy budżecie na poziomie 1,2 mln zł spokojnie moglibyśmy utrzymać klub na powierzchni i spłacać zaległości. Juniorka mogłaby być finansowana z innych źródeł. Jeśli miasto dałoby radę przekazać klubowi tyle, ile udziałowcy, klub spokojnie może funkcjonować. Mamy sprzedane wszystkie 100 udziałów. Jeśli wszyscy udziałowcy z 2022 roku pozostaną z nami na rok 2023, osiągniemy z tego ponad pół miliona złotych. Mam nadzieję, że włączą się też kibice, bo z biletów też może być spory przychód. Liczba kibiców będzie rosła, jeśli klub wykaże stabilizację.
W perspektywie kolejnych lat chcemy wiązać się z małymi udziałowcami wspierającymi klub i jeśli uda sprzedać się kolejne udziały, a w 2023 uda się spłacić wszelkie zadłużenia, to w kolejnych latach możemy powoli uniezależniać się od miasta, bo sam osobiście uważam, że kluby, jak każde firmy, powinny same finansować się – jednak przy takiej obecnej polityce klubów na każdym szczeblu rozgrywek, nawet w klubach z najniższych lig głównie wobec piłkarzy, ale też organizacji samych rozgrywek, bez miasta nie jest to możliwe. Teraz wiem, że płaci się najlepszym zawodnikom nawet w ligach okręgowych na poziomie zarobków 3ligowej Odry Wodzisław – to choroba piłki nożnej w tym kraju – ale niestety trzeba w tym się obracać. Proszę zauważyć, jak chora jest również organizacja obecnych rozgrywek, gdzie jesteśmy zmuszeni przejeżdżać po ok 400km w jedną stronę na mecz i jak ogromny to koszt dla klubu. Nie powinno to tak wyglądać, ale nie ma na to teraz innego niestety pomysłu.
A długi?
- Prowadzimy obecnie audyt klubu i pracujemy nad wyprostowaniem rachunkowości klubowej. Wkrótce już powinniśmy wiedzieć bardziej dokładnie na czym klub stoi. Szacunki mówią o 250-300 tys zadłużenia, co nie jest kwotą, która powinna doprowadzić do zamknięcia klubu. Dokładnie rok temu, w listopadzie 2021roku moim zdanie sytuacja była bardziej tragiczna. Nie mieliśmy pieniędzy nic, nie było udziałowców, nie było zawodników i trenera… Dzięki sprzedaży udziałów przez poprzednich właścicieli i przyjętemu modelowi opłaty miesięcznej za każdy udział (500zł miesięcznie za udział) udało się utrzymać na powierzchni.
Widzi pan utrzymanie w III lidze?
- Bez dwóch zdań. Mimo zmian, prowadzimy rozmowy z niższych lig. Mam zaufanie do trenerów, którzy są bardzo ambitni. Przyjęliśmy strategię „chłopaków stąd”. Chcemy zatrudnić 5-6 zawodników, którzy oddają serce za klub. Jednak może się oczywiście zdarzyć tak, że przyjdą posiłki z innych stron – nie zamykamy się absolutnie i w obecnej sytuacji wszystkie ręce i nogi na pokład by 3 liga została w Wodzisławiu. Mamy z trenerami bardzo intensywny miesiąc po lidze w którym codziennie dzwonimy i próbujemy dogrywać transfery. Nie sprzyja temu sytuacja finansowa – ale nie jest tak źle, a może być nawet bardzo ciekawie jeśli wszystko uda się dograć tak jak planujemy. Potrzebna jest nam wszystkim cierpliwość.
Czego się pan boi?
- Na pewno braku „kroplówki” z miasta oraz możliwych zmian we wsparciu udziałowców. W kuluarach pojawiają się komentarze, jakoby dwóch największych udziałowców chciało się wycofać ze wsparcia. Nie wiem, czy to prawda i co ewentualnie jest przyczyną. Liczę jednak na to, że jeśli faktycznie będą chcieli się wycofać, zrobią to honorowo, nie blokując swoich udziałów i oddając je za symboliczne kwoty w ręce kolejnych udziałowców, którzy chcą działać i ratować ten klub.
Jeśli ktokolwiek „wysypie” się z tego projektu (jakikolwiek udziałowiec, miasto czy kibice) wszystko inne może być zagrożone. Wierzę, że ten tercet będzie działał w 2023 roku stabilnie – przez co klub będzie umiał funkcjonować.
Trochę na osłodę zapytam jeszcze o 100-lecie. Moim zdaniem wyszło doskonale! Co pan sądzi?
- 100-lecie w sierpniu pokazało, że zapotrzebowanie na piłkę i Odrę w Wodzisławiu Śląskim jest wśród mieszkańców duże. Ponadto kilkaset osób co dwa tygodnie pojawia się przy Bogumińskiej 8. Ostatnie spotkanie z osobami reprezentującymi władze centralne oraz z radnymi miasta i powiatu, gdzie otrzymaliśmy informacje o przesunięciach w budżetach, aby wodzisławski sport nie zginął pokazuje, że jeden człon wspomnianego tercetu może pozostanie z nami – czyli miasto. Projekt budżetu prezydenta nie przewidywał jakichkolwiek funduszy na sport. Podziękowania, zarówno za organizację 100-lecia oraz wsparcie codzienne działalności klubu muszę przekazać Stowarzyszeniu Odra SOCIOS, które już teraz również znajduje nowych potencjalnych udziałowców, którzy być może odkupią udziały i będą chcieli z serduchem wspierać Odrę, będącą „Dumą Wodzisławia Śląskiego”.
Życzę zatem realizacji tych planów i utrzymania w III lidze!
- Dziękuję, nie poddajemy się, a kibiców prosimy o wsparcie i pojawienie się na meczach, na zapisywanie się do SOCIOS i realne wspieranie klubu. CAŁA ODRA ZAWSZE RAZEM, jak mawia klasyk z Bogumińskiej 8!
Prawda Panie Marcinie! Jak Odra Wodzisław klub z tradycjami mistrza Polski juniorów, i 3 miejsca w Ekstraklasie nie ma młodzieżówki? To jest nie tylko zaniedbanie ale skandal. Tym bardziej, że jest i zaplecze sportowe i trenerzy by się znaleźli, ale wszystko spaprane.
"osoby które przyszły do nas zza wschodniej granicy". Czyli kraju nie wolno wymieniać czy jak? Skąd ta mafia przybyła? Z Mongolii? To też za wschodnią granicą. I kto jest temu winny? Kto podpisywał te kontrakty? Rozpłynęli się w powietrzu ?Nazwiska a nie pieprzenie!
Największym błędem Odry było pozbycie się Wieczorka magnez udziałowców i pilkarzy dobry trener który ma kontakty w świecie piłki