[FOTO] Unia spadła z nieba do piekła. I to w jakich okolicznościach
Unia Turza Śl. spotkania z Lechią Dzierżoniów nie mogła przegrać. Ba, musiała go wygrać, jeśli chciała liczyć się w walce o utrzymanie w III lidze. Tymczasem przegrała go 3:4 w okolicznościach, jakich nie powstydziłby się najlepszy dreszczowiec.
Piłkarze Unii długo po ostatnim gwizdku nie schodzili do szatni. Kiedy gości się cieszyli, niektórzy unici leżeli załamani na murawie. - Myśmy chyba przegrali ten mecz w szatni, może jeszcze przed meczem w głowach dopisaliśmy sobie punkty. Mecze z takimi przeciwnikami są najgorsze, najłatwiej się na nich potknąć. Zostało jeszcze sporo spotkań i nie zostało nam nic innego jak w każdym z nich walczyć o punkty - powiedział po meczu Dawid Hanzel, napastnik Unii.
- Strzeliliśmy dwie bramki i zamiast grać spokojnie, w nasze poczynania wkradła się nerwowość. Nie potrafiliśmy wyjść z tego letargu, dopiero chyba tak koło 35. minuty zaczęliśmy się znów utrzymywać przy piłce. Trudno to wytłumaczyć. Może to efekt presji, która na nas ciąży, ale ona będzie nam towarzyszyć do końca. Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Jesteśmy rozgoryczeni. Po bramce na 3:3 mieliśmy praktycznie kolejne trzy setki. Żadnej nie wykorzystujemy i dostajemy farfocla - skomentował przebieg meczu Piotr Hauder, trener Unii.
Unia Turza - Lechia Dzierżoniów 3:4 (2:1)
Bramki: Dariusz Pawlusiński (8.), Hanzel (11.k.), Szczurek (88.) - Słonecki (27.), Niedojad (51.), Buryło (74.), (90.)
Unia: Musioł, Szczurek, Gałecki (55. Gałecki), Domin (52. Glenc), Mikołajec (81. Zarychta), Staniczek, Sikorski, Dariusz Pawlusiński (63. Kulczyk), Polak, Dawid Pawlusiński, Hanzel. Trener: Piotr Hauder.
Lechia: Malec, Borowy, Paszkowski, Buryło, Szydziak, Niedojad, Pietkiewicz, Kowalczyk, Barski, Korkuś, Słonecki. Trener: Zbigniew Soczewski.