Ryszard Remień: Kiedyś zawodnicy byli lepsi technicznie
Ryszard Remień jest nowym szkoleniowcem piłkarzy czwartoligowej Unii Racibórz. 45-letni trener, który jest m.in. byłym piłkarzem Lecha Poznań zastąpił na tym stanowisku 34-letniego Sebastiana Sitka, który Unitów prowadził od listopada 2012 roku.
Ryszard Remień legitymuje się jako trener II klasy i posiada licencję UEFA A. W karierze piłkarskiej grał m.in. w Lechu Poznań, Petrochemii Płock, Pogoni Szczecin czy Widzewie Łódź. Jako trener prowadził Kujawiaka Włocławek, Ruch Zdzieszowice i Start Galmet Bogdanowice. Teraz przed szkoleniowcem kolejne zadanie – utrzymać Unię Racibórz w czwartej lidze. Z Ryszardem Remieniem rozmawia Maciej Kozina.
– Jakim typem trenera jest Ryszard Remień?
– Zawsze staram się być w dobrym kontakcie z zawodnikami. Nie ma takiego problemu, którego byśmy nie rozwiązali i staram się tłumaczyć różne sprawy, nigdy nie narzucając swojego zdania. Obrałem taką drogę jako człowiek, a później jako trener. Nie jestem kolegą dla zawodników, bo szacunek muszą mieć. Wiedzą, że ja będę wymagać, ale na pobłażanie nie mają co liczyć.
– Czego pan wymaga od piłkarzy?
– Przede wszystkim dyscypliny, sumienności, zaangażowania i uczciwości.
– Jakie są różnice pomiędzy graniem w piłkę, a trenowaniem?
– Na pewno w przypadku trenerki jest większy stres. Wynika to z tego, że jest większa odpowiedzialność. Nie odpowiada się za swoją grę na boisku, tylko za całą drużynę. W zespole jest osiemnaście indywidualności i trzeba to posklejać, żeby funkcjonowało jak jeden organizm.
– Czy będzie panu ktoś pomagał w prowadzeniu drużyny Unii Racibórz?
– Zenek Adamiak, kierownik drużyny będzie mi pomagał, do tego jest jeszcze trener juniorów Andrzej Marców, prezes Andrzej Starzyński i ludzie, którzy pracują na stadionie, więc sam nie jestem. Na początku mojej współpracy z Unią rozmawiałem z trenerem Marcowem, udzielił mi sporo cennych wskazówek na temat zawodników, ich predyspozycji i możliwości.
– W najwyższej lidze grał pan w latach 90. Jak ocenia pan obecny poziom w porównaniu z latami 90–tymi?
– Wszyscy mówią, że gra staje się szybsza i są większe wymagania kondycyjne. Z tym, że gra jest szybsza, a co za tym idzie jest więcej taktyki, to się mogę zgodzić. Uważam, że dzisiejsi zawodnicy grający w Ekstraklasie prezentują niższy poziom wyszkolenia technicznego, niż ci co grali za moich czasów. Pamiętam jak wówczas każdy był bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Dośrodkowanie w pełnym biegu zewnętrznym podbiciem nie sprawiało zawodnikom problemów, a obecnie to jest loteria. Jak oglądam Ekstraklasę, to niekiedy za głowę się łapię, gdy zawodnik trzy razy z rzędu dośrodkowuje piłkę i trzy razy leci ona na wysokości pół metra. Takie zagrania to dla mnie tragedia.
– Jak to się stało, że zawitał pan do Raciborza? Już od niemalże dwóch lat gra pan w LKS-ie Studzienna.
– Pojawiłem się w Studziennej, gdy trenowałem Start Bogdanowice. Piotr Urbańczyk ściągnął mnie do Studziennej, a lekarz zalecił mi, żebym się ruszał. Gdy kończyłem granie w Kujawiaku Włocławek, jeden z doświadczonych lekarzy powiedział mi, że nie mogę nagle przestać się ruszać, bo grozi to zawałem. Generalnie do Raciborza ściągnęło mnie życie, bo pochodzę z gminy Pawłowiczki oddalonej o 30 km. Wróciłem w rodzinne strony.
– Jaki jest pana ulubiony klub?
– Na pewno bardzo jestem przywiązany do Lecha Poznań, z którym osiągałem dobre wyniki i im kibicuję. Jeśli chodzi o świat, to jeden syn kibicuje Barcelonie, drugi Chelsea. Synowie kibicują do tego stopnia, że żaden z nich nie założy koszulki rywala na siebie. Ja osobiście nie mam swoich ulubionych klubów na świecie. Lubię oglądać ligę zagraniczną czy polską Ekstraklasę. Można powiedzieć, że kibicuję Borussii Dortmund, bo tam gra trzech Polaków, ale to tylko z powodów patriotycznych.
– Ma pan wzorzec trenera?
– Jeśli chodzi o wzór do naśladowania wśród szkoleniowców, to na pewno Jose Mourinho, bo gdzie by nie poszedł to wszędzie osiąga sukcesy.
– Z Unii Racibórz dawno do wyższej ligi nie wyszedł żaden piłkarz. Ostatnio udało się to Łukaszowi Zejdlerowi, ale poza tym ta sztuka nikomu się nie udała. Z czego to może wynikać?
...
Więcej w najnowszym numerze "Nowin Raciborskich", który od wtorku jest w kioskach!