Franciszek Pieczka
Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 r. w Godowie. Był szóstym, najmłodszym dzieckiem Franciszka i Walerii z domu Popek. Ojciec Franciszka był górnikiem, ale zajmował się również uprawą roli. Był też kościelnym w godowskim kościele. Brał udział w powstaniu śląskim. Matka zajmowała się wychowaniem dzieci. – Był to taki typowy śląski dom, a więc taki gdzie szanowało się rodziców, którzy przekazali nam wiarę, tradycję śląską i uczyli nas pokory. Kiedy dziś patrzę z perspektywy tylu lat spędzonych poza Godowem, to uważam, że moje dzieciństwo było naprawdę szczęśliwe. Byłem najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Można powiedzieć, że byłem takim oczkiem w głowie rodziców. Uczyłem się jednak zasad prawdziwego, praktycznego, ale i skromnego życia. W harmonii z przyrodą nad rzeką Olzą i Piotrówką bawiliśmy się z kolegami, chodziło się do kościoła, a jako młodzieniec grałem na organach – mówi Franciszek Pieczka.
Jako chłopiec nie tylko grał na organach w kościele, ale też ciężko pracował – na roli, a również przy regulacji rzeki Olzy. Do wybuchu II wojny światowej Pieczka ukończył 5 klas szkoły powszechnej, a następnie uczył się w szkole niemieckiej, z czego pozostała mu zresztą dobra znajomość języka niemieckiego.
Jeszcze przed wojną zafascynował go film. – W dzieciństwie moją rozrywką było kino, zarówno to w Wodzisławiu, jak i w Zawadzie (obecnie w Czechach), gdzie jako młody chłopak w roku 1938 zobaczyłem „Znachora” z wielkim Kazimierzem Junoszą-Stępowskim. Wtedy narodziła się moja fascynacja kinem – wspomina Pieczka. W rodzinnym domu istniał zresztą klimat do rozwijania pasji artystycznych. – Mój ojciec działał w amatorskim ruchu teatralnym w Godowie. Można powiedzieć, że poszedłem w jego ślady. Moje dzieciństwo przypadło na czas, gdy nie było telewizji, radio dopiero raczkowało, dlatego więcej czytałem książek, bawiłem się w teatr i chodziłem do kina – mówi aktor. Choć też wielokrotnie przyznawał, że jego filmowo-teatralnej pasji ojciec nie popierał. Franciszek senior chciał, by syn zajął się bardziej praktycznym zajęciem. – Mój ojciec miał dziewiętnastowieczne wyobrażenie o aktorach, którzy dawniej przymierali głodem. Pamiętam jak do mnie powiedział „chcesz być Hungerkünstler, głodujący artysta.” Oczywiście kiedy już zostałem aktorem i miałem na swoim koncie pierwsze sukcesy zawodowe, ojciec powtarzał dumnie: „Ma to po mnie, moja krew” – wspomina Pieczka.
Nim został aktorem, Pieczka przez rok pracował w chorzowskiej kopalni Barbara – Wyzwolenie. Dwa lata uczęszczał również do Uniwersyteckiego Studium Przygotowawczego w Katowicach, gdzie zetknął się z teatrem, choć w tej dziedzinie próbował swoich sił jeszcze w Godowie, w amatorskim ruchu teatralnym, w którym działał również jego ojciec. Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku poszedł na studia. Elektronikę na Politechnice Śląskiej rzucił jednak już po miesiącu nauki. Wyjechał do Warszawy, gdzie zdał egzamin do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. – Kiedy decydowałem się na porzucenie studiów inżynierskich i zostanie aktorem, to byłem młodym człowiekiem. I to ta młodość dodawała mi sił do realizacji swoich marzeń – wspomina Pieczka.
