Dawid Jóźwiak o swojej przygodzie w ROW-ie Rybnik. Sukcesy, wyzwania i lekcje [WYWIAD]
Były trener ROW-u Rybnik, Dawid Jóźwiak, podzielił się w rozmowie swoimi doświadczeniami z pracy w klubie, wspomnieniami o największych wyzwaniach, jakie napotkał, oraz planami na przyszłość. Opowiedział, jak udało mu się zmotywować drużynę w trudnych chwilach i co uznaje za największy sukces swojej kariery trenerskiej.
Zbigniew Harazim: - Czy ROW 1964 Rybnik ma potencjał do gry w wyższych ligach?
Dawid Jóźwiak: - Oczywiście, że tak. Stadion, kibice, historia oraz ambicje w klubie są takie, aby klub był na szczeblu centralnym. Natomiast musi się na to złożyć wiele czynników również pozasportowych, aby klub mógł walczyć o takie cele.
- Co było dla pana największym wyzwaniem, z którym musiał się pan zmierzyć jako trener ROW 1964 Rybnik?
- Kibice doskonale pamiętają kryzys z lipca 2023 roku. Po zakończeniu sezonu 2022/23 pojawiło się wiele pytań, co dalej. Dla mnie osobiście pojawiły się również inne propozycje pracy. Pamiętam, że w lipcu podczas krótkiego urlopu dostałem wiele telefonów z klubu z obietnicami, że sytuacja szczególnie ta finansowa się poprawi i kibice dotrzymali słowa. W tych rozmowach obiecałem, że zostanę. Z szacunku dla samego siebie, zawodników, a zwłaszcza kibiców i klubu, bo ROW Rybnik nie zasłużył na to, aby zniknął z mapy Polski.
- Jakie konkretne podjął pan kroki, by w krótkim czasie przygotować drużynę do sezonu 2023/2024, mimo trudnej sytuacji klubu?
- Przed sezonem zorganizowałem test mecz dla wszystkich chętnych, którzy chcieliby grać w Rybniku. Udało nam się z tego wybrać kilku zawodników, którzy dołączyli do ROW-u. Byli to m.in. Dominik Stanny reprezentujący dziś barwy Stali Stalowa Wola czy David James grający w Pniówku. W trakcie okresu przygotowawczego do klubu dołączyły również osoby, które zadeklarowały chęć pomocy. Taką osobą był m.in. Jakub Kuczera, który udaną jedną rundą zapracował na transfer do Turzy Śląskiej. Od strony piłkarskiej razem z Jasiem mieliśmy dylemat co zrobić z drużyną i zmieniliśmy ustawienie, model gry i skupiliśmy się na taktyce zostawiając na drugim końcu przygotowanie motoryczne. Jak widać dało to taki efekt, że ROW nadal gra w 4 lidze, z czego się bardzo cieszę.
- Jak udało się panu zmotywować drużynę do walki mimo niesprzyjających okoliczności?
- ROW Rybnik jest klubem, który leży głęboko w sercu wielu ludzi. Wiele akcji ratujących klub to pokazało. Grono zawodników zrobiłoby wszystko, aby w tym klubie grać i to była motywacja dla każdego z nich. Dla mnie również to mega wyróżnienie, móc pracować w takim klubie. Kiedyś usłyszałem piękne zdanie, którym podzieliłem się z zawodnikami. „Nie ważne, na jakim poziomie grasz czy pracujesz, ale jeśli dasz z siebie zawsze minimum 100%, to możesz nazywać to karierą piłkarską, a nie byle jaką przygodą z piłką”. Jest to zdanie, które naprawdę trafia w serce.
- O czym powinny pamiętać władze klubu, aby uniknąć podobnych trudności w przyszłości?
- Zazwyczaj trudności finansowe pojawiają się z powodu złego zarządzania klubem. Powodów często jest wiele. Najważniejsze, aby każdą decyzję przemyśleć nawet 3 razy, bo należy myśleć długofalowo, a nie tylko tu i teraz. Wynik sportowy przyciąga sponsorów, ale to jest piłka i wyniki zawsze nie będą idealne, a wypłaty i koszty będą zawsze.
- Którego z zawodników uważa pan za największe odkrycie w czasie swojej pracy w ROW-ie? Czy udało się panu wprowadzić młodych zawodników do pierwszego zespołu?