Choć trwał już rok akademicki, dziekan wydziału, legendarny Aleksander Zelwerowicz pozwolił mu zdawać egzamin wstępny… u siebie w mieszkaniu. W rozmowie z Dariuszem Domańskim, spisanej w książce „Franciszek Pieczka. Mateusz – Woyzeck – Jańcio Wodnik”, wydanej przez Gminne Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Godowie, Pieczka wyjaśniał, że Zelwerowicz zaprosił go do swojego mieszkania, bo ze względu na trwające już zajęcia, nie było już możliwości zebrania komisji egzaminacyjnej. Zelwerowicz, jako twórca i legenda uczelni, miał zaś niepisane prawo, na mocy którego mógł przyjąć na rok jednego studenta. Egzamin się powiódł i Pieczka został studentem PWST w Warszawie, obecnie Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza. Razem z Pieczką na roku studiowali późniejsi wybitni aktorzy, m.in. Wiesław Gołas, Mieczysław Czechowicz, Zdzisław Leśniak.
Szkołę teatralną Pieczka ukończył w 1954 r. Debiutował w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze rolą Majstra w sztuce „Szekspir pilnie poszukiwany” Heinara Kipphardta. Potem przeniósł się do prowadzonego przez Krystynę Skuszankę Teatru Ludowego w Nowej Hucie, gdzie występował w latach 1955 – 1963. Następnie grał na deskach Teatru Starego w Krakowie, Teatru Dramatycznego w Warszawie, Teatru Narodowego w Warszawie. W latach 1975 – 2015 był aktorem Teatru Powszechnego w Warszawie. Grał w Teatrze Telewizji.
Rolą filmową debiutował w filmie „Pokolenie” (1954 r.) w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wykreował prawie pół tysiąca ról (teatr, film, radio, telewizja) co czyni go jednym z najpracowitszych aktorów. Obok kultowych ról filmowych takich jak: Mateusz w „Żywocie Mateusza” czy Jańcio Wodnik stworzył wiele wybitnych ról teatralnych m.in. tytułowego Woyzecka u Konrada Swinarskiego i Lenniego w „Myszach i ludziach” u Jerzego Krasowskiego.
Przełomem w życiu zawodowym aktora był rok 1966, kiedy ruszyły prace na planie „Czterech pancernych i psa” (1966 – 1970). Jako Gustlik Jeleń, czyli członek załogi czołgu Rudy 102, razem z Januszem Gajosem, Włodzimierzem Pressem i Romanem Wilhelmim, zaskarbił sobie sympatię widzów, która trwa do dzisiaj.
W filmowym dorobku Pieczki są też kreacje m.in. w „Perle w koronie” Kazimierza Kutza (1971), „Weselu” Wajdy (1972), „Chłopach” Jana Rybkowskiego (1973). Pieczka zagrał też starego Kiemlicza w „Potopie” Jerzego Hoffmana (1974) i fabrykanta Mullera w „Ziemi obiecanej” Wajdy (1974). Wystąpił też m.in. w „Bliźnie” Krzysztofa Kieślowskiego (1976) i „Austerii” Jerzego Kawalerowicza (1982). W 2001 r. wcielił się w postać św. Piotra w ekranizacji „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, której dokonał Kawalerowicz. W latach 2007 – 2016 grał w jednym z najpopularniejszych polskich seriali pt. „Ranczo”, wcielając się w postać Stacha Japycza.
Został uhonorowany wieloma odznaczeniami, m.in. Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a w 2017 r. Orderem Orła Białego. Od 2008 r. jest Honorowym Obywatelem Gminy Godów. Niemal co roku pojawia się na dożynkach gminnych, ujmując swoich rozmówców rzadko spotykaną u gwiazd skromnością. – Honorowe obywatelstwo gminy Godów bardzo sobie cenię, przecież tak naprawdę już tu tyle lat mnie nie ma w Godowie, a jestem co roku zapraszany. Zdaję sobie sprawę z tego, że wykonuję może nieco inny zawód, niż większość ludzi, ale czym on się tak naprawdę różni od zawodu inżyniera czy rolnika? Owszem, aktorzy są popularni, rozpoznawalni, ale ja zawsze uważałem, że to jest taka sama profesja jak każda inna, tym bardziej cieszę się z przyznanego mi honorowego obywatelstwa – mówi Pieczka. Przez pół wieku był żonaty z Henryką, która zmarła w 2004 r. Ma syna Piotra i córkę Ilonę.
Artur Marcisz