- Młodych zawodników, którzy zadebiutowali w Rybniku było naprawdę mnóstwo. Z powodów finansowych ratowaliśmy klub naszymi juniorami. Najdłużej w klubie z tej młodzieży jest Paweł Chłodek, który wiele razy udowodnił, że w piłkę grać potrafi. To jest zawodnik, który dla piłki na ten moment zrobi wszystko.
- Jak wyglądały kulisy pana odejścia z ROW-u Rybnik? Czy czuł pan coś w rodzaju niedosytu? Czy dało się osiągnąć coś więcej, czy też może w tych warunkach to było maksimum?
- We wtorek otrzymałem telefon czy mógłbym przyjechać na spotkanie w środę — oczywiście przyjechałem. Zarząd przedstawił mi wizję klubu i drużyny na wiosnę informując, że w tych planach nie ma miejsca dla mnie i drużynę przygotuje nowy trener do rundy rewanżowej. Nie spodziewałem się takiej decyzji, ale należy ją uszanować. Czuję lekki niedosyt i tak po ludzku mi szkoda. Drużyna zaczęła się budować w tym sezonie, dawała mnóstwo frajdy kibicom na trybunach i pokazywała charakter w wielu spotkaniach odwracając losy meczów. Jako osoba zostawiłem wiele czasu i zdrowia, aby klub istniał na mapie Polski i z tego jestem mega dumny.
- Czy bardzo ograniczenia finansowe wpływały na pana możliwość budowania zespołu?
- Oczywiście, że tak. Żyjemy w czasach, że mając pieniądze, możesz mieć każdego. My takich pieniędzy nie mieliśmy i w klubie grają zawodnicy, którzy ROW Rybnik mają w sercu, bo takich zawodników do klubu ściągaliśmy.
- Jak ocenia pan poziom piłki nożnej w regionie?
- Nowa 4. liga jest bardzo silną ligą. Awans z tej ligi będzie naprawdę dużym wyczynem, ale trzeba się z tego cieszyć, gdyż jest to piłkarskie przetarcie przed 3 ligą i powinno być łatwiej grać w 3. lidze przy odpowiednich wzmocnieniach.
- Z czym muszą mierzyć się lokalni działacze, trenerzy i zawodnicy? Czy da się jakoś tym problemom zaradzić?
- Największy problem, jaki napotkałem w Rybniku, to infrastruktura i brak własnego miejsca. Na stadionie trenowaliśmy raz w tygodniu, ale tylko pod warunkiem, że nie było żużla i to samo dotyczyło meczów, które dopasowywaliśmy do ich rozgrywek. Na boisku LA byliśmy też jako ostatni. Pierwszeństwo miały szkoły i zajęcia pozalekcyjne z lekkoatletyki. Zatem tutaj widziałem największy problem, gdyż mikrocykle treningowe były naprawdę problematyczne, gdy np. w piątek kończymy trening o 19/20, a w sobotę rano o 11:00 rozgrywamy mecz w Częstochowie.
- Wielu trenerów narzeka na brak inwestycji w niższych ligach. Jakie działania powinny podejmować władze lokalne, aby poprawić sytuację drużyn takich jak ROW Rybnik?
- Władze miejskie powinny zrobić wszystko, aby ROW Rybnik był minimum w 1. lub 2. lidze. Klub zawsze jest wizytówką miasta i im wyższy poziom piłkarski, tym lepiej. Dodatkowo uważam, że warto pomyśleć o współpracy między klubami na zasadzie partnerstwa, ale do tego również jest potrzebny awans sportowy, aby wszystkie dzieci czy nastolatkowie mieli gdzie grać lokalnie na jak najwyższym poziomie, a nie uciekać do Górnika, Rakowa czy innych klubów.
- Jaki cel stawia pan sobie w nowej drużynie?
- Na ten moment pozostaję bez klubu i swój czas poświęcę rodzinie. W czerwcu urodziła mi się córka, która zazwyczaj spała już, gdy wracałem do domu. Gdy widzę jak się cieszy po moich powrotach z pracy, to ten czas teraz jest dla niej. Jeśli pojawi się jakaś propozycja poprowadzenia drużyny to ją rozważę, bo do piłki chciałbym jak najszybciej wrócić. Teraz czas dla rodziny i na obserwację ROW-u Rybnik już z trybun. Na koniec chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, sztabowi i kibicom. Przeżyłem fantastyczne 2,5 roku w klubie, a przy takich kibicach można było się poczuć, jak na meczach o coś więcej niż 4. liga. Oprawa meczów derbowych z Odrą to było coś pięknego. Dziękuję i powodzenia.